Obserwatorzy.

wtorek, 26 listopada 2013

Coś na szyję.

Prawie nie noszę  biżuterii  lubię  jednak ją robić .  Zawsze zastanawiam się czy to co  uda mi się  wykonać zasługuje na miano biżuterii  więc   dziś określę  mój wisiorek jako coś na szyję. Nie ma w nim srebra , złota ani żadnych kamieni nawet tych półszlachetnych. To zwykłe merceryzowane nici bawełniane i jeden drewniany koralik. Trochę szydełka,  odrobina haftu i mała plecionka makramowa. Nawet nie jest bardzo duży bo to tylko kółeczko o średnicy 6 cm zawieszone na długim sznureczku, jedyny gotowy element to mała krawatka do zawieszenia  bo jeszcze nie wymyśliłam  czy można ją zastąpić.

Czerwono-niebieskie coś na szyję.


9 komentarzy:

  1. Dla mnie 6cm to by była broszka bardziej niż wisiorek - też mało biżuterii noszę i w sumie niewielką zwykle ale widziałam piękne broszki u mojej mamy... Nie wiem czy da się ten element czymś równie wygodnym zastąpić - pewnie któregoś dnia po prostu "to" znajdziesz zupełnie nie szukając :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię mieć biżuterię, ale ze względu na córcię dużo jej nie noszę, myślę jednak, że tak delikatny i uroczy kwiat nie zrobiłby jej krzywdy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. taki sutasz dziergany :) bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie - czego chcieć więcej :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Zwykłe nici, koralik, szydełko... a jaki efekt. Rzeczywiście wygląda trochę sutaszowo. Myślę, że wisior jest piękny i mógłby być równie piękną broszką.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja lubię biżuterię:) Coś na szyję wyszło superowo!

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wisior! Myślę że świetnie by pasował do długiego czarnego swetra;))

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mnie odwiedziłaś/łeś . Dziękuję za każdy komentarz.