Obserwatorzy.

czwartek, 25 lutego 2016

Wymiana igielnikowa

         Igielników mam w domu kilka, mniejsze, większe,  wiszące, leżące a i tak zdarza mi się porzucić igiełkę  byle gdzie  lub co gorsza wpiąć ją sobie w bluzkę. To  takie niedobre przyzwyczajenie z czasów gdy szyłam więcej ubrań i przy przymiarkach wpinałam igłę we własne ubrania.  Kiedy znalazłam  informację,  że Małgoś 13    organizuje wymiankę igielnikową  pomyślałam sobie, że  warto wzbogacić się w kolejny igielnik  ale  żeby się wzbogacić trzeba coś samemu dać.  Robiłam już kilka różnych igielników  głównie szydełkowych możecie je  zobaczyć w  moich starych wpisach   ale tym razem postanowiłam igielnik uszyć. Miałam w swoich zbiorach haftowaną serwetkę, haft piękny  ale ja nie gustuję w serwetkach  więc przerobiłam ją na igielnik. Dość spory, taki jak sama lubię,  z uchwytem do powieszenia bo wokół maszyny mam powieszonych  kilka  igielników. Osobny na szpilki, osobny na igły, osobny na igły do haftu i wełny. Mam nadzieję, ze spodobał się mojej parze wymiankowej  czyli Akrimdolls


A ja dostałam igielnik od Beatki.   Pięknie uszyty z szydełkowym kwiatuszkiem i drewnianym guzikiem. Beatko dziękuję  igielnik już jest w użyciu., Małgosi dziękuję za organizację wymianki.
 Kto ma ochotę  zobaczyć wszystkie wymiankowe  igielniki to zapraszam  do Małgosi 13    przy okazji można zagłosować na najpiękniejszy.  Konkurs trwa do 27.02.2016.
PS.
Mój igielnik  startuje w dogrywce konkursu!  Głosowanie  TU tylko dziś ( niedziela), głosujcie lub trzymajcie kciuki .

środa, 24 lutego 2016

Moher odsłona druga.

          Czapka z broszką  z cieniowanego moheru według Was wygrała rywalizacje o palmę pierwszeństwa z czapką bez broszki. Dziś kolejna odsłona    cieniowanego moheru.  Włóczki miałam mało,  była w kilku niedużych kłębuszkach i robiąc  poszczególne rzeczy zastanawiałam się czy aby starczy mi na skończenie projektu. Włóczka okazała się bardzo  wydajna bo w rzeczywistości jest cienka więc starczyło mi na kilka rzeczy choć niezbyt dużych. Dziś  moja ulubiona  rzecz którą zrobiłam z tej włóczki  czyli golfik, komin, szalik czy  jak tam jeszcze sobie to nazwiecie. W przeciwieństwie do nieużywanej czapki golfik  noszę  bardzo często i bardzo go lubię.



 Robiony na okrągło na drutach  z zastosowaniem skróconych rzędów. Idealna rzecz do płaszczy i kurtek. Z tyłu wąski  więc nic się nie zwija a szyję chroni, z przodu  wydłużony, w kształcie trójkąta wiec chroni dekolt  nawet jeśli kurtka nie zapina się pod szyję. Jak dla mnie jest wygodniejszy niż chusta zwłaszcza kiedy nie ma dużych  mrozów.



Golfik jest  dopasowany za pomocą  ujmowania oczek w trakcie roboty i leży idealnie. Nie jest ciasny  jak klasyczny golf    więc nie ma problemu w zakładaniem przez głowę i fryzura się nie psuje. Na lalce wygląda dość obszernie ale na dorosłej osobie jest taki w sam raz. Wzór znalazłam TU.   i z czystym sumieniem polecam. Ja mam zamiar zrobić sobie jeszcze kilka w różnych kolorach.



niedziela, 21 lutego 2016

Podałam dalej

Niedawno chwaliłam się prezentami jakie dostałam w zabawie "Podaj dalej". Teraz  moja kolej na przygotowanie niespodzianki. Chęć kontynuacji zabawy zgłosiła Mamma Mai   i to do niej poleciały moje prezenty. Gdyby ktoś chciał bawić się z nami to proszę zaglądać na jej blog bo pewnie wkrótce  ogłosi   zabawę  u siebie. A teraz to co  wysłałam, przesyłka już dotarła wiec mogę pokazać zdjęcia. W ozdobnym pudełeczku umieściłam  szydełkowy naszyjnik i  broszkę  z  drewnianym koralikiem. Dostałam wiadomość, że prezenty spodobały się   co mnie bardzo ucieszyło.



czwartek, 18 lutego 2016

Broszka i prezent.

         Dostałam prezent  od  zupełnie mi nieznanej osoby. Takie cuda to tylko w blogowym świecie się zdarzają.   Małgosia.   to taka dobra dusza która sama mi zaproponowała swoje niepotrzebne włoczki. Nic za nie nie chciała  nawet  zwrotu kosztów przesyłki choć  nalegałam. Małgosia   się usprawiedliwiała, że to włóczki prute i niezbyt nowe ale przecież  to nie ma znaczenia. Dostałam od niej karton  różnych  włóczek , jedne w sporych kłębkach inne to mikroskopijne  kłębuszki.  Pewnie  niejedna z Was ma takie  resztki   schowane bo może się jeszcze przydadzą,  Małgosia  podzieliła się ze mną swoimi zapasami.  Skoro włóczki do mnie dotarły to część z nich została już przerobiona na różne drobiazgi. Dziś chcę pokazać  broszkę  szydełkową. Wykorzystałam do jej zrobienia   kilka metrów cieniowanej włóczki którą znalazłam w kartonie od Małgosi. Jest ona widoczna na zdjęciu kartonu z włóczkami-  to taki  mikroskopijny kłębuszek u góry zdjęcia. Dodałam resztkę moheru z moich zapasów, mały koralik  i tak powstała  nieduża broszka z plecionką w środku. Mnie się broszka podoba i mam  nadzieję, że  udowodniłam  wszystkim, że  każda włóczka nadaje się do zrobienia czegoś fajnego. Wystarczy tylko trochę fantazji, trochę pracy, trochę wyobraźni, odrobinę włóczki  no i może trochę umiejętności.


 Małgosiu  bardzo Ci dziękuje za włóczki. Broszka  nie pojechała  do Małgosi bo ona sama potrafi wydziergać sobie różne cudeńka. Małgosia  w ramach podziękowania dostała  trochę inne rzeczy, niekoniecznie dziergane ( nie wiem czy już do niej dotarły więc nie powiem co to jest).


niedziela, 14 lutego 2016

Śmiać się czy płakać?

       Pamiętacie   szydełkową koronę ?  To taki drobiazg który niedawno pokazywałam. Otóż niedługo po opublikowanie tego  wpisu dostałam  maila. Wiadomość była od  nieznajomej osoby , nie miała  tematu, nie było podpisu ani żadnych innych informacji.

     Mail to tylko jedno zdanie  które Wam  zacytuję w całości:   "Poproszę schemat tej korony"

      No i teraz  nie wiem czy śmiać się czy płakać?   Z zasady staram się pomagać, podsyłać wzory, uczyć, tłumaczyć, biorę udział w  spotkaniach robótkowych gdzie zupełnie bezinteresownie  przekazuję swoją wiedzę ale ten mail mnie  zaskoczył.  Osoba która do mnie napisała  nie była uprzejma  zapytać mnie czy   schemat mam, czy chcę go przekazać. Nie napisała nawet słowa  przywitania, wyjaśnienia, nie przedstawiła się, nie podpisała.  
      Zastanawiałam się czy  udzielić odpowiedzi ale doszłam do wniosku, że szkoda mojego  czasu. Schematu nie mam bo dziergam na tyle sprawnie, ze schematy  nie są mi  potrzebne  a nawet jeśli bym go miała to nie przesłałabym go  na prośbę   przesłaną mi w takiej formie. Nie pierwszy raz  ktoś prosi mnie o pomoc ale  tak obcesowej prośby to jeszcze nie otrzymałam.
        Czy i Wam zdarzają się takie historie? A może ja jestem nadwrażliwa  w końcu znalazło się tam słowo "poproszę" ?


piątek, 12 lutego 2016

Moher w kilku odsłonach.

        Nie wiem czy jeszcze można nosić moherowe rzeczy  bez narażania się na  niedobre  skojarzenia z  wojującymi   grupami  spod skrzydeł pewnego "ojca".   
        Moher jednak miałam i to taki z dodatkiem wełny więc cieplutki. Włóczka cieniowana w różnych  kolorach brązu i beżu  postanowiłam więc zaryzykować i coś z niej zrobić. Pierwsza powstała   broszka z drewnianym koralikiem w środku. Wydziergana  na szydełku,  puchata dość duża ok.9 cm średnicy. Broszka sobie trochę poleżała bo jakoś nie miałam pomysłu do czego ją przypiąć.
         Włóczki  nadal miałam kilka kłębuszków zrobiłam więc jeszcze czapkę. Taką zwykłą, najzwyklejszą  bo przy cieniowanej włóczce wzory są niezbyt widoczne. Gdy już miałam czapkę przypomniałam sobie o broszce i w ten sposób  zamiast jednej wersji czapki mam dwie:  z broszką i bez broszki. 
         Czapka zrobiona, broszka zrobiona  ale  włóczki nadal mi zostało więc powstały kolejne "moherki".  Jeśli chcecie je zobaczyć to zapraszam na następne  wpisy   bo obiecałam w tytule kilka osłon. 
Oto moje dwie wersje tej samej czapki.  Jak myślicie która   fajniejsza? Ja nie mogę się zdecydować a czapki tak jak i broszki nie noszę  ale od przybytku głowa nie boli.

PS.
Czapka jest w normalnym damskim rozmiarze  choć prezentuje ją na głowie lalki. Udało mi się zakupić w SH  głowę do czesania   wyjątkowo dużą i o  ślicznych oczach. Wnuczka będzie miało co czesać  a ja mam na czym robić zdjęcia. Musze powiedzieć, że to jest największy problem jak zrobić w miarę przyzwoite zdjęcie w zwykłym mieszkaniu nie mając ani manekina, ani modelki, ani  miejsca , ani oświetlenia. Większość zdjęć robię na balkonie ze względu na  naturalne światło.



poniedziałek, 8 lutego 2016

Sezon na księżniczki.

           W karnawale który się właśnie kończy odbywa się sporo bali. W przedszkolach są to głównie bale przebierańców. Dziewczynki w wieku przedszkolnym  wszystkie chcą być księżniczkami lub wróżkami. Wiem, że wiele kreatywnych mam stara się namówić  córeczki  na jakieś inne oryginalne przebranie  ale większość  panienek  chce być  księżniczkami. To niewiele się zmienia  bo tak samo było z moją dorosłą już córką tyle tylko, że  teraz nie ma już Kopciuszków czy Śnieżek. Łatwiej teraz  kupić gotowe przebranie choć  jakość tego typu ubranek jest okropna i czasem się rozpada  w trakcie balu.
            Ja mojej córce szyłam  balowe suknie  z resztek firanek ale udrapowane na haleczkach i
ozdobione wyglądały na prawdziwe kreacje  a córka do dziś je  pamięta  więc chyba spełniły swoją rolę  jako królewskie szaty. Każda księżniczka  powinna mieć koronę. Dla takiej więc przedszkolnej księżniczki  wydziergałam szydełkową koronę.  Korona ma pod atłasową wstążeczką ukrytą gumkę aby trzymała się lepiej na główce. Miałam pomysł aby ją dodatkowo ozdobić koralikami ale  zabrakło mi czasu bo to było takie ekspresowe zamówienie " na jutro" a jak wiadomo księżniczkom się nie odmawia.

sobota, 6 lutego 2016

Podaj dalej.

            Niedawno zapisałam się do zabawy blogowej "Podaj dalej". To taki fajny łańcuszek szczęścia gdzie każdy wygrywa. Ja otrzymałam prezenty od Alicji  Paczuszka zawierała  same cudne rzeczy. Przepiękny album , serduszko drewniane z mottem, mydełko ozdobione oraz pełno przydasi i słodyczy. Alicjo jeszcze raz dziękuję za prezenty.  Sami zobaczcie te cudeńka.




          Sens tej zabawy polega  na braniu i dawaniu. Ja już wzięłam a teraz chcę dać.  Jeśli ktoś  chce otrzymać  niespodziankę  wykonaną moimi rękami proszę o komentarz. 
Pamiętajcie  jednak, że  zabawa musi być kontynuowana.  Zanim więc się do niej zapiszesz pomyśl,czy  dasz radę obdarować kolejną osobę. To łańcuszek szczęścia i nie można go przerywać  nie narażając się na pecha. To komu mam "podać dalej" ?

wtorek, 2 lutego 2016

Papier niekoniecznie do wyrzucenia.

            Przypadkowo znalazłam  filmik  jak z papieru wyczarować  naszyjnik, obejrzałam,  pomyślałam jakie to piękne, że  ludzie potrafią robić cuda właściwie  z niczego. Następne  wydarzenia to już  był czysty przypadek. Na drugi dzień po obejrzeniu filmiku dostałam paczkę, taka zwykłą pocztową  z zamówionymi rzeczami. Paczka była jednak zawinięta w niezwykły papier bo był to gruby miękki papier    idealny na zrobienie   kolorowej zawieszki. Sami rozumiecie, że los tak chciał bo  mając już materiał musiałam  spróbować  zrobić  naszyjnik choćby dla samej radości tworzenia.
           Wyciągnęłam  farby i spróbowałam zrobić coś podobnego  do tego co  widziałam na filmiku. Pocięłam papier , skleiłam sporo warstw przyciętego kształtu, pomalowałam farbami   niektóre nakładając  bardzo grubo aby uzyskać przestrzenny efekt, polakierowałam wielokrotnie. Miałam mnóstwo frajdy przy  tworzeniu rzeczy po raz pierwszy  życiu. To nie szydełko ani druty ani maszyna do szycia, nie robiłam tego nigdy więc tym bardziej się cieszę, że  jednak mi się udało  skończyć. 


Naszyjnik (  może to jednak zawieszka ?)  jest  jest spory 9x7 cm , delikatnie wygięty, zawiesiłam go na rzemyczku. Jestem z siebie dumna choć  nie wiem czy jeszcze kiedyś coś takiego zrobię ale to nie ma znaczenia bo najważniejsze  jest to,  że spróbowałam.
          U  jednej z blogowych koleżanek   przeczytałam fajny wpis o tym , że jeśli tworzysz rękodzieło to jesteś postrzegany jako dziwak przynajmniej przez część społeczeństwa. No cóż  może to i prawda bo kto "normalny" zarywa noce aby zrobić coś   ( czasem jest to kompletnie niepotrzebna rzecz)   dla samej radości tworzenia ? Trudno widocznie jestem dziwakiem ale mi z tym dobrze.