Kiedy nie mam weny twórczej na jakąkolwiek robótkę a siedzieć z założonymi rękami nie potrafię wtedy najczęściej zabieram się za "porządki" w szmatkach. Wybieram pudło z ścinkami uszykowanymi do wyrzucenia w celu utylizacji resztek. U mnie to pudło ma nawet nazwę "kosz nieostateczny" . Zaczynam kolejny raz przebierać to co właściwie już wyrzuciłam. Część szmatek faktycznie ląduje w koszu tym razem już ostatecznym ale zwykle połowę chowam ponownie. Żeby mieć choć odrobinę mniejsze wyrzuty sumienia część szmatek staram się natychmiast przerobić na cokolwiek.
Z tego też powodu powstało ostatnio kilka kwiatuszków z bawełnianych resztek pozostałych po szyciu pościeli, sukienki i koszuli.
Kwiatki są mi zupełnie niepotrzebne ale sami przyznajcie, że lepiej wyglądają niż to z czego zostały zrobione.
No i przechowywanie kwiatuszków mniej mnie frustruje niż zbieranie szmatek.
Gdyby komuś kwiatki były do czegoś potrzebne to wrzucę je do zakładki Wymień się ze mną