Chusta skończona, dopieszczona ale nie zobaczę czy się podoba. Niestety kolejne święta spędzimy oddzielnie. Dzieci w poczuciu odpowiedzialności postanowiły nas nie narażać. Ze względu na wykonywaną pracę mają kontakt z wieloma ludźmi stąd taka decyzja. Rozumiem ale smutek mnie nie opuszcza. Nie cieszą mnie przygotowania świąteczne choć upiekłam ukochane kruche, maślane ciasteczka, zapakowałam razem z chustą i innymi prezentami i wysłałam paczką. Wiem, że są telefony, komunikatory internetowe ale to nie to samo co wesoła gromada przy stole w emocjach rozdzierająca ozdobne papiery ukrywające prezenty od Mikołaja. Niestety ominie nas ta radość.
Jestem zmęczona, zrezygnowana i coraz smutniejsza. W czasie Świąt Wielkanocnych miałam nadzieję, że pandemia szybko zostanie opanowania a teraz mam wrażenie, że błądzimy we mgle. Nie wiemy kto jest chory, kto zaraża, kto już wyzdrowiał w związku z tym zamyka się wszystkich w domach. W biurze u mojej krewnej zachorowała pracownica. To malutkie biuro raptem kilka osób ale nikogo nie skierowano na kwarantannę. Albo już jest wszystkim wszystko jedno, albo sanepid niczego nie ogarnia, albo szkoda pieniędzy na opłacanie tych na kwarantannie.
Jak się jest młodym to łatwo się czeka na kolejne święta ale nam starym czas umyka nieubłaganie i tych kolejnych świąt mamy coraz mniej więc każdego szkoda.
Nie miałam czasu na robienie ładnych zdjęć. Chusta rzucona na podłogę przed spakowaniem do paczki wygląda tak jak poniżej . Czy się spodoba? Myślę, że córka będzie szczęśliwa bo to w końcu moja krew a ja jestem zadowolona z końcowego efektu.