Dziękuję za słowa wsparcia w opisanej ostatnio niemiłej historii Wysłałam Sylwii link do mojego wpisu i Waszych komentarzy. Niech przeczyta i pomyśli czy było warto psuć sobie opinię dla kilkudziesięciu kwiatuszków. Jedna nieuczciwa nie może zniszczyć mojego zaufania do ludzi zwłaszcza, że w dniu kiedy opublikowałam post otrzymałam paczkę z letniej wymianki na która się zapisałam a w niej same cudne prezenty które będziecie mogli zobaczyć w połowie sierpnia.
Dziś jednak zupełnie o czymś innym. Niedługo będą urodziny mojego dziecka. Nie napiszę które bo to niemożliwe aby miała takie "stare" dziecko. Przy tej okazji chcę Wam pokazać coś co jest równie stare czyli poszewkę na poduszkę do wózeczka. Mój syn urodził się w czasach kartek na żywność i pustych sklepów. Nie można było iść do sklepu i kupić pięknych kolorowych ubranek , pościeli i zabawek. Były to czasy gdy tylko od talentu matek, cioć lub babć zależało czy dzidziuś będzie miał coś po za przysługującą mu siermiężną wyprawką. Ja też robiłam co mogłam i to dlatego powstała ta poszewka. To nic wielkiego bo nie jestem hafciarką , kolorowy haft w rogach poduszki uszytej z grubego bawełnianego płótna bo tylko takie udało mi się wystać w kolejce. Włożyłam w niego jednak całą miłość matki oczekującej pierworodnego dziecka. Poszewka cieszyła moje oko i powodowała czasem zaglądanie do wózka niekoniecznie w celu podziwiania dzieciątka. Poszewka służyła moim dzieciom potem trochę poleżała w szafie i była jak znalazł dla mojego wnuczka. Teraz czeka na następne dzieciątko w rodzinie bo nadal nieźle wygląda. Wyobraźcie sobie młode mamy, że kiedyś płótno pościelowe nie rozłaziło się po kilku praniach można je było prać, wybielać i gotować a nici do haftu nie były chińskie i nie blakły mimo częstego prania.
Kiedy dochodzę do wniosku, że nie warto się męczyć dłubiąc pracowicie rękodzieło, kiedy myślę, że maszyny robią szybciej , dokładniej niż ja, kiedy dochodzę do wniosku, że nikomu właściwie nie są potrzebne moje prace skoro w sklepach jest tyle cudnych rzeczy to wyciągam wtedy takie starocie i humor mi się poprawia.