Obserwatorzy.

piątek, 29 kwietnia 2016

Wiosenna apaszka

          Kiedy  zaświeciło słoneczko i zrobiło się  cieplutko postanowiłam zrobić sobie przyjemność i wydziergać coś nowego  dla siebie. Obecna pogoda nie  zachęca do wiosennych spacerów ale mam nadzieje, że szybko zimno przeminie. 
          Mam sporo  różnych  "dziergadełek"  więc dla siebie robię bardzo niewiele. Ręcznie, porządnie  wykonane rzeczy  mają  tą niezbyt  teraz docenianą właściwość, że  służą nam bardzo długo. Czasem się znudzą, czasem się opatrzą, czasem wyjdą z mody   ale nadal są  w bardzo dobrym stanie zwłaszcza jak się o nie dba.
          Mam błękitny płaszczyk już niezbyt nowy więc  chciałam  mieć choć nową apaszkę. Chusteczka jest niewielka  wydziergana na  drutach z  cienkiej, pięknej kolorowej wełenki.
 

 Resztkę wełenki odkryłam niedawno  przeglądając zapasy. Było jej mało ot taka resztka nie wiadomo na co. Postanowiłam zrobić  ażurową chusteczkę   z góry zakładając, że  będzie to najprostszy wzór który mogę zakończyć w dowolnym miejscu gdy tylko  skończy mi się nitka.  Mogłam oczywiście  spróbować  połączyć  kilka wełenek ale miałam kaprys na małą chusteczkę  taką co  po zmotaniu ochroni szyję  przed chłodnym   wiatrem a gdy wyjdzie słoneczko, po   luźnym ułożeniu będzie tylko ozdobą.   Po zablokowaniu  chusteczka ma wymiary 100x45 cm . Miła przyjemna robótka na jeden dzień  dziergania  a ile lat ją będę nosić  to się okaże.



sobota, 23 kwietnia 2016

Resztkowa okładka

             Resztki, włóczek, nici, sznurków, tasiemek, wstążek a nawet papierów. Wszystko to zbieram nie wiadomo po co. Odkąd dzieci wyfrunęły z gniazda mam więcej miejsca na ich gromadzenie. Czasem patrzę z przerażeniem  na  coraz większą ilość pudeł, pudełek, woreczków, skrzyneczek. Lubię mieć wszystko posegregowane, nawet guziki mam pochowane w woreczki  według ich koloru. Kiedy już dopada mnie depresja  a ilość przydasi zaczyna  być dla mnie problemem  zawsze postanawiam zmniejszyć ilość zapasów.    
         Najłatwiej byłoby  oddać je w dobre ręce, pewnie znaleźli by się chętni na darmowe   szmatki, włóczki, tasiemki, guziczki. Niestety trudno mi się  z nimi rozstać  bo kiedy już uszykuję je do oddania to zawsze  mam milion pomysłów jak je wykorzystać. Tylko z ich realizacją jest już gorzej.  Nie zawsze  mam dla kogo  robić moje projekty a robienie nawet fajnych rzeczy do "szuflady" odbiera mi połowę radości z tworzenia. Nie zawsze to co mam ochotę zrobić nadaje się dla mnie. W pewnym wieku, przy pewnej figurze trudno ubierać  się w ażurowe sweterki, dziergane spódniczki,  fantazyjną biżuterię, oryginalne czapki, torebki, szaliki , chusty itd. Mój dom też  nie może być skansenem rękodzielniczym pełnym poduszek, serwetek, firanek, obrusów, dywaników i innych ozdóbek.
         Staram się robić rzeczy użyteczne i  jednocześnie wykorzystywać   posiadane zapasy  bo to przecież żal wyrzucić choćby prutą włóczkę nawet jeśli jest jej niewiele. Z takich właśnie resztek  czasem mikroskopijnych powstała okładka  kalendarza  z zakładką. Włóczek resztkowych  wykorzystałam niewiele ale lepsze to niż nic. Okładka jest  zdejmowana może więc posłużyć dłużej niż kalendarz. Zakładka jest łączona kolorową gumką może wiec służyć do  zamykania kalendarza lub  jako zwykła  zakładka. Ot taka moja  fanaberia bo przecież teraz można kupić kalendarze z całkiem ładnymi  okładkami ale ta moja jest jedyna w swoim rodzaju i nawet ja nie zrobię drugiej takiej samej.




sobota, 16 kwietnia 2016

Igielnik na szydełka.

         Igielnik służy do wbijania igieł. Nie wiem jak nazwać to coś co  zrobiłam  bo przeznaczenie tego jest zupełnie inne. To taki podręczny  organizer  szydełek, nożyczek, grubych igieł do wełny, drutów i innych drobiazgów. Lubię mieć  wszystko pod ręką gdy zasiadam  w kąciku z robótką  stąd pomysł na taki podręczny drobiazg. Nie  porzucam dzięki temu szydełek, igieł  na kanapie czy fotelu. 
        Pewnie się zastanawiacie jak  wbijam  w moją "poduszeczkę" nożyczki czy grube końcówki szydełek. Otóż to nie jest poduszeczka  tylko zwykły pasek. Wydziergany  wieki temu na drutach z surowej  owczej wełny. Kiedyś były modne duże  swetry z wełny  z szalowymi kołnierzami. Swetra już dawno nie ma ale pasek się ostał. Pasek jest zwinięty, ściągnięty  ozdobną gumką do włosów do której przyczepiłam szydełkowy kwiatuszek.  Szybko, łatwo, bez kosztów. Miedzy warstwy  paska bez problemu można włożyć  nawet grube szydełka  czy końcówkę nożyczek.  Prawda, że to fajny użyteczny drobiazg właściwie z niczego? 


poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Muchy

          Za oknem coraz cieplej, pogoda zachęca do spacerów.  Czasem jest jednak zdradliwa, niby słoneczko świeci a wiatr jeszcze całkiem zimny.Wędrując  z kijkami najczęściej  zakładam  mitenki. Zrobiłam ich sobie kilka par  ale ponieważ dziergałam je z  wełny jest mi w nich teraz za ciepło.  Potrzeba jest jednak matką wynalazków  więc  przeszukałam zapasy i wydziergałam mitenki z czystej bawełny. Bawełna jaką znalazłam jest w kolorze tzw. brudnego różu czyli nijakim.  Niby to rękawiczki do  spacerów z kijkami ale  czemu nie miałyby  być  choć trochę ozdobione?  Postanowiłam je wyhaftować.Początkowo myślałam o jakimś małych kwiatowym , wiosennym hafcie. Szukałam jakieś inspiracji i  zamiast kwiatuszków znalazłam  muchy. Może to niezbyt  ładne stworzonka   ale wzór spodobał mi się  tak bardzo, że to  właśnie czarne muchy ozdobiły   moje mitenki. To znaczy  mitenki były moje tylko przez chwilę bo  okazało się, że spodobały się nie tylko mnie. Dziecku się jednak nie odmawia i muchy sobie już odfrunęły  do innego miasta. Na szczęście muchy szybko się mnożą  i już "wyhodowałam"  kolejną parę. Mam nadzieję, że ta para nie odfrunie.




piątek, 8 kwietnia 2016

Koszyczek z serduszkami.

           Ostatnio są modne rzeczy  wydziergane z włóczki  dzianinowej czyli tzw. zpagetti. Ja nie jestem zwolenniczka tego rodzaju włóczki. Dla mnie jedyna zaletą tej włóczki jest jej grubość  a co za tym idzie szybkość wykonania  projektu. Dzierga się z tej włóczki trudno, mnie np. bolą  nadgarstki od  przerabiania   grubej włóczki szydełkiem  nr 10,  wydziergane projekty są ciężkie, nierówne,  nie ma możliwości zrobienia  precyzyjnych szczegółów i na dodatek jest to droga włóczka. Brałam jakiś czas temu udział w projekcie w którym dziergałyśmy opaski na  dwie stare lipy     właśnie z włóczki zpagetti. Opaski o wymiarach 220x100 cm  nie byłyśmy w stanie podnieść tak była ciężka, a część dziewiarek zrezygnowała z projektu do to była taka raczej  fizyczna praca. 
           Z modą i gustem jednak się nie dyskutuje.Choć teraz są modne  koszyczki-pojemniczki wykonane z zpagetti to ja wolę cienką włóczkę lub nici. Niedawno pokazywałam  czarny haft na białym tle Czarna-biedronka czyli obrazek do mojego na nowo urządzonego domowego  kącika . W to samo miejsce zrobiłam jeszcze  czarno-biały koszyczek. Wydziergałam go z  bawełny  techniką tapestry. Chciałam, żeby koszyczek był sztywny a jest dość spory bo o średnicy ok. 20 cm wiec w środek włożyłam  stary koszyk  z trawy morskiej. Brzegi zawinęłam i przyszyłam.   Oczywiście takiego koszyczka nie zrobi się w  ciągu pół godziny  ale ja jestem z efektu zadowolona a i porządek  łatwiej utrzymać.



poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Panna Misia szuka przyjaciółki.

      Z racji posiadania wnuków odwiedzam sklepy i stoiska z zabawkami.Są oddzielne  półki dla dziewczynek oddzielne dla chłopców a na nich miliony zabawek. Czasem mam wrażenie , ze wszystkie są jednakowe. Samochód mniejszy większy , zielony , niebieski, lalka  mała, duża koniecznie  w jaskrawym różowym lub cukierkowym ubranku. Najczęściej przechodzę między  regałami i  nic mi się nie podoba.
  Moja Panna Misia jest  inna niż te strojnisie w sklepach. Niepozorna , niewielka bo ma tylko 15 cm wysokości,  szara i mięciutka, ma oczy z koralików  i wyhaftowaną buźkę.  Powstała  z włóczki którą mi podarowała Małgosia. Oczy miała mieć czarne ale przyszywałam je w nocy i  w świetle dnia okazało się, że koraliki są  fioletowe ale to chyba dodaje jej uroku.
    Panna Misia powstała   ot tak aby wykorzystać  otrzymaną włóczkę. Kiedy już ją zrobiłam pomyślałam sobie, że  byłoby jej miło mieć jakiś fajny ciuszek. Wydziergałam jej  kamizelkę z kołnierzykiem, zapinaną na guziczek. Do kompletu dostała  ciepłą opaskę z kwiatkiem i maleńkim  różowym  kamyczkiem. Ale co to za panienka bez sukienki? Wydziergałam  jeszcze wełnianą sukienkę z falbankami.
      Wszystko co użyłam do stworzenia Misi  dostałam od Was  moje  drogie koleżanki blogowe. Włóczkę, koraliki, guziczek,  błyszczący kamyczek a nawet wypełnienie. To wszystko dostałam  w ramach wymian i zabaw blogowych. Jak tu nie kochać bloga skoro stwarza nam tyle możliwości.

Teraz Panna Misia  siedzi wystrojona i czeka na jakąś  miłą panienkę która się z nią zaprzyjaźni.  Gdyby ktoś chciał przygarnąć Misie w ramach np. wymiany to zapraszam.W przeciwnym razie Misia będzie musiała poczekać  aż podrośnie moja maleńka wnusia.