Obserwatorzy.

poniedziałek, 30 września 2019

Nieudany podarunek

       Kolejna bluzeczka dziergana na drutach tym razem z włóczki bawełniano wiskozowej w kolorze niejednolitym niebieskim , w odcieniu turkusowym. Włóczka  mięciutka niezbyt gruba w sam raz na letnią bluzeczkę. Wzór i projekt znaleziony  w internecie. Bluzka jest dziergana od góry na okrągło. Po zakończeniu ozdobnego wzoru rękawy, przód i tył robi się osobno ale tylko pod pachę potem znów łączy się tył i przód i dalej dzierga na okrągło. Dzięki takiemu sposobowi , dziergając przód i tył osobno dodaje się inną liczbę rzędów i oczek a bluzka wychodzi w tylu pod szyję a z przodu ma dość duży dekolt. Wystko to dzieje się po  zrobieniu ozdobnego okrągłego karczka, to ciekawy sposób który miałam okazję zrobić  po raz pierwszy.  Dekolt wyszedł mi spory musiałam go trochę ściągnąć  ściegiem szydełkowym rakowym. 
        Moja córka lubi takie kolory a że mieszka daleko to konsultacje co do bluzeczki odbywały się za pomocą zdjęć i konwersacji telefonicznej. Skończona bluzka  poleciała paczką i dopiero wtedy córka mogła ją przymierzyć. Niestety choć bluzka bardzo jej się spodobała to okazało się, że ozdobny szeroki  karczek i duży dekolt  powodują  zbyt duże przezroczystości w okolicy  biustu.  Bluzeczka wróciła do mnie i teraz mam dylemat pruć czy  przerabiać dla siebie.  W racji moich sporo większych gabarytów  niż mojego dziecka bluzeczka bardziej się rozciąga na szerokość przez co  na mnie dekolt jakby mniejszy , zamierzam go jeszcze trochę zmniejszyć dorabiając plisę. Wprawdzie bluzeczka jak na moje potrzeby jest krótka ale ponieważ dziergana jest  od góry  a włóczki mi zostało to da się to naprawić.  Tylko czy warto poprawiać czy może jednak lepiej spruć ?








wtorek, 24 września 2019

Wrzucamy szmatki.

           Szmatki, skrawki, resztki, końcówki wszystko co normalni ludzie wyrzucają do kosza tacy mniej normalni  przerabiają na cokolwiek. Obcięte rękawki pomarańczowej bluzeczki na dynie, końcówki włóczek  na okładkę na zeszyt, resztki satyny  na kwiatuszki. Muszę powiedzieć, że jak już przerobię takie byle co na coś konkretnego to poprawia mi się humor nawet wtedy gdy to coś nie jest nmi zupełnie potrzebne.


              Satynowe szmatki przerobione na róże trochę postoją  a jak się zakurzą to nie żal mi będzie je wyrzucić. Chyba , że wtedy  zabiorę je na działkę i zużyję do ozdobienia słupków podtrzymujących  daszek altanki. Tam na słońcu i wietrze dokonają żywota.


poniedziałek, 16 września 2019

Wyjątkowa pomarańcza


      Pomarańczowa włóczka skusiła mnie wyjątkowo fantazyjną  strukturą. Jedna nitka zmieniająca się co jakiś czas w zupełnie inną , raz to tak jakby tasiemka, raz sznureczek, raz trawka. Różni się nie tylko fakturą ale i kolorem.  
       Włóczka nie ma w składzie wełny była więc odpowiednią dla mojej alergicznej córki dla której wydziergam sweterek. Zgodnie z zapotrzebowaniem  sweterek jest prosty, krótki z rękawami o długości 3/4.  Dziergany od góry , wykończony ryżowy ściegiem. 
      Próbowałam sfotografować sweterek tak by pokazać walory włóczki ale kolor pomarańczowy nie chciał współpracować i albo wychodził mi  wściekłe odblaskowy albo  smętnie wyblakły. Musicie mi więc uwierzyć , że w rzeczywistości jest to ciepły pomarańczowy kolorek o bardzo ciekawej fakturze. Po praniu włóczka zrobiła się mięciutka i miła w dotyku. Sweterek przyjęty, zaakceptowany, noszony.








środa, 11 września 2019

Witam jesiennie po przerwie.

Czas leci  nieubłaganie i  właśnie   odkryłam , że nic nie publikowałam na blogu od wielu miesięcy. Muszę się szybko poprawić bo inaczej  nikt do mnie nie będzie zaglądał. Właściwie nic się nie stało co by usprawiedliwiało moją bezczynność.  Robótki powolutku dziergam, gorzej z ich fotografowaniem. Postaram się  być bardziej kreatywna jeśli chodzi o  blog, choć mam wrażenie, że teraz to wszyscy są na FB , Instagramie  i innych   aplikacjach do których jakoś nie mogę się przekonać.
Jakiś czas temu kupiłam sobie  przyrządy do robienia pomponików. To niezbyt skomplikowane urządzenia a jednak robienie pomponów jest dużo łatwiejsze niż  metodą tradycyjną  czyli oplatanie kółka z tekturki.
Jak już sobie kupiłam to i wypróbowałam  robiąc gromadkę króliczków. Wszystkie króliczki znalazły już nowe domy:  jedne poszły do dzieci w szpitalu, inne do Domu Kultury i przedszkola. Mogę więc z czystym sumieniem bawić się dalej. Ostatnio wpadłam na pomysł zrobienie dywanika z pomponów ale nie wiem czy to dobry pomysł.  Wydaje mi się, że będzie dość ciężki, będzie się  kurzył, słabo prał. Może ktoś z Was ma taki dywanik i podzieli się wrażeniami z użytkowania?

A teraz pomponikowe  króliki.





I jeszcze serduszko