Obserwatorzy.

piątek, 29 listopada 2013

Czapka.

            Dzieci czapek nie lubią  więc ja chyba nie dorosłam  bo  niechęć do czapek mi nie przeszła. Może przyczyną jest to, że trudno mi dobrać  taki fason czapki w której będę się dobrze czuła, , będzie mi ciepło i   będę  mogła spojrzeć w lustro bez strachu. Tak już chyba jest, że niektórzy mogą założyć na głowę przysłowiowy garnek a i tak im w tym do twarzy a inni muszą długo szukać czegoś w czym nie będą straszyć przechodniów. Do tej pierwszej grupy należy moja córka i małżonek a do tej drugiej niestety ja. Robię więc czapki dla siebie  , pruję i robię kolejne aż trafię na coś odpowiedniego. Tym razem udało mi się uniknąć prucia. Czapka bardzo prosta, bardzo gruba włóczka z domieszką prawdziwej wełny, grube druty , jeden wieczór i  już mi cieplutko w uszy. 
A jak tam u Was  z miłością do czapek?


wtorek, 26 listopada 2013

Coś na szyję.

Prawie nie noszę  biżuterii  lubię  jednak ją robić .  Zawsze zastanawiam się czy to co  uda mi się  wykonać zasługuje na miano biżuterii  więc   dziś określę  mój wisiorek jako coś na szyję. Nie ma w nim srebra , złota ani żadnych kamieni nawet tych półszlachetnych. To zwykłe merceryzowane nici bawełniane i jeden drewniany koralik. Trochę szydełka,  odrobina haftu i mała plecionka makramowa. Nawet nie jest bardzo duży bo to tylko kółeczko o średnicy 6 cm zawieszone na długim sznureczku, jedyny gotowy element to mała krawatka do zawieszenia  bo jeszcze nie wymyśliłam  czy można ją zastąpić.

Czerwono-niebieskie coś na szyję.


niedziela, 24 listopada 2013

Dobre anioły

Wszędzie  widzę  dobre anioły w postaci ludzi zaangażowanych w pomoc dla innych. Dla chorych,  ubogich, dzieci,  dorosłych , starych i młodych mnóstwo ludzi  robi coś dla innych ,  zbiera   pieniążki lub inne  rzeczy  chcąc im pomóc.  Z tymi wszystkimi jestem  całym sercem  i  chciałabym   każdemu coś ofiarować.  Nie  mogę jednak  wspomagać wszystkich potrzebujących. Piszę o tym bo dostałam ostatnio wiele próśb o przesłanie moich prac na aukcje charytatywne. Podjęłam już kilka zobowiązań i więcej nie dam rady. Jest mi bardzo przykro pisać , że odmawiam  ale ręce mam tylko dwie  a potrzebujących są tysiące.
Ten anioł  ze zdjęcia  wspomoże  osobę walcząca z ciężka chorobą i niech będzie  symbolem dobrych aniołów  ukrytych  w zwykłych ludziach  a ja wracam  do dziergania drobiazgów dla dzieci z naszego hospicjum na spotkanie  Mikołajkowe.
PS.
Link  do  wzoru  szyszek z poprzedniego wpisu które Wam się podobały  zamieściłam w     w grudniu 2012 roku  i tam go znajdziecie. Swoich obserwatorów   dalej  nie widzę a co gorsza nie widzę ich u Was i nie mogę się dopisywać do waszych blogów. Jeśli ktoś miał podobny problem i jakoś go rozwiązał  to może by mi coś podpowiedział.




czwartek, 21 listopada 2013

Świąteczne ozdoby

Co rok obiecuje sobie, że nie będę robić  świątecznych ozdób i  co rok nic z moich obietnic  nie wychodzi. Trudno się  zrezygnować z  przygotowania  świątecznych ozdób , jest tyle fajnych  rzeczy do zrobienia nie tylko śnieżynki i aniołki. Przez rok przybyło mi obserwatorów ( gadżet z obserwatorami zniknął mi z bloga na dobre) więc postanowiłam przypomnieć ozdoby przygotowane w zeszłym roku. Może kogoś zainspiruję, może ktoś  z Was będzie chciał się wymienić na coś swojego.  Jak tylko zrobię zdjęcia nowych rzeczy to też się pochwalę. Widzę na horyzoncie jakieś słoneczko może będzie trochę światła odpowiedniego do zrobienia  zdjęć bo przez kilka ostatnich dni to tylko deszcz i mgła.
W komentarzach do poprzednich wpisów  niektóre z Was proponowały mi wymiankę. Jeśli  nadal ktoś jest chętny to zapraszam do kontaktu na maila bo trudno ustalać szczegóły na blogu.
PS.
A to ciekawostka z obserwatorami ja ich nie widzę nawet wtedy gdy  wchodzę na blog niezalogowana ale jeśli Wy ich widzicie to znaczy, że ich nie wycieli. A może ja popełniłam jakiś błąd? Jak ktoś  wie co z tym fantem zrobić to proszę o pomoc.











wtorek, 19 listopada 2013

Szczecin szyje, Szczecin sie spotyka

Co jakiś czas   organizujemy spotkania grupy Szczecin szyje. Jest nas coraz więcej co nas bardzo cieszy. Na każdym spotkaniu poznajemy nowe osoby. Atmosfera spotkań jest  bardzo gorąca , panuje  uroczy rozgardiasz , wymieniamy się  tkaninami, przydasiami i doświadczeniami  adresami stron i telefonami. Mamy też  plany do realizacji których się przymierzamy np. bezpłatne kursy szycia.. Relację z naszego spotkania możecie zobaczyć tu     Spotkanie IV
 A ja pokażę moje zdobycze  ze  spotkaniowej wymianki. Tym razem  oddałam tkaniny  a dostałam kordonki, koraliki, guziki.Uwolniłam kawałek szafy, ktoś moje tkaniny twórczo wykorzysta  a ja z czystym sumieniem mogę się rozglądać za nowymi "szmatkami".
PS.
Od wczoraj nie mam paska nawigacyjnego na blogu i  obserwatorów czy u Was też coś się pozmieniało czy tylko mój  Blogger wariuje?


Tak   wyglądała nasza wymianka


 A tak wyglądają  moje wymiankowe zdobycze.


niedziela, 17 listopada 2013

Wspólne szycie, wspólna radość.

Co jakiś czas  szczecińska grupa szyjąca zbiera się    w zaprzyjaźnionym  miejscu  czyli  punkcie sprzedaży i naprawy maszyn do szycia  Witmasz i szyje  dla  naszego  hospicjum. Dzięki wspaniałym właścicielom tego miejsca, korzystając z ich nieocenionej pomocy mamy okazję    szyć wspólnie. To prawdziwa frajda spotkać się  , pośmiać, pogadać , popracować , zaprzyjaźnić robiąc jednocześnie  coś pożytecznego. Ponieważ to już nasze kolejne spotkanie przy charytatywnym  szyciu  (relację  z poprzedniego szycia zamieściłam   tu   Szczecin szyje  )   potrafimy się już szybko zorganizować tak by maksymalnie wykorzystać  czas. Tkaniny dostarczyły nam dobre dusze a część przynieśliśmy z domów. To czego nie zdążyliśmy uszyć  w czasie   spotkania  zabraliśmy do domów i tak w efekcie naszej wspólnej akcji  uszyliśmy 62 poszewki na  poduszki i 26 zagłówków w kształcie rogali. Poszewki  to nie były jaśki tylko duże i bardzo duże  rozmiary bo takie są potrzeby hospicjum. Relacje z naszego szycia i przekazania  poszewek możecie zobaczyć na FB  fotorelacja z szycia    i Poszewki dla Hospicjum
Wspólne szycie  jest świetnym sposobem na  zawarcie nowych  znajomości lub utrwalenie tych już zawartych wcześniej. Tym razem powitałyśmy w naszym gronie szyjącego  Przemka którego mam nadzieje  nie zniechęcił babski  rozgardiasz.

A teraz apel naszej grupy   o wsparcie  w postaci tkanin  bawełnianych , pościelowych  na kolejne wspólne szycie . Jeśli ktoś chciałby nam  takie tkaniny podarować do zapraszam do kontaktu   członkami naszej grupy Pomocna Igiełka


czwartek, 14 listopada 2013

Nie kochane szydełko.

       Namawiałam Was ostatnio do wymianek . Uważam, że to super sposób na   to aby  mieć możliwość  otrzymania  rzeczy ręcznie robionych których same nie potrafimy wykonać ofiarując w zamian własna pracę. Do tego czasu chętnie zapisywałam się na różne tematyczne wymianki ,  zawsze byłam  z nich bardzo zadowolona i miałam nadzieję, że  druga strona wymianek również.  
       Teraz  sporo osób organizujących wymianki wprowadza   zasady w których  można  zapisując się  podać swoje preferencje  lub napisać czego by się nie chciało dostać. I tu zaczyna się problem. W założeniach  chyba  chodziło o to aby np. nie dostać kolczyków jeśli nie ma się przebitych uszu  lub neonowych kolorów jeśli się takich nie lubi. W praktyce wygląda to jednak inaczej. Chciałam się ostatnio zapisać na jedną z świątecznych  wymianek  ale z niej zrezygnowałam bo  prawie połowa  uczestniczek napisała, że nie życzy sobie  niczego szydełkowego. Zrobiło mi się trochę przykro , że tak dużo osób uważa  moje koronne rękodzieło za niewarte wymianki. Szydełko to nie tylko serwetki i staram się to pokazać na moim blogu. Z wymiany zrezygnowałam ale z szydełkowania nie. 

          Czy Wy też uważacie, że szydełkowe rzeczy  są  " babcine"  , niemodne i nie warte uwagi? Może jakieś młode osoby  czyli nie babcie   napiszą w komentarzu  co według nich oznacza określenie "babcine" . Będzie mi łatwiej  sprawić komuś przyjemność przy  ewentualnych następnych wymiankach.

Babcina broszka?


wtorek, 12 listopada 2013

Wymieńmy się.

Zupełnie przypadkowo  wywołałam drażliwy temat.  Dziękuję  za  mnóstwo komentarzy  świata nie zmienimy ale zawsze warto o tym pisać.  Jeśli nie chcemy sprzedawać naszych prac za bezcen zawsze możemy  się nimi  wymienić.  Niedługo Święta, Mikołajki ,jeśli rodzina ma już dość naszych prac  może w drodze wymiany  sprezentujemy im coś innego.
 Zachęcam  wszystkich  którym  podobają  się  moje  prace do   kontaktu w  sprawie wymiany.

Dziś jednak  opiszę wymiankę zorganizowaną przez  Sylwię-Lunę   .Moją parą wymiankową została sama organizatorka. W wymiance tej mogłyśmy wypisać swoje preferencje które w miarę możliwości należało spełnić. Sylwia-Luna  tworzy cudne rzeczy  miałam więc trochę obaw czy  zdołam  wykonać coś co jej się spodoba  i będzie zgodne z listą życzeń. Tematem wymianki był styl vintage. Przygotowałam więc dla Luny   broszkę z  koronek w bladoróżowym kolorze,  szydełkowe serwetki z nici w naturalnym kolorze . Wzór na obu serwetkach ten sam ale wykonany odwrotnie. Poduszeczkę do szpileczek z koronkami i złotą różą  uszytą ze wstążki  oraz bawełniany woreczek z aplikacją zapinany na zatrzask. Trochę przydasi i coś słodkiego też się znalazło w paczuszce tylko czy wart to pokazywać?





W zamian od Luny dostałam przepiękny komplet biżuterii sutasz  kolorach  jakie  sama wybrałam. Biżuteria była w ślicznym pudełeczku różanym. Dostałam też  piękne włóczki, koronkę  bawełnianą na drewnianej szpulce i  pyszną herbatkę z suszonymi poziomkami.



Dziękuję za zorganizowanie wymianki,dziękuję za cudne prezenty.

Sami zobaczcie czy nie warto się wymieniać?
Sutasz i decoupage to techniki  którymi  nie bardzo umiem się posługiwać a w  ten sposób mam przepiękne rzeczy których  pewnie bym nigdy sobie nie kupiła.

sobota, 9 listopada 2013

Będę tworzyć i tak.

        Sądząc po komentarzach do moich ostatnich wpisów większość rękodzielników   jest niedoceniana. Rodzina przyzwyczajona  do naszych robótek bierze  je jakby robiła nam łaskę  często jeszcze wybrzydzając ( np.  wolałabym inny kolor ). Znajomi uważają, że sprzedajemy za drogo a jeśli już coś od nas kupią to czasem traktują to jak wsparcie finansowe szczególnie jeśli nie pracujemy zawodowo lub niewiele zarabiamy ( nigdy y o tym w ten sposób nie myślałam ale chyba faktycznie tak jest). Sprzedawanie obcym   to tez ciężki kawałek chleba. Ci co zajmują się tym zawodowo  to znaczy usiłują się z tego utrzymać muszą  oprócz tworzenia  znaleźć czas na promocję, sprzedaż, wyjazdy, zakupy , rozliczenia. Gdyby chcieli poświęcony czas doliczyć do ceny rękodzieła to pewnie też byłoby im trudno to sprzedać.
        Pomimo wszystko   rękodziełem zajmuje się  mnóstwo osób . Już sama ilości i  rękodzielniczych blogów   jest imponująca  a przecież nie wszyscy się w to bawią. 
          Z  całej  naszej dyskusji  postanowiłam wziąć sobie do serca  fragment jednego  z  komentarzy  z  super cytatem.  Sprzedaję niewiele rzeczy ale od dziś jeśli ktoś powie mi :  czemu to takie drogie  odpowiem : nie nie jest drogie tylko Panią/ Pana / Ciebie  na to nie stać. I kupię sobie duże pudło, będę tam chować moje  prace aby móc je  podarować  komu mi tylko przyjdzie ochota lub przeznaczyć je na jakiś szczytny cel lub wykorzystać przy tworzeniu następnych rzeczy. Sprzedałam kilka rzeczy  za przysłowiowe grosiki i wiecie co? Czuje się wykorzystana (  sama przez siebie) to strasznie głupie i frustrujące. A tworzenie  ma być przynajmniej  w moim przypadku przyjemnością.

        Na tym koniec  moich  przydługich wywodów  bo co bym nie napisała to tworzyć i tak będę. Jeśli nie dla innych to do mojego pudła.

Bransoletka wełniano-szydełkowa. 
Trochę filcowana na mokro, z naszytą szydełkową koronką i maleńką perełką.


wtorek, 5 listopada 2013

Rękodzieło czy warto je mieć?

Mój ostatni wpis wywołał mnóstwo emocji. Dziękuję wszystkim którym się chciało napisać parę słów i  podzielić  swoimi przemyśleniami. Zapamiętałam   szczególnie kilka z nich. 

1.Prezent   ręcznie robiony to nie prezent  a co najwyżej dodatek do  prezentu kupionego.Oj chyba faktycznie niektórzy tak uważają szczególnie   rodziny  osób tworzących rękodzieło. Sama  nieraz słyszałam  "nie chcę kolejnej chusty  chcę prezent". Zresztą moja już wiekowa Mama też tak uważa. To co sama umie zrobić to może dać w każdej chwili a prezent trzeba kupić. Możemy  mieć tylko nadzieję, że   nasze rękodzieło jeśli uda nam się je sprzedać będzie takim kupionym prezentem dla innych.

2. Ręcznie zrobione rzeczy sprzedawane znajomym zawsze są za drogie nawet jeśli chcemy za nie symboliczne kwoty. Gdy proponuję takim osobom, że nauczę je  jak  takie rękodzieło zrobić  słyszę  "ja nie mam do tego cierpliwości a Ty lubisz to robić i Tobie to tak szybko idzie".  Należy więc to  rozumieć w ten sposób  " zapłacę za  włóczkę  a Ty zrób mi za darmo  w ramach przyjemności ". Czasem się zastanawiam czy w takim razie nie powinnam jeszcze dopłacać  znajomym za moje przyjemności ?

3. Lepiej kupić u "chińczyka" taniutko a jak się zepsuje to nie żal wyrzucić. Faktycznie dobrze zrobione rękodzieło  służy przez lata, nie chce się psuć, pruć, łamać. Czasem się znudzi ale  dalej jest  śliczne jak nowe i szkoda wyrzucić. Zajmuje wtedy miejsce w szafach  i może to jest powód , dla którego   chętnie kupujemy to co się psuje, pruje i drze  po  pierwszym praniu lub użyciu. Byłam dziś w jednym  z hipermarketów widziałam czapkę dla dziecka , zrobioną  z włóczki wprawdzie na maszynie ale wzorem żakardowym, z podszewką z polaru,pomponikiem, plecionym sznureczkiem do wiązania, była całkiem ładna choć elektryzowała mi  nawet włoski na ręku. Oczywiście wyprodukowana w wiadomym kraju i wiecie ile kosztowała?  4 zł. Czy  sprzedacie nową czapkę za  taką cenę?
Kiedyś mówiono, że  biednego nie stać na kupowanie byle jakich rzeczy. Mam nadzieję,że to się  nie zmieniło.

         Zastanawiałam się do mogłoby być ilustracją mojego wpisu i  myślę, że  znalazłam idealną rzecz  -mały szydełkowy woreczek . Dostałam go od mojej przyjaciółki w szkole podstawowej. Zrobiła go własnoręcznie, służył mi przez lata na różne drobiazgi, potem oddałam go mojej córce, a gdy wyjeżdżała z domu został u mnie i czeka na następne pokolenie. Nadal wygląda pięknie choć ma już 45 lat ( tłem dla woreczka jest mój pierwszy pamiętnik).  Rękodzieło  ma swoją "duszę", historię i dlatego warto je  mieć mimo wszystko a już  na pewno wart je tworzyć choćby dla siebie.


niedziela, 3 listopada 2013

Mało warte bo ręcznie robione.

Na początku lipca   zaproponowałam Wam wymianę  sweterka i kocyka dla niemowlaczka TU . Wiele razy pisałam, że  nie lubię pruć  swoich prac  wolę je oddać w dobre ręce  za przysłowiowe co łaska . Znalazła się chętna osoba a ponieważ  miały to być rzeczy dla chłopca to do kocyka doszyłam jeszcze kilka aplikacji w postaci samochodzików. Kocyk wraz ze sweterkiem  powędrował  do  nowego właściciela który miał się wkrótce urodzić. Od tego czasu  minęło  kilka miesięcy i kiedy pomyślałam ,że  nie doczekam się niczego w zamian  dostałam przesyłkę. W wielkiej kopercie przyleciały do mnie  wspaniałe rzeczy. Własnoręcznie zrobiony cudny pierścionek, zawieszka ważka,  bransoletka i laleczka. Całe mnóstwo przydasi wełenki, koronki, wstążki, tasiemki itd oraz słodycze. Asiu dziękuję  Ci za wszystko teraz  to mi nawet  trochę głupio, że miałam chwile zwątpienia.
PS.
Zajrzałam ostatnio na Allegro  i gdy zobaczyłam ceny rękodzieła to doszłam do wniosku, że  chyba jednak lepiej pruć  niż  robić.
Nowy  ręcznie wykonany komplet czapka i chusta 160 cm x80 cm   kosztuje tam 52 zł. Nawet gdy jest robiony ze zwykłego akrylu , prostym wzorem to wymaga  pracy i czasu takiego samego jakby był z jedwabiu. W trzy godziny takiego  kompletu to chyba ręcznie nikt nie zrobi a  wyceniać własną pracę na  3 zł/ godzinę to jakiś  absurd.
Nie oceniam tych osób , może sytuacja ich do tego zmusza  co nie zmienia faktu , że  nie docenia się u nas ręcznej pracy.
Aplikacje na kocyku

A tu skarby jakie otrzymałam