Obserwatorzy.

czwartek, 31 lipca 2014

Starocie dla kilku pokoleń

           Dziękuję za słowa wsparcia w  opisanej ostatnio niemiłej historii  Wysłałam Sylwii link do mojego  wpisu  i Waszych komentarzy. Niech przeczyta i pomyśli czy było warto psuć sobie opinię dla  kilkudziesięciu  kwiatuszków. Jedna  nieuczciwa nie może zniszczyć mojego zaufania do ludzi zwłaszcza, że w dniu kiedy opublikowałam post otrzymałam paczkę z  letniej wymianki na która się zapisałam  a w niej same cudne prezenty które będziecie mogli zobaczyć w połowie sierpnia.
            Dziś jednak zupełnie o czymś innym. Niedługo będą urodziny mojego dziecka. Nie napiszę które bo to niemożliwe aby miała takie "stare" dziecko. Przy tej okazji chcę Wam pokazać coś co jest równie stare czyli  poszewkę na poduszkę do wózeczka.  Mój syn urodził się w czasach  kartek na żywność i pustych sklepów. Nie można było  iść do sklepu i kupić pięknych kolorowych ubranek , pościeli i zabawek. Były to czasy gdy tylko od  talentu matek, cioć lub babć  zależało  czy dzidziuś będzie miał  coś   po za  przysługującą mu  siermiężną wyprawką. Ja też robiłam co mogłam  i to dlatego powstała  ta poszewka. To nic wielkiego bo nie jestem hafciarką , kolorowy haft w rogach poduszki uszytej z  grubego bawełnianego płótna bo tylko takie udało mi się wystać w kolejce. Włożyłam  w niego jednak całą miłość  matki oczekującej pierworodnego dziecka.  Poszewka cieszyła   moje oko i powodowała czasem zaglądanie do wózka niekoniecznie w celu podziwiania  dzieciątka. Poszewka służyła moim dzieciom potem trochę poleżała w szafie i  była jak znalazł dla mojego wnuczka. Teraz czeka na następne dzieciątko w rodzinie bo nadal nieźle wygląda. Wyobraźcie sobie młode mamy, że kiedyś płótno pościelowe nie rozłaziło się po kilku praniach można je było  prać, wybielać i gotować a nici do haftu nie były chińskie i nie blakły mimo częstego prania.
           Kiedy dochodzę do wniosku, że nie warto się męczyć dłubiąc pracowicie rękodzieło, kiedy myślę, że  maszyny   robią szybciej ,  dokładniej  niż ja, kiedy dochodzę do wniosku, że nikomu właściwie nie są potrzebne moje prace skoro w sklepach jest tyle cudnych rzeczy to wyciągam wtedy takie starocie i humor mi się poprawia.


poniedziałek, 28 lipca 2014

Naiwnych nie sieją sami się rodzą.

         Naiwnych nie sieją sami się rodzą. i dotyczy to niestety mnie.  W marcu tego roku  zamieściłam wpis Niepotrzebne serduszka  i właśnie  wtedy  odezwała się do mnie Kalinka  z propozycją wymiany. Umówiłyśmy, że ja zrobię jej  szydełkowe kwiatki i serduszka a ona  przygotuje dla mnie herbaciarkę. Wymieniłyśmy się mailami, adresami i nic nie zapowiadało tego co nastąpiło dalej. Szybciutko wydziergałam kwiatuszki i serduszka, zapakowałam i wysłałam a Sylwia  1 kwietnia potwierdziła mi, że przesyłka do niej dotarła a przygotowane drobiazgi  się podobają. Jednocześnie napisała, że  wprawdzie jeszcze nie zabrała się za  herbaciarkę dla mnie ale postara się to zrobić jak najszybciej..Po 2 tygodniach dostałam kolejnego maila w którym Sylwia  tłumaczyła mi, że z różnych powodów będzie mogła zabrać się za  herbaciarkę dopiero  na początku maja. Spokojnie przyjmowałam wszystkie tłumaczenia w końcu w życiu różnie bywa. Maj się jednak kończył a  herbaciarki nadal nie było. Pod koniec miesiąca dostałam kolejnego maila z przeprosinami i  informacją, że herbaciarka się maluje.  Naiwna uwierzyłam  odpisałam , że nic nie szkodzi poczekam cierpliwie. Minął jednak kolejny miesiąc  a przesyłka do mnie nie dotarła napisałam więc  Sylwii , że już nie czekam bo to nie ma sensu.  Odpowiedź przyszła natychmiast  Sylwia przepraszała kolejny raz  tłumacząc, że nie ma czasu na zrobienie obiecanej herbaciarki ( poprzednio pisała, że już ją maluje) i tym razem obiecała odesłać  to co jej wysłałam. W swojej naiwności pomyślałam dobre choć to, że odzyskam swoją pracę. Niestety mija   kolejny miesiąc   a   przesyłki nadal nie ma. Mogłabym zrozumieć brak czasu gdyby nie  coraz to nowe  wpisy na  jej blogu z  wieloma  nowymi,  dopieszczonymi  pracami. 
        Zastanawiałam się czy o tym napisać bo kogo to obchodzi, że ktoś mnie oszukał i wykorzystał moją naiwność. Nie ja pierwsza nie ostatnia.Pomyślałam jednak, że  może warto ostrzec  innych i sprawić, że rzeczy będą nazywane po imieniu a oszustwo  choć ubrane w piękne słówka będzie  nazwane oszustwem. Sylwia chodź znam ją  tylko   z maili wydała mi się  miła i wiarygodna,  przesyłała mi  sympatyczne  wiadomości , systematycznie prowadzi blog, tworzy piękne prace, współpracuje z innymi blogerkami.  Mam nadzieję, że Kalinka nie potraktowała  w ten sam sposób innych i to ja pozostanę jedyną naiwną która nabrała się na piękne słówka.
Na zdjęciu część tego co jej wysłałam a właściwie jak się okazało podarowałam za darmo  ponosząc jeszcze koszty przesyłki. Tak to niestety czasem wygląda i trochę zniechęca  do  kolejnych wymian. Miałam w planach przygotowanie  zakładki z moimi pracami na wymianę ale teraz zastanawiam się czy to dobry pomysł. Nie chodzi mi o stratę materialną ale raczej o "straty  moralne"  bo ja czuję się oszukana, dręczą mnie niemiłe myśli  a Sylwia pewnie nawet nie pamięta o mnie albo co gorsza śmieje się z mojej naiwności.
PS. 
15.08.2014 r.
Dotarła do mnie przesyłka od Kalinki. Herbaciarka jest śliczna  przeprosinowa  szkatułka również. Cieszę się, że  historia znalazła szczęśliwy finał. Lepiej późno niż wcale.


środa, 23 lipca 2014

Koraliki

             Sklepów  z koralikami jest u nas kilka. Staram się nie zaglądać do nich zbyt często bo zawsze kończy się to jakimiś zakupami . Niby wszystko tam jest taniutkie 10 gr, 20 gr , 2 zł , 3 zł itd  Tyle tylko, ze jest to cena za sztukę. Wrzucam więc beztrosko do malutkiego koszyczka koraliki, zawieszki, zapinki, sznureczki, końcówki a przy kasie okazuje się , że  uzbierała się całkiem spora  kwota. Sama  nosze mało świecidełek więc właściwie powinnam omijać te sklepy z daleka ale jest tam tyle  śliczności, że   samo oglądanie jest  przyjemnością. 
           Z ostatniego "oglądania"  przyniosłam do domu  miedzy innymi kilka koralików które zaraz zamieniłam na bransoletkę  plecioną zwykłymi  makramowymi płaskimi węzełkami. Teraz będę szukać osoby której mogłabym ją podarować i tym samym usprawiedliwić  zupełnie nie  planowany zakup koralików.
                 Dziś dzielnie ominęłam sklep z koralikami żeby znów mnie nie  skusiły jakieś błyskotki.
Jakiś czas temu   zamieściłam obrazkowy kurs  wykonania prostych węzełków  Makramowe węzełki.  to dla tych co chcą  upleść sobie podobną  bransoletkę.


piątek, 18 lipca 2014

Niby nic.

        Zwykła,  czarna,  mala torebka kupiona za kilkanaście złotych w jednej z sieciówek . Była mi potrzebna właściwie  jeden raz, dawno temu. Niedawno wyciągnęłam ją z szafy  w ramach porządków i  postanowiłam ją trochę zmienić. Pomysłów miałam kilka ale skończyło się na    najprostszym  czyli  doszyłam  na wierzchu  duży czerwony maczek na zielonym listku. Niby nic a torebka jakby zupełnie inna  i już nie taka zupełnie zwykła.
Przy okazji mogę ja zgłosić  w Szufladzie na  wyzwanie   Polne kwiaty.


środa, 16 lipca 2014

Bransoletka z niczego

         Dziś kolejna bransoletka z niczego czyli ze skrawków materiału przeznaczonych do wyrzucenia. Ścinki  dzianiny pozostały  mi z szycia bluzki. Z części zrobiłam kwiatki które pokazywałam  tu  Uratowane z pogromu.  Z długich paseczków z brzegów tkaniny zaplotłam  warkocz wplatając w  środek ozdobną fantazyjna włóczkę. Na końcu doszyłam  srebrno- szare koraliki i  w ten sposób powstała  miękka , wygodna bransoletka w której nawet można się   kąpać. 
      Kolejne szmatki  zutylizowane, niestety  zużyłam ich  na bransoletkę minimalną ilość więc  zapasy  zupełnie się nie zmniejszyły ale nie poddaję się  w  walce o   ograniczenie ilości przydasi. Muszę  wymyślić jakąś większą pracę bo  póki co zamiast  zabierać to tylko dokładam kolejne przydasie  i czuję się jak Don Kichot  w walce z wiatrakami. 




poniedziałek, 14 lipca 2014

Czerwone kwiatki i serduszko

         Czerwone kwiaty przygotowałam dla pań przedszkolanek które opiekują się  dziećmi w grupie mojego wnuczka. To takie małe podziękowanie za  opiekę i trud wychowania. Kwiatki są z organzy, szyfonu i satyny.
          W naszym zabieganym świecie   praca zajmuje nam tyle czasu, że większość dnia  to właśnie  panie w przedszkolach spędzają z naszymi dziećmi. Z perspektywy moich lat  jest mi szkoda, że współczesne  matki  nie  spędzają z dziećmi  więcej czasu. Po pracy  zawodowej są zmęczone , czeka je jeszcze praca domowa i nie zawsze starcza sił na  potrzeby malucha. Sama zajmowałam się wnuczkiem przez jakiś czas i wiem, że mimo najlepszej opieki nawet ukochanej Babulki  nikt nie zastąpi  dziecku Mamusi.
  W przedszkolu  jedne panie dzieci lubią bardziej inne mniej, tak jest i w naszym przypadku. Mój wnuczek  też ma ukochaną  panią  więc  dla niej sam wybrał  z moich prac jeszcze coś  specjalnego. Było to serduszko w doniczce. Mam nadzieje, że  prezent się spodobał  bo wnuczek  pamiętał, żeby zabrać do przedszkola   kwiatek-serduszko  specjalnie dla pani Tamary.


piątek, 11 lipca 2014

Kolory lata w kosmetyczce

Lato-  na blogach trochę pusto  a ja     biorę udział w zabawie Art-piaskownica Kolory czerwca
Jest to zabawa w kolory czerwca  czyli
- ZIELONY
- BIAŁY
- POMARAŃCZOWY
- RÓŻOWY
Kolory są jaskrawe, a nie pastelowe.
 
Moja propozycja połączenia tych kolorów to  kosmetyczka.  Biała torebeczka zapinana na zamek  z przeplecionymi jaskrawymi sznureczkami i  kolorowym chwościkiem przy  zameczku suwaka.  Przygotowałam ją specjalnie na potrzeby zabawy  więc i  Wam się nią pochwalę.



piątek, 4 lipca 2014

Nowe stare klapki

           Pewnie każdy ma jakieś swoje domowe ulubione rzeczy. Czasem jest to koszulka - to nic , że sprana i rozciągnięta, czasem  spodnie dresowe w powypychanymi kolanami za to najwygodniejsze na świecie, czasem kubeczek tylko troszeczkę wyszczerbiony. 
       Ja mam lubione klapeczki których używam jako kapci domowych.Mają ortopedyczną wkładkę dopasowały się do mojej stopy i po prostu je lubię. Niestety klapki mają swoje lata, wewnętrzna  skórzana wkładka  się zużyła  a wierzchni materiał  zupełnie nie przypominał już  żółtego koloru jaki miał początkowo. Żal mi jednak było je wyrzucić więc klapeczki zostały poddane renowacji ale takiej prostej na miarę moich możliwości. Z grubego lnianego płótna wycięłam  wkładkę i ją wkleiłam, paski płótna nakleiłam też na  wierzch , doszyłam kwiatuszek i proszę bardzo  stare klapki  wyglądają jak nowe i może jeszcze trochę mi posłużą. 
            Jeśli się zastanawiacie  czemu  napisałam , że to moje klapeczki skoro są takie malutkie  to informuję, że  ja  mam stopę Kopciuszka  - rozmiar 34 są to więc jak się domyślacie  klapeczki dla dzieci.


środa, 2 lipca 2014

Nici nie tylko do szycia

           Niedawno odbyły się w Szczecinie bezpłatne warsztaty szycia patchworków.  Dzięki wspaniałym sponsorom i jeszcze wspanialszym naszym  instruktorkom  kolejne osoby zostały zarażone  pasją szycia patchworków. Zupełnie przy okazji  odbyło się fantastyczne spotkanie  towarzyskie z domowymi wypiekani, kawką i pogaduszkami o wszystkim. Ja uczestnikiem warsztatów nie byłam  bo jakoś jeszcze nie dojrzałam do pokochania kolejnej pasji. Nie mogłam sobie jednak odmówić  przyjemności  spotkania  koleżanek z grupy Szczecin Szyje więc  wpadłam tam  tylko "na chwilkę" która trwała 3 godziny.  Obejrzałam  uszytki dziewczyn, pojadłam domowego ciasta, popodziwiałam  szmatki , nici i inne prezenty od naszych sponsorów. A na koniec  wyszłam z  torbą nici które podarował nam sponsor firma Coats. Są to grube nici które nie bardzo nadają się do  domowego szycia a  jak wszyscy stwierdzili ja  zawsze mogę je wykorzystać do tworzenia moich prac. Oczywiście jak tylko dotargałam nici do domu musiałam  natychmiast spróbować do czego by tu je zastosować. Na pierwszy  ogień   wyciągnęłam  dysk kumihimo i uplotłam sznur z nici w  naturalnych kolorach.  Nici nie są bawełniane ale z włókien mieszanych  i już teraz  wiem, że pleść z nich można choć trzeba łączyć wiele nitek ale to akurat przy kumihimo nie jest problem. Efekt moich zmagań z  nitkami możecie zobaczyć na zdjęciu. Teraz myślę  co dalej bo nici dostałam sporo.


Jeszcze raz dziękujemy naszym sponsorom których loga widnieją na zdjęciu poniżej.