Obserwatorzy.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Pierścionek użyteczny

Szpilki igły zostawiam gdzie popadnie, paskudne przyzwyczajenie z którym  walczę od lat. Mam kilka igielników aby któryś zawsze był pod ręką, zrobiłam sobie nawet  igielnik pierścionek.  Jako rasowy zbieracz chomikuję mnóstwo  najdziwniejszych rzeczy. W zakamarkach znalazł się więc stary świecący pierścionek  z   jakiegoś jarmarku .



 Pierścionek z plastikowym ogromnym oczkiem  ze świecącą kiedyś diodą ( pozostałości oczka  leżą obok kamienia).  Po wyjęciu "oczka"  dał się przerobić na podręczny igielnik. Odrobina  dzianiny i wypełniacza, trochę kleju i mam nowy "użyteczny" pierścionek. Można wpiąć igiełkę, szpilkę nie wypuszczając robótki z dłoni. Plastikowy  spód pierścionka chroni palec przed ukłuciem .


 Całkiem fajna rzecz polecam  dla tych co wpinają igły w  kanapy, poduszki, bluzki inne równie atrakcyjne  miejsca. Jest tylko mały problem trzeba pamiętać o założeniu igielnika  zanim   znów zupełnie przypadkowo wepniemy igłę gdzie popadnie.

czwartek, 24 sierpnia 2017

Torebka spacerowa

Pokazałam ostatnio miodową  bluzeczkę. Z tej samej  włóczki  zrobiłam  torebkę. Po  wydzierganiu  bluzki zostało mi trochę włóczki a ponieważ resztek włóczkowych mam ogromne ilości  nie chciałam powiększać  moich zapasów.  Torebka  została  zrobiona podobnym wzorem  jak bluzka.



 Podobnym nie znaczy takim samym. To nie ja wymyśliłam   ten projekt , znalazłam   zdjęcie cudnej  torebki w sieci. Pierwotny projekt była bardzo okazały i dopracowany. Miał mnóstwo fantastycznych dodatków, mój jest skromniejszy bo i włóczki miałam  niezbyt dużo. Torebka   wyszła  niewielka 21x21 cm  w sam raz na kilka drobiazgów gdy idziemy na spacer.

W środek wszyłam  grubą bawełnianą podszewkę i dodatkowo w górny brzeg- fiszbinę bo chciałam aby torebka zachowała kształt kwadratu.




 Długi sznurek do noszenia na ramieniu zrobiłam w na szydełku wykorzystując wzór   sznureczka  z koronki brugijskiej. Dodałam  drewniane koraliki , frędzelki i zapięcie na duży zatrzask. Włóczkę wykorzystałam prawie do ostatniej nitki.




 Pokazałam torebkę  osobie która była zainteresowana bluzeczką i ku mojej radości  torebka też jej się spodobała. Po miodowej włóczce  zostały mi tylko wspomnienia , parę zdjęć bluzki , torebki  i satysfakcja, że moja praca  cieszy  innych.
Nie ma  dla mnie  nic bardziej frustrującego niż prucie własnych zupełnie nie używanych prac.
Fason torebki bardzo mi się spodobał i chyba powstanie jeszcze  inna wersja kolorystyczna. Gdyby ktoś chciał podobną torebkę np. na wymianę zapraszam do kontaktu.



poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Koniec z prezentami- miodowa bluzeczka

     Miałam tylko zdjęcie tej bluzeczki, ktoś je umieścił na FB. Zauroczył mnie prosty fason więc postanowiłam  wydziergać  taką bluzeczkę.
 

        W zapasach wyszperałam  miodową,  dość grubą francuską bawełnę i zabrałam się do roboty. Robiło się ją fantastycznie włóczka nie była skręcana z włókien tylko  miała  splot  plecionej linki. Dzianina wyszła tak "mięsista", wyjątkowo  mięciutka i super się układała pod własnym ciężarem.



          Bluzeczka jest niezbyt duża  bo dziergałam ja z myślą o córce czyli to rozmiar  S/M . Gotową bluzeczkę  zapakowałam i wysłałam paczuszką do córci bo chciałam jej zrobić prezent niespodziankę.  
Niestety okazało się jak zwykle, że dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.
Prezent się nie udał  bo:  kolor nie ten, fason nie ten, długość nie ta. Tak to jest gdy robimy  dla kogoś coś co nam się podoba. No cóż trudno się gniewać na córkę, zwłaszcza, że bluzeczkę pochwaliła,  mówiła, że jest śliczna ale nie dla niej. Bluzeczka do mnie wróciła , już zastanawiałam się czy ją pruć bo szkoda mi było tak  fajnej włóczki. Znalazła się jednak  chętna osóbka i bluzeczka została   uratowana przed pruciem. Wykorzystałam nawet resztkę  włóczki na zrobienie  do kompletu małej torebki.
Chwilowo skończę z robieniem prezentów, bo zamiast sprawiania  radości  innym , robię sobie przykrość.



Torebkę  pokażę  w następnym wpisie.

środa, 9 sierpnia 2017

Falbaniasta torebka

Torebka wydziergana już dość dawno, jakoś nie mogła się doczekać  wykończenia.
 

  A to żaden guzik mi nie pasował, a to nie chciało mi się wszywać podszewki, a to  dodawałam i prułam jakieś tam ozdobniki.

W końcu jednak ją skończyłam. Nie jest duża , to taka torebka spacerowa 24x24 cm na długim pasku do noszenia na ramieniu. W sam raz na klucze telefon i 100 różnych innych  "niezbędnych" rzeczy. 
 

Dziergałam ją szydełkiem z fantazyjnych włóczek. Włóczkę siateczkową znałam głównie z  szaliczków boa  ale  one jakoś do mnie nie przemawiają szukałam więc innego zastosowania włóczki.


 Chciałam ją podarować wnuczce koleżanki o której pisałam w poprzednim  poście ale jak już wiecie  nic z tego nie wyszło. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze. Wiem, że nie wszyscy kochają rękodzieło, nikomu więc nie "wciskam" swoich prac.
Gdyby jakiś miłośnik rękodzieła był zainteresowany  torebką to jest ona  do wzięcia  wrzucam ją do zakładki  Wymień sie ze mną
Zaniedbałam trochę tą zakładkę ale  to sprawy rodzinne spowodowały moją  mała aktywność na blogu. Obiecuje poprawę a i jakieś Candy też szykuję dla Was.
 

czwartek, 3 sierpnia 2017

Jak tu być wdzięcznym?

        Otrzymałam ostatnio prezent: piękne cieniowane kordonki.Oddała mi je osoba która stwierdziła, że  już z nich dziergać nie będzie więc lepiej jak trafią w moje ręce niż  do kosza. Kordonki są piękne, nowe,  to dość duże  motki i jest ich całkiem sporo. Poczułam się zobowiązana do   jakieś formy wdzięczności za taki podarunek i pamięć o tym, że mnie się one przydadzą. Zaproponowałam, że coś wydziergam dla darczyńcy lub może dla  wnuczek które ona posiada.  Dziewczynki mają 5 i 12 lat więc zaproponowałam  torebki, czapeczki, szaliki, maskotki albo co tam też innego by chciały.
         Niestety usłyszałam, że   dzieci są  ubierane w drogich sklepach i rękodzieło  to nie dla nich. A darczyńca  też nie wyraziła ochoty na jakąś moją pracę.
        Trochę mi się zrobiło głupio bo w końcu nie uważam, że moje rękodzieło to byle co. Jestem doświadczoną rękodzielniczką, dziergam starannie, równiutko a w moje prace wkładam sporo serducha. Nie robię  jakiś  staroświeckich wzorów i niemodnych rzeczy ale widocznie  liczy się tylko to za co zapłacimy sporo kasy bo tylko wtedy ma to  wartość.
         Uznałam więc, że nie będę się odwdzięczać ,  zapłacenie za kordonki nie wchodzi w grę bo to podarunek. Chciałam dobrze a wyszło jak zwykle.
Zamiast tego dziergam więc powolutku nowy projekt.

wtorek, 1 sierpnia 2017

Zielono mi

Zawsze gdy zdarzy się coś złego  dobry los szykuje mi jakiś malutkie pocieszenie.  O nieszczęściu  jeszcze nie jestem  gotowa napisać ale  pochwalę się pocieszajką.
Zapisałam się  do zabawy  u SmaszKi   i udało mi się wygrać wspaniałe nagrody którymi  teraz się chwalę.


Smaszka była tak miła, że dołożyła do mojej wygranej dodatkowe włóczki.  Mam teraz  zieloniutki zestaw i pozostaje mi tylko  wymyślić jakiś nowy projekt.
Bardzo dziękuję na prezenty  i zapraszam wszystkich do odwiedzenia bloga Smaszki
i podziwiania tego co ona tworzy.