Obserwatorzy.

niedziela, 28 sierpnia 2016

Ku przestrodze

            Zastanawiałam się czy warto o tym napisać ale chyba jednak warto tak ku przestrodze.. Ostatnio  na mojego e- maila dostałam zaproszenie od  jednego z serwisów sprzedażowych abym wstawiała u nich swoje prace. Oczywiści napisany bardzo miłym językiem z pochwałami pod moim adresem. Zaproponowano mi nawet czasową  promocyjną prowizję  od sprzedaży 5%  pod warunkiem, że  zmieszczę się w pierwszej setce zgłaszających się twórców.  Z ciekawością zajrzałam na ich stronę. Pomyślałam sobie może warto zmniejszyć swoje zapasy prac i spróbować coś sprzedać aby mieć środki  na materiały.   Strona ładna ,  zachęcająca do współpracy.  Pewnie  do wielu z Was napisano podobne  zaproszenia  i być może ktoś zastanawia się nad współpracą   ale zanim  zaczniecie wystawiać tam swoje prace  zajrzyjcie do regulaminu. 
             Otóż prowizję w wysokości 15% ( po czasie ewentualnej promocji) serwis  ten  zamierza naliczać   od  ceny sprzedaży wraz z kosztami  wysyłki !!!  a jak by tego było mało to jeszcze naliczą prowizje od sprzedaży i kosztów wysyłki  nawet jeśli  kupujący się  rozmyśli  i nie wpłaci  pieniędzy czyli transakcja nie zostanie zrealizowana. Na wszelki wypadek  zapytałam o to w e-mailu bo wydało mi się to nieprawdopodobne, że serwis chce prowizji od kosztów wysyłki i niezrealizowanych transakcji. Dostałam potwierdzenie, że właśnie tak jest. Nie wiem jak Wy ale ja nie zamierzam tam więcej zaglądać.
            Nie napiszę jaki to serwis bo nie będę ich reklamować a i nie chcę się narażać na jakieś nieprzyjemności z ich strony  ale radzę Wam czytajcie regulaminy bo za ładnymi słowami  nie zawsze kryją się ładne czyny.


czwartek, 25 sierpnia 2016

Kwiatki które robią się same.

Niedawno pokazywałam  kwiatki zrobione z resztek różnych materiałów. Jedne przyczepiłam do torebki inne  wylądowały w pudełku i czekają na inwencję twórczą  a  jeden z kropkowych kwiatków doczepiłam do opaski do włosów.



Opaska  zdobi  teraz  głowę lalki bo jeszcze nie znalazłam dla niej właścicielki 

 

 A tu reszta kwiatków czekających na zastosowanie.


             Najfajniej jest "produkować" kwiatki.  Musze się przyznać, że jak mam resztki sztucznych materiałów które powinny wylądować w koszu to zamiast je wyrzucić najczęściej wycinam z nich kółka  i chowam do jednego z niezliczonych pudełek. Czasem topię ich brzegi a czasem zostawiam tylko wycięte. Prędzej czy później każdy kolor i materiał  będzie mi pasował do tego co robię.  Jak już  zacznę to nigdy nie kończy się na jednym ani dwóch kwiatkach.  Składanie,  dobieranie  kształtów , kolorów to świetna zabawa. Najczęściej produkuję ich sporo i  chowam do pudła bo nie wiem  co z nimi zrobić. Potem długo nie zabieram się za następne ale jakoś tak się zawsze  składa, że powolutku ich ubywa z moich zbiorów. Komuś podaruję,  wyślę w wymiance, dołączę do prezentu, przyczepię do czegoś itd. Jak już są gotowe i czekają  grzecznie w pudełku   to zawsze można szybciutko po nie sięgnąć i wtedy wydaje się, że właściwie to one  zrobiły  się same. Ot takie  malutkie zboczenie i lekarstwo na niechęć do wyrzucania szmatek. Całe szczęście, że nie szyję ( jeszcze!) patchworków bo  wtedy i skrawki bawełny trudno by mi było wyrzucać.

piątek, 19 sierpnia 2016

Moja mandala

         Dawno temu w czasie wędrówki po  zakamarkach internetu znalazłam opis wykonania szydełkowej mandali.  Dzięki  autorce tego wzoru  która go udostępniła mnóstwo  osób  wykonało   już wiele  swoich wersji kolorystycznych. Mandala  ma dokładny opis wykonania , ze zdjęciami . Opis jest przetłumaczony  na wiele języków nawet na polski , jest bezpłatny. A tu jest do niego link Mandala
Mandala mnie zachwyciła, zapisałam link do wzoru i  na tym się skończyło bo właściwie po co mi  takie szydełkowe cudo? Mandala w całości jest ogromna, zrobiona z włóczki ma wielkość  dywanu.




           Kilka lat temu przyglądałam się mnichom tybetańskim jak usypywali mandale z piasku. Sypali w kilka osób drobniuteńki, kolorowy  piasek przez kilka dni.



         Usypali cudowny, bajecznie kolorowy wzór a gdy skończyli  ich kapłan po stosownych modlitwach  jednym ruchem go zniszczył.


  Po cudownej, kolorowej  mandali pozostała tylko kupka szarego piasku który mnich  rozdał obecnym a resztę w uroczystej procesji zaniósł do rzeki i rozsypał na wodzie. Z wielodniowej,  nieprawdopodobnie precyzyjnej pracy nie zostało nic.



Mandala jest jak człowiek - tłumaczył, mnich z Tybetu. - Stworzona na początku wygląda pięknie, tak jak człowiek w młodości. Niszczy się ją po to, żeby pokazać przemijanie i nietrwałość rzeczy. Składają się na nią drobiny piasku, tak jak nasze ciało składa się z atomów. Przychodzi czas, kiedy nasze ciała się rozpadają. Tak samo musi być z mandalą. Wszystko w życiu przemija I dlatego gotowa mandala jest zazwyczaj niszczona. Część pobłogosławionego piasku trafia do ludzi. Kiedy rozsypiemy go w domu, ma nam pomagać przezwyciężać trudności i chronić mieszkańców przed złem. Reszta piasku jest wsypywana do rzeki. Z jej prądem dobra energia dociera do ludzi.

           Nie jestem ostatnio optymistycznie nastawiona do życia , jestem zestresowana , zmęczona głównie psychicznie a przyszłość nie rysuje się mi w jasnych barwach.. Trudno mi się skupić na robótkach a szczególnie na wymyślaniu jakiś nowych fajnych rzeczy.
            Przeglądając  wzory  przypadkiem trafiłam na dawno zapisany opis  mandali i pomyślałam sobie, że  zacznę ją dziergać  bez konkretnego celu, bez  zastanawiania się po co , dla kogo i kiedy ją zrobię. Będę ją szydełkować dla samego procesu dziergania aby zająć ręce i umysł. Skupić się na pracy i odgonić złe myśli. Czy po skończeniu mandali ją zniszczę czyli spruję? Jeszcze nie wiem ale pewnie tego nie zrobię . Być może  zrobię tylko kawałek i schowam  do jakiegoś pudła  aby wyjąć za jakiś czas i zrobić kolejny rząd lub może nie dokończę jej nigdy. Tak to sobie wymyśliłam zainspirowana prawdziwą mandalą i  filozofią  z nią związaną. W końcu w życiu wszystko przemija i to dobre i to złe.
            Wykorzystam niepotrzebne mi już włóczki,  choć z każdym kolejnym  rzędem ilość potrzebnej włóczki gwałtownie rośnie i z resztek trudno będzie ją robić. W tej chwili mam  tylko niewielką część bo jestem w trakcie dziergania 3 części opisu a jest ich 17!!!   Efekt mile mnie zaskoczył  i to biorąc pod uwagę fakt, że dziergam ją w tej chwili z autentycznych resztek, czasem nawet prutej włóczki , o różnym składzie i grubości. Chyba odrobina dobrej energii związanej z tworzeniem mandali do mnie dotarła bo  dziergam ją z przyjemnością.  Dodatkowa korzyść to to, że  przy okazji  nauczyłam się  paru nowych ściegów  szydełkowych. Mandala nie jest bowiem płaska ale złożona z różnorodnych wzorów tworzących strukturę przestrzenną mam nadzieję, że to widać na poniższym zdjęciu.


            Moja mandala jest  w tej chwili taka jak na zdjęciach powyżej, ma średnice około 44 cm. Mam nadzieję, że starczy mi pozytywnej energii do jej kontynuowania  i co jakiś czas pokażę  postępy w tworzeniu mojej własnej wersji tej pięknej mandali  szydełkowej.

środa, 17 sierpnia 2016

Gratis

          Miło mi, że spodobał się Wam obrus który wydziergałam. Mało robię rzeczy na zamówienie bo to zawsze ryzykowna zabawa. Osoba zamawiająca boi się , że efekt  końcowy nie będzie taki jak sobie wyobrażała,  ja obawiam się, że zamawiająca  rozmyśli się w trakcie  mojej roboty bo np. w chińskim markecie znajdzie coś trochę podobnego  za kilka złotych. Zaliczka na  materiał rozwiązuje tylko część problemów bo koszt nici i koszt np. obrusu z nich wydzierganego to dwie zupełnie różne  rzeczy.
           Ludziom trzeba jednak ufać bo inaczej świat byłby okropny. Pani Wiesia nowa właścicielka obrusu  zamówiła u mnie wcześniej ślubną chustę, obie byłyśmy zadowolone ze współpracy więc z przyjemnością  zobowiązałam się do wykonania obrusu  a ona mi zaufała, że będzie piękny i starannie wykonany. Wszystko co robię  wykonuję  tak  jakbym robiła dla siebie i nigdy nie zrozumiem tych co odróżniają rzeczy dla siebie od tych na sprzedaż.
           Po wydzierganiu obrusu zostało mi odrobinę  nici które specjalnie zakupiłam do jego wykonania. W ramach  gratisu  wydziergałam  z nich małą serwetkę i kilka świątecznych gwiazdeczek. To taki mały upominek bo jak się spotka   choćby wirtualnie  sympatyczną osobę to chce się jej sprawić przyjemność.
           A gratisy wyglądały tak:



piątek, 12 sierpnia 2016

Lubicie koronki?

        Lubię dziergać koronki choć to niezbyt modne i bardzo pracochłonne zajęcie.
       W moim domu  koronek mam niewiele, nie mam odpowiednich mebli aby eksponować koronkowe obrusy czy serwety. Wolę zresztą minimalistyczne, proste  wnętrza i ozdoby. Raz w życiu zrobiłam wprawdzie szydełkową firankę  ale ta była na specjalne życzenie mojego dziecka  bo miała być z reniferami. Było to wiele lat temu ale firanka nie chce się popsuć i nadal jest w użyciu. Jeśli chodzi o koronki to  dziergam raczej  koronkowe chusty, bluzki, podwiązki, poduszki  a nawet bieliznę ale tym razem  szydełkowałam   obrus.
        Obrus a może duża serweta  ma być na piękny  okrągły  stolik o średnicy 1 m. Miła Pani która go u mnie zamówiła jest Polką ale mieszka daleko bo aż we Francji i tam też pojechała  moja serweta. 
         Internet to kopalnia  wzorów  ale trudno jest  tak dobrać wzór aby idealnie utrafić z rozmiarem nawet jeśli w opisie jest numer nici i szydełka to przecież każdy z nas robi na szydełku inaczej, jedni bardzo ciasno inni luźniutko. Darmowy wzór znalazłam w czeluściach sieci, zamawiającej się wzór spodobał,  rozmiar teoretycznie pasował  ale w  trakcie roboty zorientowałam się, że serweta wyjdzie mi zdecydowanie za duża.  Na szczęście nie jestem zbytnio przywiązana do  wymyślonych  wzorów i potrafię je modyfikować według  potrzeb. Serweta straciła więc część wzoru ale myślę , że nie straciła na urodzie. Nie pytajcie mnie  o schemat bo go nie ma, powstał w trakcie dziergania. Serweta dotarła już do właścicielki i  się spodobała. Muszę powiedzieć, że i ja jestem zadowolona z efektu choć trochę mnie zaskoczył nakład pracy jaki trzeba było w nią włożyć. Pierwszy raz dziergałam z nici  tak dużą serwetę .Obrusik ma średnicę 98 cm i choć  macham szydełkiem ekspresowo to np. ostatni rząd serwety dziergałam 2 godziny. Same musicie sobie więc wyobrazić ile godzin potrzeba na zrobienie całości.


środa, 10 sierpnia 2016

czwartek, 4 sierpnia 2016

Stary koszyk

         Ostatnio pokazywałam Wam  wyprodukowane ze szmatek kwiatuszki. Żeby nie mieć wyrzutów sumienia, że są kompletnie bezużyteczne kilka z nich przyczepiłam do  słomkowego koszyka. Jak Wam się podoba stary koszyczek z nowymi kwiatkami ?
          Może  dodatek kwiatków zmobilizuje mnie do używania tego koszyka.  Należę do tych osób które noszą ciągle tą samą  torebkę. Przyczyną nie jest to, że mam tylko jedną  ale raczej moje lenistwo. Noszę w torebce która ma dużo kieszonek  mnóstwo dziwnych rzeczy i nie chce mi się ich ciągle przekładać. Oczywiście mogłabym przełożyć tylko portfel , klucze i telefon  ale przecież w każdej chwili mogę potrzebować wszystkich innych rzeczy które mam upchane w torebce czyli np.  małej zwijanej miarki aby wymierzyć ubranko dla wnuczki, szkła powiększającego, żeby odczytać to co jest napisane maczkiem na etykiecie, okularów do czytania, maleńkiej latarki gdy nie działa światło na klatce schodowej, tabletek od bólu głowy, pilniczka  bo złamałam paznokieć, długopisu, notesika , biletu na tramwaj  o innych rzeczach nawet nie wspominam. Ostatnio doszłam do wniosku, że uszyję sobie taki nieduży wkład do torebki, z mnóstwem przegródek, kieszonek do których zapakuje wszystko co mam w torebce i wtedy przełożę tylko wkład do innej torebki i nadal będę mieć wszystko pod ręką. Może wtedy zacznę dobierać torebki do strojów a nie udawać, że czarna torebka pasuje do wszystkiego.



poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Kwieciście.

Dziergam obrusik z białych nici, taki całkiem spory bo o średnicy ok.100 cm. Trochę czasu mi to zajmie więc w ramach przerywnika i jednocześnie pozbywania się nadmiaru szmatek  "upaliłam"  trochę  kwiatuszków. Szmatki wykorzystane, kwiatuszki póki co nie zagospodarowane ale poczekają sobie  na jakieś pomysły. Zawsze to lepiej wygląda gdy mam pudełko kwiatków niż pudełko najróżniejszych szmatek.