Obserwatorzy.

piątek, 31 lipca 2015

Po jarmarku

Byłam ostatnio na bardzo dużym  jarmarku . Nie przepadam za  takimi imprezami ze względu  tłumy ludzi, hałas i wszechobecne zapachy  wszelkiego  jedzenia. i trunków. Obeszłam jednak wszystkie stoiska a było ich podobno ok 200.  Pomijając jedzenie , miody, chlebki, oscypki, wafle, lizaki  itp. było też mnóstwo rękodzieła. Z ciekawością obejrzałam  piękne stoiska, piękne prace. Musze powiedzieć, że  wystawcy bardzo dbają o estetykę . Większość namiotów ( chyba były one organizatorów jarmarku)  była pięknie  udekorowana, prace były wspaniale  wyeksponowane. Czasy stolików turystycznych chyba bezpowrotnie minęły. Problem tylko miałam ze znalezieniem czegoś interesującego. Na stoiskach z biżuterią  królują   koraliki we wszelkich konfiguracjach. Plecione, szydełkowe, na rzemykach, na sznurkach , na gumkach itp. Biżuterii było mnóstwo ale   miałam wrażenie, że na wszystkich stoiskach  są podobne rzeczy.  Może gdyby jarmark był mały  byłoby inaczej  tak ale  przy piątym stoisku z biżuterią  straciłam orientację czy już  widziałam to stoisko czy jest to całkiem inne tylko biżuteria podobna.  Osobna grupa rękodzieła to   rzeczy szyte.   Tildy, serduszka, ptaszki, poduszki, stworki, przytulanki . Wszystko śliczne, nawet porządnie uszyte tyle tylko, że  na każdym stoisku podobne., ptaszek błękitny, ptaszek różowy, serduszko w krateczkę, serduszko w kwiatuszki., przytulanka piesek, przytulanka kotek. Oczywiście znalazłam kilka  oryginalnych stoisk z pięknym rękodziełem  i wyróżniały się one z tłumu ale żeby był przy nich tłok to nie powiem. Wzruszył mnie  widok niepełnosprawnego pana który ze zwykłych patyków strugał   drewniane kwiatuszki, Z ciekawością obejrzałam garncarza  z bosymi noga usmarowanymi gliną jak  zagniatał "ciasto" , kowala który miał miniaturowe palenisko i pracował na oczach wszystkich zwiedzających.. Na jarmarku zobaczyłam, że  rękodzieło jest coraz bardziej popularne i to mnie cieszy. Nie wiem tylko tworzenie rękodzieła jest opłacalne dla sprzedających bo  kolejki były tylko przy stoiskach z  jedzeniem i piciem. Zastanawiałam się ile trzeba sprzedać na takim jarmarku aby zwróciły się zapewne nie małe koszty  wynajęcia stoiska a to przecież tylko ułamek  wkładu rękodzielnika.  Oczywiście  było też "chińskie rękodzieło"   np. szydełkowy obrus na  spory stół za 65 zł. Ceną z tym się nie da konkurować, jakością z pewnością tak   tylko czy  przeciętny kupujący jest w stanie jakość dostrzec i docenić. Czasem  słyszę dobre rady - piękne rzeczy potrafisz zrobić załóż działalność. Nie to nie dla mnie. Chyba jestem na to za stara , brak mi entuzjazmu i wiary, że potrafiłabym się z tego utrzymać. Robienie  dziesiątek podobnych rzeczy zwyczajnie mnie nuży, jeżdżenie po targach, jarmarkach, siedzenie  przez całe dni przy stoiskach przy różnej pogodzie to nie na moje zdrowie. Jednego tylko zazdroszczę  rękodzielnikom wystawiającym swoje prace  -  kontaktów  i  znajomości zawartych w czasie  jarmarku. Może właśnie to jest istotą tego typu imprez? 
Majątku  na moich pracach z pewnością nie uda mi się zrobić  ale co tam . Dziergam sobie powoli następną chustę bo ta  biała chusta   spodobała się pewnie sympatycznej osobie  tak bardzo, że namówiła mnie do zrobienia następnej tym razem w kolorze ecri. 


środa, 29 lipca 2015

Bransoletka

W poprzednim wpisie pokazałam bransoletkę koralikowo- szydełkową szarą w żółty wzorek. Dziś kolejna bransoletka która jest w zasadzie identyczna czyli  żółto- szara tyle tylko, ze w odwrotnym układzie tzn. bransoletka jest żółta a wzorek szary. Może się komuś wydaje, że innego wzoru nie potrafię robić ale zapewniam, że tak nie jest. Tak to sobie od początku wymyśliłam. Miałam nawet zamiar zrobić z nich jedną bransoletkę,  taką podwójną ale doszłam do wniosku, że dwie to lepsze rozwiązanie bo zawsze mogę nosić je oddzielnie. Gdyby ktoś jeszcze nie umiał szydełkować koralikowych sznurów a  chciał się nauczyć polecam wspaniały blog Weraph  Znajdziecie tam wszystko co potrzeba:  kursy, wzory, porady. Koraliki są tanie za kilka złotych możecie sobie sami wyczarować taką biżuterię jaką sami wymyślicie. W następnym wpisie pokażę już ostatnią bransoletkę tym razem płaską  ( no prawie płaską).




poniedziałek, 27 lipca 2015

Dla siebie.

Bransoletki koralikowo-szydełkowe  nauczyłam się robić już dawno. Zrobiłam  ich już wiele ale jak to bywa  z przysłowiowym szewcem  co bez butów chodzi i ja nie zrobiłam żadnej bransoletki dla siebie. Całe szczęście, że   kilka pięknych bransoletek dostałam od Was  (w wymianach i Candy) bo inaczej nie miałabym  żadnej.  Postanowiłam jednak to zmienić i wreszcie zadbać również o siebie. Zmobilizowała mnie uroczystość rodzinna, zakupiona nowa sukienka i brak biżuterii w odpowiednim kolorze. A może jednak świadomość, że ciągle robię  coś dla innych , nigdy dla siebie  była motorem mojego działania?   Nie ważne  z jakiej przyczyny ale bransoletki powstały. Zamiast bowiem jednej  zrobiłam ich aż 3  sztuki w tym jedną dwustronną. Wzory niezbyt skomplikowane  ale mnie się podobają,  koraliki Toho 11, roboty nie  dużo bo mam szczuplutki nadgarstek. Muszę powiedzieć, że  z dumą  je  nosiłam w końcu to moja robota.
Dziś pokażę pierwszą z nich- szarą z żółtym wzorkiem. Jeśli chcecie zobaczyć dwie pozostałe zapraszam  do zaglądania do mnie.


czwartek, 23 lipca 2015

Pomieszanie z poplątaniem.

Cieniowana akrylowa włóczka i zwykły łańcuszek zrobiony na szydełku tylko  super  długi.  W tak prosty sposób powstał ten naszyjnik w  morskich kolorach Czasem niewiele potrzeba umiejętności aby zrobić coś  fajnego. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba  naszyjnik który mnie kojarzy się ze spienioną wodą.



poniedziałek, 20 lipca 2015

Szczęśliwy los

Szczęśliwy  los  sprawił mi kolejna niespodziankę. Zapisałam się do zabawy u Dasandy. Do wygrania była  koralikowa bransoletka . Bransoletek było kilka i aż trudno było się zdecydować na jedną takie były śliczne  Zrządzeniem losu udało mi się wygrać i wybrałam bransoletkę z zielonymi koralikami. Przyszła do mnie  całkiem spora  paczuszka a w niej  wspaniałe prezenty bo po za bransoletką były jeszcze kolczyki do kompletu , druga para kolczyków , drewniana urocza zawieszka, motyle, wstążeczki, czekolada i piękna świeczka która nawet nie załapała się do zdjęcia bo już została porwana. Dasando  bardzo Ci dziękuję za  wspaniałe prezenty.Zapraszam wszystkich do zajrzenia na jej blog i zobaczenia na własne oczy jak piękne rzeczy tworzy.



sobota, 18 lipca 2015

Zakochani tancerze.

Haftuję tylko sporadycznie  jakoś mi nie po drodze z tą techniką choć  potrafię haftować : krzyżykami , haftem płaskim, angielskim a nawet wstążeczkowym. Moje obie Babcie haftowały więc  zostałam "wyszkolona" jeszcze w dzieciństwie. W swoim życiu  parę rzeczy wyhaftowałam.  Podusie, pościel, śliniaczki, sukieneczki, obrazki  dla  moich dzieci a nawet  balową sukienkę ale ta technika jakoś nie została ze mną na co dzień. Z okazji uroczystości rodzinnych  staram się czasem  coś wyhaftować ale tylko dla tych co do których mam pewność, że z podarunku się ucieszą. Nie chciałabym  uszczęśliwiać nikogo na siłę   ani wkładać serca w prezent który natychmiast wyląduje w pawlaczu lub na strychu. Z okazji  ślubu wyhaftowałam mały obrazek dla Młodej Pary a ponieważ  Młodych połączył taniec jest to tańcząca para. Trochę się obawiałam czy Młodzi  się ucieszą z prezentu ale o dziwo obrazek najbardziej się spodobał Panu Młodemu.  Pierwowzór obrazka znalazłam gdzieś w sieci , trochę  go zmieniłam, tu ujęłam , tam dodałam. Prezent wręczony mogę więc go pokazać.

środa, 15 lipca 2015

Po miesiącu miodowym.

Pokazywałam ostatnio ślubne drobiazgi ale przecież na ślubie życie się nie kończy tylko zaczyna. Po pięknych , bajkowych chwilach pora wracać do rzeczywistości uszyłam więc dla Panny Młodej kuchenny fartuszek. Znalazłam kiedyś kawałek  materiału z nadrukowanym obrazkiem który teraz jak ulał pasuje do  sytuacji bo jak już miesiąc miodowy się skończy to   jakoś trzeba się podzielić obowiązkami domowymi. Samo się przecież  nic  nie zrobi!!!!!


poniedziałek, 6 lipca 2015

Bransoletka haftowana koralikami.

Jak Panna Młoda ma  artystyczna duszę to   ma też  zupełnie nietypowe potrzeby. Najpierw miało nie być żadnych ozdób ani na sukni ani nigdzie indziej. Okazało się szybko, że kupienie skromnej ale oryginalnej sukni ślubnej zupełnie  bez świecidełek jest praktycznie niemożliwe. Mało bo mało ale świecidełka na sukni są więc i jakieś świecące dodatki okazały się niezbędne. Wybór padł na  haftowana gipiurę. Koronka została więc zakupiona , powycinana i wyhaftowałam ją różnymi koralikami. Niektóre koraliki są mikroskopijne wiec roboty było co niemiara  na szczęście rączka Panny jest szczuplutka. Poduszka na obrączki  ( to ta pod bransoletką ) , podwiązka  z niebieska wstążeczką , torebka  szydełkowa ( pożyczona od  synowej) i  spinka do włosów    zrobiona ze starej broszki Babci. W ten sposób chyba mam już wszystko co potrzeba   czyli nowe, stare, niebieskie i pożyczone. Chyba, że o czymś zapomniałam lub znacie inne ślubne przesady.




piątek, 3 lipca 2015

Bukiet z róż.

Wkrótce mam  ważną uroczystość w rodzinie czyli ślub. Obecna moda  nakazuje  przynosić zamiast kwiatów jakiś dobry trunek. Sami młodzi o to proszą i  chyba maja rację, bo pamiętam jeszcze z czasów mojego ślubu  całe naręcza kwiatów które nie wytrzymały  lipcowych temperatur. Może więc faktycznie szkoda  wyrzucać pieniądze na bukiety i lepiej zakupić  coś  innego. Ja kocham  kwiaty choć muszę przyznać , że wolę je jak rosną niż jak już są zerwane.  Wymyśliłam więc kompromis czyli  podaruję Młodym kwiaty ale dopilnuję, żeby nie zwiędły  nim wesele się skończy.  Zrobiłam  więc bukiet z  róż materiałowych. Wykorzystałam   różne materiały i w różnych kolorach.  Muszę powiedzieć, że było przy nim mnóstwo pracy , znacznie więcej niż przewidywałam. Trzeba było wyciąć każdy płatek każdego kwiatka, opalić go nad świecą, skleić  klejem na gorąco. Potem to już tylko przyjemność w układaniu, choć  zrobienie rączki i podstawy też mi trochę czasu zajęło.  Bukiet  nie jest duży  20 x12 cm - oczywiście to wymiary samych kwiatków bez  rączki i podstawy. Mimo średnich rozmiarów  zmieściło się na nim aż 35 kwiatków. Jestem ciekawa  czy się spodoba Młodym w każdym razie ja będę zadowolona, że nie pójdę składać życzeń z "pustymi rękami".  A Wy chciałybyście dostać taki bukiet  bo ja to chyba taka staromodna jestem więc i  gust mam staromodny?

PS.
 Dziękuję za słowa wsparcia pod poprzednim wpisem. Sytuacja mnie przerasta ale życie toczy się dalej.