Obserwatorzy.

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Smutna chusta.

 Chusta skończona, dopieszczona  ale nie zobaczę czy się podoba. Niestety  kolejne święta spędzimy oddzielnie. Dzieci w poczuciu odpowiedzialności postanowiły nas nie narażać. Ze względu na wykonywaną pracę mają kontakt z wieloma ludźmi stąd taka decyzja. Rozumiem ale smutek mnie nie opuszcza. Nie cieszą mnie przygotowania świąteczne choć upiekłam ukochane kruche, maślane ciasteczka, zapakowałam razem z chustą i innymi prezentami i wysłałam paczką. Wiem, że są telefony, komunikatory  internetowe ale to nie to samo co wesoła gromada  przy stole w emocjach rozdzierająca ozdobne papiery ukrywające prezenty od Mikołaja. Niestety ominie nas ta radość.

Jestem zmęczona, zrezygnowana i coraz smutniejsza. W czasie Świąt Wielkanocnych miałam nadzieję, że pandemia szybko zostanie opanowania a teraz mam wrażenie,  że  błądzimy we mgle. Nie wiemy kto jest chory, kto zaraża, kto już wyzdrowiał w związku z tym zamyka się wszystkich w domach. W biurze u mojej krewnej zachorowała pracownica. To malutkie biuro raptem kilka osób ale nikogo nie skierowano na kwarantannę. Albo już jest wszystkim wszystko jedno, albo sanepid niczego nie ogarnia, albo szkoda pieniędzy na opłacanie tych na kwarantannie.

Jak się jest młodym to łatwo się czeka na kolejne święta ale nam starym czas umyka nieubłaganie i tych kolejnych świąt mamy coraz mniej więc każdego szkoda.

Nie miałam czasu na robienie ładnych zdjęć. Chusta rzucona na podłogę przed spakowaniem do paczki wygląda tak jak poniżej . Czy się spodoba? Myślę, że córka będzie szczęśliwa bo to w końcu moja krew a ja jestem zadowolona z końcowego efektu.







wtorek, 15 grudnia 2020

Dopieszczanie szczegółów.

 Pandemia w moim przypadku nie spowodowała wzmożonej chęci do działania. Wprost przeciwnie wszystko odkładam na potem. Czarną chustę zaczęłam wiosną a kończę dopiero teraz. Tylko magia Świąt potrafiła mnie zmobilizować do pracowitego dziergania siateczki i łączenia koronkowych elementów. Teraz dopieszczam szczegóły, chowam niteczki naciągam i blokuję. Chusta jest ogromna 260 x 115 cm ale taka miała być. Duża, elegancka, czarna, oryginalna i niepowtarzalna. Taka która wzbudzi zainteresowanie  nawet w Blackpool na najsłynniejszym turnieju tańca towarzyskiego na galowym wieczorze. Nie wiem czy uda mi się ją jakoś sfotografować w całości a narazie tylko kawałki.







niedziela, 13 grudnia 2020

Do ostatniej nitki.

 Moherów ciąg dalszy. Tym razem na moich drutach zagościł cieniuteńki moher. Prosty, piórkowy sweterek dziergany od góry z okrągłym karczkiem. Połączyłam trzy różne nitki trochę z konieczności, trochę dla efektu. Sweterek poszedł do prania i blokowania i pokażę go jak wyschnie. Dziś tylko o wykorzystaniu włóczek do tak zwanej ostatniej nitki. Po zrobieniu swetra zostały mi maleńkie kłębuszki kolorowego moheru. Mógłbym je zostawić jak setki innych na "przydadzą się kiedyś" ale staram się już nie powiększać zbędnych zapasów. Z pozostałej resztki w ciągu jednego dnia wydziergałam małą chusteczkę. Pomyślałam, że przyda się do swetra. 



Jeszcze na szydełku zrobiłam mały kwiatek z pętelką pod spodem do przekładania końcówek chusteczki i tym sposobem moherek został zagospodarowany do ostatniej niteczki. 




Po wydzierganiu kwiatka z kolorowej nitki nie zostało mi nic a z granatowej maleńkie kawałeczki. Chusta jest malutka jej wymiary to 110 x 50 cm. Starcza jednak na owinęcie szyi i przełożenie końcówek przez obrączkę pod kwiatkiem. Kwiatek ma średnicę 5 cm. 




Chusta dziergana na grubych drutach nr 5 z cieniutkiej niteczki jest ultra leciutka a po złożeniu mieści się w złożonych dłoniach albo małej szklaneczce. 





















czwartek, 3 grudnia 2020

Moherowo cd

 Dziś u mnie pierwszy śnieg spadł. Zrobiło się zimno ale ciepła  moherowa chusta mnie grzeje. Na opaskę z poprzedniego wpisu już za chłodno na szczęście zdążyłam wydziergać sobie jeszcze kolorową czapkę. Czapka jest dziergana na drutach z resztek moherów. Robiona jest z wykorzystaniem rzędów skróconych czyli wokół głowy. Warkocze to przeplecione paski dzianiny czyli czapka robiona jest w całości i zszyta z tyłu. Światła teraz mało trudno zrobić zdjęcie na którym kolory byłyby rzeczywiste. Całość nie jest tak jaskrawa jak na zdjęciach. Cały komplet mimo że kolorowy jest raczej stonowany. Chustę już noszę, opaskę też. Co do czapki to jeszcze nie mam zdania.

Wprawdzie czapki już nie mieszczą mi się w szafce ale ta miała być do kompletu.

 Trzeba czymś zająć ręce żeby do końca nie zwariować. Pandemia sprawiła że jesteśmy coraz bardziej samotni, smutni, zamknięci w domach, bez kontaktu z ludźmi, kulturą, sztuką. Czytanie książek, słuchanie płyt, ogłądanie filmów w czterech ścianach nie daje radości kiedy nie ma możliwości dzielić się odczuciami z innymi ludźmi.