Obserwatorzy.

niedziela, 30 września 2012

Czekolada

Uwielbiam  czekoladę, zawsze poprawia mi humor z przyjemnością zapisałam się więc na czekoladową wymiankę zorganizowana przez Modrak.
Temat był kuszący, w paczuszce miała się znaleźć nasza ulubiona czekolada oraz  rękodzieło w kolorze czekolady i  jeszcze jakimś wybranym przez naszą parę wymiankową. Temat nie był więc taki całkiem prosty.
Moją parą wymiankową została Maggie,   wybrała ona dla siebie czekoladę malinową lub śliwkową a kolor dodatkowy czerwony. Jak zwykle miałam mnóstwo pomysłów co przygotować i jak zwykle nie mogłam się zdecydować co będzie najbardziej odpowiednie. Zrobiłam więc wszystko co mi przyszło do głowy czyli brązową bransoletkę zapinaną na czerwone guziczki, brązowy listek - podkładkę pod kubek, szydełkową miseczkę na drobiazgi ozdobioną atlasową wstążeczką i czekoladowego kotka z kokardą. Dorzuciłam trochę przydasi, czekoladę malinową i inne słodkości. Maggie  odpisała, że jest zadowolona z prezentów, mam nadzieję, że nie jest to tylko uprzejmość ale faktycznie jej się spodobały drobiazgi w przygotowanie których włożyłam  sporo serca.



Ja w tej wymiance poprosiłam o czekoladę deserową a kolory  dodatkowe jakie wybrałam to różowy i biały. Maggi przysłała mi śliczny notesik-przepiśnik z okładką haftowaną krzyżykami. W środku włożyła mi przepis na czekoladową babkę. Koniecznie muszę ją spróbować upiec. Oczywiście dostałam też czekoladę i inne słodkości oraz serwetki, wstążki i zapachowe świeczuszki.Niestety przesyłka od Maggi została mi dostarczona całkowicie podarta więc nie wiem czy to wszystko co mi Maggi wysłała czy nie. Pytałam o to Maggi bo Poczta Polska proponowała mi nawet złożenie reklamacji ale widocznie nie miała czasu mi odpisać więc pokazuję wszystko co do mnie dotarło.Dziękuję Modrak za organizację smakowitej wymianki i Maggi za prezenty.

Drogie koleżanki wkładajcie przesyłki choćby do zwykłego woreczka foliowego , jeśli nie używacie kopert bąbelkowych. Meggi włożyła wszystko w zwykłą kopertę, która zamokła na deszczu i się podarła w kilku miejscach. Szkoda naszej pracy i wysiłku.

piątek, 28 września 2012

Bielizna dla mężczyzny.

Niech Was nie zmyli ten tytuł. Nie będą to męskie  gatki ani bokserki. Chodzi mi oczywiście o damską bieliznę ale widzianą męskim okiem. Niedawno pokazywałam Wam różowe szydełkowe stringi a ponieważ wzbudziły zainteresowanie  zrobiłam też  wersję czerwoną tym razem nie stringi ale pełne majteczki. Jak myślicie kto je u mnie zamówił? Oczywiście jakiś miły Pan, który postanowił zrobić  niespodziankę pani swojego serca. Do kompletu poprosił jeszcze o staniczek. Trochę mieliśmy problemu  z ustaleniem rozmiaru ale trzystopniową skalę to zna każdy Pan ( mały, średni, duży biust) więc jakoś się udało i podobno komplecik pasuje na obdarowaną. Mogę więc go już pokazać i Wam. Widocznie miałam rację, ze taka bielizna jest dla mężczyzn chociaż noszą ją kobiety.



poniedziałek, 24 września 2012

Kocurek czapka dla dziecka.

Kurteczkę dla wnuczka już pokazywałam ale  przecież  jak jest czas na kureczki to i na czapeczki. Dzieci jak wiadomo nie przepadają za czapkami i nie inaczej jest z naszym maluchem. Kocurek jednak mu się spodobał jest więc nadzieja, że będzie go chciał nosić tak chętnie jak  ubiegłorocznego tygryska.
Czapka zrobiona na drutach najprostszym wzorem jest ciepła bo z mieszanki wełny , moheru,i akrylu. Obawiam się tylko czy nie będzie "podgryzać". Wykonanie proste nawet dla początkujących dziewiarek a ozdabianie pozostawiam wyobraźni. W moim przypadku oczy i nosek są z włóczki fantazyjnej Pom-pom, jęzorek  to aplikacja zrobiona na szydełku a reszta to haft.


piątek, 21 września 2012

Dziurawe swetry.

Ponieważ  aktualnie szyję a na efekty trzeba trochę zaczekać postanowiłam wyciągnąć na światło dzienne  stary sweterek. Zrobiłam go już dawno dla mojej córki. Zgodnie z dzisiejszym tytułem  sweterek jest dziurawy,  ma rękawki 3/4 i łódkowaty dekolt. Oczywiście te dziury to nie efekt  zużycia sweterka ale zamierzona ozdoba zresztą  zgodna z projektem córki. Muszę powiedzieć, że  trochę nieswojo się czuję jak  pruję prawie skończoną robótkę ale ten wzór właśnie na tym polega. Może i wy " poprujecie" sweterek?


środa, 19 września 2012

W jesiennym nastroju.

Lato się kończy, kolejny rok mija. Jakaś nostalgia mnie dopadła  i tak powstał szydełkowy wisiorek z drewnianym koralikiem. Zdjęcie na suchym patyczku  w sam raz pasuje do mojego nastroju.Mało mam chęci do robótek, trochę szyję i tyle. Chyba trzeba uciec do lasu na grzybki, żeby świeże powietrze wygnało posępne myśli.


poniedziałek, 17 września 2012

Kurteczka

           Gdzieś na blogach widziałam , że dziewczyny  przystąpiły do akcji " Uwolnij tkaniny ze swojej szafy". Wprawdzie nie przystąpiłam do zabawy ale pomyślałam sobie, że  czas uwolnić z szaf i moje zapasy materiałowe. Materiałów mam mnóstwo, czasem kupionych bo akurat się trafił jakiś fajny, czasem kupiony bo był okazyjnie tani, czasem kupiony z konkretnym przeznaczeniem ale potem koncepcja się zmieniła.Mam też sporo resztek materiałów z szycia sukienek do tańca zostawionych bo a nóż się do czegoś przydadzą. Czasem zaglądam do SH  a tam można trafić całe kupony nowego materiału na wagę po kilka złotych za kilogram więc jak tu się nie skusić kiedy za 3 zł można dostać 3 m nowiutkiego dżinsu. Szafy puchną a ja jakoś ostatnio niewiele szyłam. Postanowiłam jednak uszczuplić swoje zapasy i trochę poszyć. 
           Dzisiaj pokaże Wam właśnie skończoną  sztruksową kurteczkę dla wnuczka. Sztruks  szaro-niebieski został uwolniony z szafy,  błękitna podszewka też. Kurteczka miała być modelem z Burdy ale  w trakcie wyszło coś zupełnie innego. Doszłam do wniosku, że zmienię kieszenie, wciągnę w pasie  i przy rękawach gumkę.Taka mi się wydaje bardziej funkcjonalna. Nie wiem dlaczego dla tak małych dzieci  szczególnie dla chłopców sprzedaje się teraz króciutkie kurteczki , które są kopiami ubrań dla dorosłych. Nie jest to ani wygodne ani tym bardziej ciepłe. Moim zdaniem kurteczka powinna być za pupę.Ponieważ uwolniony z szafy materiał wydał mi się trochę za smutny dla dwulatka dodałam kolorowe guziczki a już po zrobieniu zdjęć doszyłam na kieszonkach guziczki w kształcie samolotu i kotka. Wnuczkowi się spodobała i już zabrał ją do swojego domku mogę więc i Wam pokazać z nadzieją, ze się spodoba.


czwartek, 13 września 2012

Miętowa Gail.

Pogoda za oknem już przypomina o jesieni , chociaż w dzień słoneczko to wieczory już bardzo zimne. Czas wrócić do ciepłych chust  którymi tak miło się otulić. Zielona miętowa Gail  powstała   specjalnie  jako dowód wdzięczności dla kogoś to pomaga mojemu dziecku które mieszka wiele kilometrów z dala ode mnie. Dla chętnych do nauki przypominam , że fajny opis  tej chusty znajduje się  TU.
To  moja kolejna chusta Gail , bo to jednak wyjątkowo  piękny wzór. Z różnych wełenek, w różnych kolorach  zawsze wygląda efektownie.
Powiem Wam w tajemnicy, że mimo iż zrobiłam już  chustę Gail kremowa-ecri, błękitną , białą, brązową, czarną  to sama nie mam ani jednej. Co zrobię chustę z myślą o sobie to zaraz znajdzie się na nią jakiś chętny. Postanowiłam tej jesieni  wydziergać jedną dla siebie ale póki co  pochwalę się miętową Gail , która jest już u nowej właścicielki  i mam nadzieję, że sprawiłam jej miła niespodziankę.


PS.
Maszyna naprawiona, cena naprawy  do zniesienia. Okazało się, że zaszkodziło jej szycie sztruksu który strasznie pyli no i wciągnęła jakąś nitkę w silnik. Przy okazji dowiedziałam się, że takich maszyn się nie  konserwuje samemu a i czyścić trzeba ostrożnie. Oczywiście przy lada trudnościach należy oddać do serwisu!!! Chyba następny sztruks uszyję na starym Łuczniku. Zawsze to bezpieczniej.

wtorek, 11 września 2012

Uśmiechnięta lupa w ubranku.

Nie wiem jak Wy ale ja z wiekiem mam coraz słabszy wzrok.Wprawdzie jeszcze   nawlekam igłę  ale z trudem. Przy robótkach muszę się więc wspomagać okularami, szkłem powiększającym itp. W rozgardiaszu robótkowym trzeba jednak pilnować aby nie porysować  szkła lupy. Uszyłam jej więc polarkowe ubranko z resztek jakie mi pozostały po szyciu bluzy. Mogłam uszyć zwykły pokrowiec ale od czego mam wyobraźnię. W ten sposób najprostszy pokrowiec zamieniłam w uśmiechniętą buźkę. Wystarczyły dwa drewniane koraliki i skrawek płótna. Nawet mąż się uśmiał jak to zobaczył. Wam też się podoba?





W nawiązaniu do wczorajszego wpisu  chcę poinformować, że pan mechanik się nie zjawił  więc maszyna dalej czeka na naprawę , no cóż dobrze, że udało mi się znaleźć kogoś to umie naprawiać takie  cuda techniki. Muszę dalej czekać.

poniedziałek, 10 września 2012

Nieszczęście.

Przez 35 lata szyłam na ukochanym Łuczniku. Mimo, że maszyna nadal jest w pełni sprawna  doszłam do wniosku, że czas coś zmienić czyli iść z postępem. Parę lat temu postanowiłam zainwestować w maszynę komputerową i zakupiłam Brothera. Kupiłam dość prostą wersję bez haftów, miliona różnych ściegów wychodząc z założenia, że im prostsza  tym mniej awaryjna. I właśnie wczoraj to cudo techniki się psuło,  nici zablokowały silnik jak wynika z komunikatu bo ona jest taka sprytna, że komunikuje  co jej jest. Oczywiście  nie ma żadnej możliwości aby odblokować silnik samemu . Jutro czeka mnie spotkanie z mechanikiem i mam tylko nadzieję, że naprawa nie będzie kosztowała tyle co nowa maszyna  i tak oto stary Łucznik wrócił do łask. Muszę jednak przyznać, że przyzwyczaiłam się już do dobrego czyli nawlekacza nici, automatycznego obszywania  dziurki, automatycznej regulacji i innych udogodnień. 
Musicie poczekać na prezentacje nowych ubranek uszytych oczywiście dla wnuczka. Żeby jednak nie było tak zupełnie bez ilustracji  to dziś zdjęcie starej klasycznej bluzeczki uszytej jeszcze na Łuczniku.
Trzymajcie kciuki , żeby   cena naprawy nie przyprawiła mnie o zawał.


sobota, 8 września 2012

Słodkie sny z króliczkiem.

Czytam na blogach relacje zestresowanych rodziców którzy posłali właśnie dzieci do przedszkola. Mój wnuczek ma to szczęście, że babcia czyli ja nie ma szczęścia i  nie może znaleźć pracy więc zamiast do  żłobka czy przedszkola (bo chyba są już takie co przyjmują dwulatków)   przychodzi do babuni.Miło spędzamy czas a jak się zmęczymy to śpimy. Żeby sny były kolorowe uszyłam piżamkę z króliczkami. Mięciutka flanelka ze starych zapasów doczekała się zastosowania a aplikacja powstała z resztek płótna  z szycia fartuszka  z lawendową koronką na  wymiankę kuchenną
Do kompletu jest jeszcze milusi, różowy miś wygrany dawno temu przez ciocię na turnieju tańca  i już mamy wszystko co potrzebne aby sny były słodkie i kolorowe.


piątek, 7 września 2012

Malutkie rozczarowanie

Pamiętacie jeszcze moje Candy   ?  Obiecałam zrobić dla wygranej osoby takie zwierzątko jakie będzie   się jej najbardziej podobać. Zgłosiło się sporo chętnych musiałam więc "wybierać". Wybranka losu chciała konika. Pomimo problemów rodzinnych zrobiłam konika tak szybko jak mogłam, wysłałam go wraz z poidełkiem i  siankiem aby nie był spragniony i głodny w czasie podróży. Dołożyłam też karteczkę z pozdrowieniami i adresem mojego blogu. Spieszyłam się tak bardzo, że nie zrobiłam żadnych zdjęć. Pomyślałam sobie  zobaczycie go na blogu tej do której konik pojechał , ale się pomyliłam. Konik dojechał bo wiem to ze strony Poczty Polskiej. Adresatka nie była uprzejma potwierdzić mi odbioru przesyłki, od czasu przesłania mi adresu milczy. Zaglądam czasem na jej blog ale i tam cisza o koniku, no cóż może się nie spodobał?  Minęło właśnie 1,5 tygodnia od czasu gdy przesyłka do niej dotarła więc chyba konika już nie ujrzycie i musicie mi uwierzyć na słowo, że  jednak powstał i pojechał do nowej właścicielki 
 Candy to taka miła zabawa, można kogoś obdarować  tak za nic, z czystej  życzliwości dla ludzi. Nie oczekiwałam  niczego od obdarowanej oprócz  małego dziękuję stąd moje malutkie  rozczarowanie.
Piszę o tym tylko dlatego abyście wiedzieli, że spełniłam to co obiecałam w Candy.
PS.
Jak widać w komentarzu sprawa się szybciutko wyjaśniła. Najważniejsze, że  konik  ma się dobrze w nowym domu.

sobota, 1 września 2012

Turkusowo-zielono mi.

To już ostatnia z wymianek na które się zapisałam. Zorganizowała ją Hanka   która podeszła bardzo poważnie do tematu i dobrała pary wymiankowe  tak aby każda z osób  zajmowała się inną techniką rękodzieła. Haniu dziękuję za włożony trud i zaangażowanie. Temat  wymianki to kolor turkusowo-zielony.
Moją parą wymiankową została Monika która jak sama napisała zajmuje się biżuterią sutaszową. Długo się zastanawiałam co przygotować, co sprawiłoby przyjemność Monice. Zrobiłam kilka rzeczy i nie mogłam się zdecydować co wybrać więc wysłałam wszystkie. Monika napisała mi, że prezenty się jej  spodobały więc  pora pokazać je publicznie.
Przygotowałam koronkową  bransoletkę szydełkową, szydełkową  kosmetyczkę, puchatą , dużą ale leciutką broszkę wydzierganą na drutach,  filcowy wisiorek z koralikami. Do tego  trochę przydasi w podobnej kolorystyce i słodkości.

Monika przysłała mi śliczne kolczyki i to nawet 2 pary oczywiście sutasz ,  fajny zielony naszyjnik, przydasie i słodycze. Wszystko ślicznie i pomysłowo zapakowane. Zobaczcie sami jakie  cudeńka dostałam. Moniko dziękuję za wszystkie prezenty,  są piękne.