Obserwatorzy.

niedziela, 5 lutego 2017

Co robię jak nic nie robię

        Kiedy  nie mam weny  twórczej na jakąkolwiek robótkę a siedzieć z założonymi rękami nie potrafię wtedy najczęściej zabieram się  za "porządki"  w szmatkach. Wybieram pudło z  ścinkami uszykowanymi do wyrzucenia w celu  utylizacji  resztek. U  mnie to pudło  ma nawet nazwę  "kosz  nieostateczny" . Zaczynam kolejny raz przebierać  to co właściwie już wyrzuciłam. Część szmatek faktycznie ląduje w koszu tym razem już ostatecznym ale  zwykle połowę  chowam ponownie. Żeby  mieć choć odrobinę mniejsze wyrzuty sumienia część szmatek staram się natychmiast przerobić  na cokolwiek. 
        Z tego też powodu powstało ostatnio kilka kwiatuszków  z bawełnianych resztek pozostałych po szyciu pościeli, sukienki i koszuli.




 Kwiatki są mi zupełnie niepotrzebne ale sami przyznajcie, że lepiej wyglądają niż to z czego zostały zrobione. 

No i przechowywanie kwiatuszków   mniej mnie  frustruje niż zbieranie szmatek.
Gdyby komuś kwiatki były do czegoś potrzebne to wrzucę je do zakładki Wymień się ze mną