Obserwatorzy.

piątek, 27 marca 2015

Pantofelki

           Widzę , że  cukierkowe pantofelki  spodobały się Wam bardziej niż księżniczce . To bardzo znany wzór i całkiem prosty do wykonania. Ktoś prosił mnie w komentarzu   o wzór  .W sieci pełno jest instrukcji jak je wykonać np. tu Pantofelki. Ja  trochę zmodyfikowałam wzór  bo jak pisałam wcześniej pantofelki prułam więc miałam okazję co nieco zmienić, żeby  rozmiar był  malusi. Księżniczka ma już kilka innych rzeczy  wydzierganych specjalnie dla niej ale jakoś nie doczekały się zdjęć. Postaram się  fotografować następne.
        Ostatnio na FB przeczytałam gorzką dyskusję na temat  ręcznie wydzierganych  ubranek dla dzieci. Jedna z Pań opisała smutną historię jak to poprosiła krewną o podanie wymiarów dziecka. Krewna się ucieszyła, że  dziecko dostanie  prezent  ale gdy usłyszała, że to ma być coś ręcznie wydzierganego  oświadczyła, że to nie  jest potrzebne bo teraz takich rzeczy się nie nosi, są nie modne, nie wygodne, obciachowe i śmieszne. 
       Muszę  przyznać, że choć potrafię zrobić wiele rzeczy to często rezygnuję z ich wykonania bo  obawiam się, że   gdy je podaruję komuś z rodziny lub znajomych to będzie to uszczęśliwianie na siłę. Ja będę oczekiwała, że obdarowani będą te rzeczy używać a co  jeśli  one im się nie podobają ? Będzie mi szkoda pracy i zaangażowania bo w moje prace wkładam mnóstwo serca. Może mi nie uwierzycie ale do pantofelków zrobiłam kwiatuszki w trzech kolorach: białe, różowe i biało-różowe. Przymierzałam, dobierałam, żeby było jak najładniej ale co by było, gdyby mama  księżniczki wolała zwykłe skarpetki bo uznałaby, że pantofelki  są "babcine"? Na szczęście dla mnie  księżniczka nosi wszystko co dla niej wydziergam i mam nadzieję, że  nie  tylko dla tego, żeby nie sprawić mi przykrości.
      Córka lubi moje prace i ma ich dużo ale mówi mi wprost   tego nie chcę,to nieładne,  to "babcine", to nie modne, to nie w moim stylu, tego mam za dużo , to nie ten kolor lub wzór ale inni   nie są tacy szczerzy i zawsze mam dylemat zrobić coś dla nich z rękodzieła, czy kupić w sklepie. Sama choć lubię rękodzieło to nie mam za dużo swoich prac w domu, nie lubię serwetek,obrusów, nie wieszam girland, dekoracje ograniczyłam do kilku przedmiotów, szydełkową poduszkę mam jedną, firankę szydełkową oddałam synowej, mój  wnuczek woli samochody niż maskotki wydziergane przez babcię, jak zrobię sobie czapkę,szal czy chustę to noszę to potem latami, torebkę szydełkową mam jedną i chyba wolę zwykłe torebki z mnóstwem kieszonek niż szydełkowe cudo które wydziergałam, biżuterią się nie obwieszam ,  jakoś nie mam przekonania , że dziergane  ubrania ( sukienki, spódnice) pasują do mnie choć  ręcznie robionych swetrów mam kilkanaście.       
      Ostatnio sama otrzymałam prezent-rękodzieło,  rzecz jest  bardzo pracochłonna, starannie wykonana. Osoba która mi go podarowała chciała mi sprawić przyjemność, nie miałam sumienia powiedzieć, że nie przyjmę prezentu ale  to rzecz  kompletnie  nie w moim stylu i szczerze mówiąc nie postawię jej u siebie w domu choć to przedmiot dekoracyjny.  Mam szczęście bo osoba która mnie obdarowała nie bywa u mnie więc nie sprawię jej przykrości ( rzecz już oddałam  w dobre ręce). Przy tej okazji pomyślałam sobie jednak, że z moim rękodziełem może być podobnie.
    Takie ostatnio naszły mnie refleksje po przeczytaniu kilku wpisów na blogach o tym, że  nie opłaca się sprzedawać rękodzieła bo nikt nie docenia ilości pracy w nie włożonej    lepiej je  komuś podarować. A Wy jak sądzicie  czy czasem nie uszczęśliwiamy wszystkich wokół swoim pracami tylko dlatego aby mieć pretekst do robienia następnych rzeczy? Nie każdy musi kochać wszystko co ręcznie wykonane.
Może jednak lepiej  sprzedać swoją pracę  nawet za grosze ( tylko co z poczuciem, że jest się  się wykorzystywanym jak dzieci w trzecim świecie) tym co chcą ją mieć niż rozdawać za darmo na prawo i lewo tym co owszem wezmą  nie chcąc robić nam przykrości lub tylko dlatego, że jest za darmo ale potem  po cichu wyrzucą. Można się jeszcze wymieniać pracami ale i to jest trudny temat bo nie zawsze to co otrzymujemy w zamian jest  tym czego oczekiwaliśmy.  Chyba nie mam dobrego pomysłu co zrobić ze swoimi pracami  no bo przestać  robić to chyba najgorsze rozwiązanie.


4 komentarze:

  1. Czasami mam takie samo odczucie w sprawie prezentów ręcznie robionych. Co wcale nie powstrzymuje mnie by od czasu do czasu komuś taki prezent zrobić ;-)
    Córa mówi nie! Sama sobie zrobi (oprócz serwet , które i tak musi zatwierdzić lub podać wzór). Syn mówi ; nanosiłem się sweterków gdy byłem dzieckiem ( ale czapki i owszem ). Tak więc prezenty i owszem przyjmują, ale zamówione.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ważny temat poruszyłaś, każdy ma sposób na zrobione rękodzieło, ja często pruję i przerabiam to co mi nie pasuje, a komuś robię tylko wtedy, gdy za mną chodzi, marudzi i prosi o zrobienie, Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Butki są śliczne. Ja osobiście sprzedają moje rękodzieło i jakoś zawsze się klient znajdzie. Często też daję w prezencie urodzinowym albo imieninowym.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to jest dylemat, sama się z tym borykam, ale moje prace się podobają większości, i nie raz cisza a nie raz jak się obrazek spodoba to po kilka razy muszę robić bo nie ma końca jeśli chodzi o zamówienia. butki są przesłodkie jak się okaże że mam córkę pod serduszkiem to takie rzeczy będą u mnie mile widziane, nie umiem szydełkować, ani robić na drutach a takie rzeczy dla dzieci są przesłodkie!

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mnie odwiedziłaś/łeś . Dziękuję za każdy komentarz.