niedziela, 25 grudnia 2016
sobota, 17 grudnia 2016
Uzupełniłam zapasy.
Czerwona , mała chusteczka. Zrobiona na drutach z pięknej cieniowanej włóczki, wzór własny wymyślany w trakcie roboty. Włóczki było malutko, dostałam kłębek od znajomej, nie wiem ani jak się ta włóczka nazywa ani nie znam jej składu. Jest mięciutka i ma leciutki połysk a właściwie cała się mieni jakby była oszroniona. Ma wplecioną cieniuteńką srebrną niteczkę ( cieńszą niż włos). Na zdjęciach niestety tego nie widać.
Włóczka w kłębku wyglądała niepozornie bo cały jej urok to delikatne cieniowanie spowodowane kolorową niteczką wplecioną w nić główną a to widać dopiero w trakcie robótki. Już miałam podarowaną włóczkę dorzucić do moich zapasów ale wcześniej wpadłam na pomysł odwinięcia sporego kawałka i wtedy to cieniowanie zauważyłam. Włóczki było niewiele, robienie chusty nie zajęło mi dużo czasu a efekt sami zobaczcie. Chusteczka wyszła mała , ale wystarczająca do okrycia szyi 115 x 55cm. Zużyłam całą posiadaną włóczkę. Początkowo zamierzałam wykończyć chustę szerokim brzegiem z innej np. czerwonej włóczki aby była większa. Zrobiłam nawet kilka rzędów ale sprułam pozostawiając tylko jednorodną włóczkę.
Pozostaje teraz tylko jedno pytanie. Po co mi taka chusteczka? Miałam dwie fajne, kolorowe małe chusteczki ale je wymieniłam z Dusią i z Aldoną Powiedzmy więc , że uzupełniłam zapasy. Chusteczka teraz poleży , poczeka, ja się namyślę czy ją nosić czy umieścić z zakładce do wymiany. Gdybym miała jedną chustę to sprawa byłaby prosta ale jak się samemu dzierga to czasem od przybytku głowa jednak boli.
Włóczka w kłębku wyglądała niepozornie bo cały jej urok to delikatne cieniowanie spowodowane kolorową niteczką wplecioną w nić główną a to widać dopiero w trakcie robótki. Już miałam podarowaną włóczkę dorzucić do moich zapasów ale wcześniej wpadłam na pomysł odwinięcia sporego kawałka i wtedy to cieniowanie zauważyłam. Włóczki było niewiele, robienie chusty nie zajęło mi dużo czasu a efekt sami zobaczcie. Chusteczka wyszła mała , ale wystarczająca do okrycia szyi 115 x 55cm. Zużyłam całą posiadaną włóczkę. Początkowo zamierzałam wykończyć chustę szerokim brzegiem z innej np. czerwonej włóczki aby była większa. Zrobiłam nawet kilka rzędów ale sprułam pozostawiając tylko jednorodną włóczkę.
Pozostaje teraz tylko jedno pytanie. Po co mi taka chusteczka? Miałam dwie fajne, kolorowe małe chusteczki ale je wymieniłam z Dusią i z Aldoną Powiedzmy więc , że uzupełniłam zapasy. Chusteczka teraz poleży , poczeka, ja się namyślę czy ją nosić czy umieścić z zakładce do wymiany. Gdybym miała jedną chustę to sprawa byłaby prosta ale jak się samemu dzierga to czasem od przybytku głowa jednak boli.
poniedziałek, 12 grudnia 2016
Prawie prawdziwe
W grudniu "hoduję" szydełkowe szyszki. To prosta, efektowna ozdoba a szyszki wyglądają prawie jak prawdziwe. Zawsze robię je przed Bożym Narodzeniem bo przydają się jako dekoracja , zawieszka na choinkę lub jako dodatek do prezentowych wizytówek. Dziergam je co rok i może mi nie uwierzycie ale nie mam dla siebie ani jednej. Zawsze tak jakoś się dzieje, że szyszki się rozchodzą jak ciepłe bułeczki. Nawet te z choinki dzieci ściągają po świętach do zabawy.
A nie mówiłam , że szyszki same znikają? Właśnie przed chwilą jedną świeżutko skończoną zabrał mój wnuczek. Jest mu koniecznie potrzebna na jego własną malutką choinkę . Nawet sznureczka nie zdążyłam zrobić ale oświadczył mi, że to nic nie szkodzi bo położy ją na gałązce.
Gdybyście chciały wiedzieć jak są zrobione to informuję, że to zwykłe
szydełkowe spiralki wykończone pikotkami. To nic trudnego dla
szydełkomaniaczek a efekt jest świetny bo szyszki są prawie jak
prawdziwe.
czwartek, 8 grudnia 2016
Na ten rok wystarczy
Już miałam nie dziergać gwiazdeczek. Pokazywałam Wam niedawno mój tegoroczny gwiazdozbiór o TU na którym chciałam zakończyć tegoroczne gwiazdkowanie.
Są jednak osoby którym nie mogę odmówić gdy proszą o gwiazdki. Wydziergałam więc jeszcze kilka a nawet pokusiłam się o gwiazdeczki czerwone oraz kremowe eksperymentalnie wykonane z cieniutkiej włóczki zamiast z nici. Gwiazdeczki zapakowane czekają aż nowa właścicielka je odbierze.
Myślę, że na ten rok wystarczy, jak już pisałam dziergać koronkowe gwiazdki lubię , krochmalić nie lubię więc bilans jest na zero. Do przyszłych Świąt pewnie znajdę mnóstwo wzorów których nigdy nie robiłam więc jeśli chodzi o gwiazdki to do zobaczenia za rok.
Mam tylko nadzieję, że skończą się moje kłopoty ze wzrokiem bo coraz trudniej mi się dzierga z nici. Jeśli chodzi o robótki to powoli dochodzę do wniosku : co masz zrobić jutro zrób dziś bo nie wiadomo czy jutro jeszcze będziesz w stanie to zrobić.
Czas oczekiwania na święta to czas radosny, pełen nadziei więc i ja mam nadzieję, że zrealizuję wszystkie projekty które mam w mojej głowie mimo przeciwności losu.
poniedziałek, 5 grudnia 2016
Peppa
Gdy robiłam dla wnuka maskotkę pokemona Pikachu obiecałam wnusi świnkę Peppę. Wnusia jest malutka dopiero uczy się mówić więc właściwie to jej braciszek i tata powiedzieli mi jaką bajeczkę lubi moja ślicznotka.
Obiecać łatwo zrobić trudniej zwłaszcza gdy się nie ma pojęcia jak wygląda bohaterka bajeczek. Sprawdziłam , obejrzałam i okazało się, że świnka jest rysunkowa. W związku z tym, że jest to bajeczka dla najmłodszych dzieci jej postać jest bardzo uproszczona i tylko w ogólnych zarysach przypomina świnkę. Doszłam do wniosku, że moja świnka powinna wyglądać tak jak ją widać w bajeczce i zrobiłam świnkę prawie płaską. Chodziło mi o to , aby patrząc na nią wnuczka widziała to co na ekranie telewizora.
Świnka wyszła trochę dziwna. Wydziergałam ją na szydełku, ma 25 cm wysokości, grubość to około 5 cm, ma rączki, buciki, ogonek. Ozdobiłam jej sukienkę koronką i przyczepiłam kokardę. Mój wnuczek, który już ją widział stwierdził, że jest taka sama jak w bajce a to jest najlepszy ekspert
A tu prawdziwa Peppa
PS.
Świnka odebrana, wnusia rozpoznała w niej Peppę , aż miło było patrzeć jak "kocha" i przytula maskotkę.
piątek, 2 grudnia 2016
Zagajnik kolorowy
Jakiś czas temu opisywałam Wam cudny czas spędzony w szkole mojego wnuka.
Wydziergałam dzieciom wtedy małe sówki aby przypominały im , że warto się uczyć nowych, wspaniałych rzeczy. Pani wychowawczyni podziwiała moje prace i zapytała czy nie przygotowałabym czegoś na szkolny kiermasz. Zastanawiałam się co by to mogło być , pomyślałam też, że trzeba odpowiednio wcześnie zabrać się za robotę. Wymyśliłam sobie szydełkowe choinki bo kiermasz miał być przed Świętami.. Wykorzystałam włóczkę syntetyczną , cekiny, koraliki, nakrętki od butelek, które okleiłam grubą włóczką. Kiedy mój zagajnik już urósł i rozświetlił się cekinami dowiedziałam się, że kiermaszu jednak nie będzie.
Zostałam więc z kolorowym zagajnikiem. Myślę jednak, ze choinki się nie zmarnują. Dwie zabrał wnuczek do klasy w szkole, jedną zamierzam podarować miłej Pani masażystce która ratuje jak może mój kręgosłup, kolejną zaniosłam sympatycznej Pani w SH który mam pod domem a która zostawiam mi czasem włóczki, nici i kordonki, w poniedziałek mam wizytę u stomatologa więc i ją obdaruję choinką bo jest to super lekarz.
Pewnie jeszcze znajdę kogoś kogo chciałabym obdarować i w ten sposób moja praca nie pójdzie na marne ale kogoś ucieszy.
Zostałam więc z kolorowym zagajnikiem. Myślę jednak, ze choinki się nie zmarnują. Dwie zabrał wnuczek do klasy w szkole, jedną zamierzam podarować miłej Pani masażystce która ratuje jak może mój kręgosłup, kolejną zaniosłam sympatycznej Pani w SH który mam pod domem a która zostawiam mi czasem włóczki, nici i kordonki, w poniedziałek mam wizytę u stomatologa więc i ją obdaruję choinką bo jest to super lekarz.
Pewnie jeszcze znajdę kogoś kogo chciałabym obdarować i w ten sposób moja praca nie pójdzie na marne ale kogoś ucieszy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)