Niedawno pokazywałam błękitny sweterek dla mojej księżniczki i opisywałam jej "kaprysy " . Dziś chcę pokazać, że księżniczka potrafi też uczyć się praktycznych rzeczy i wykazuje przy tym zadziwiającą cierpliwość.
Wnusia obserwuje mnie i jak to dziecko chce też szyć i dziergać jak Babcia. Jak się domyślacie bardzo mnie to cieszy. Zostawiam wszystkie kolorowe szmatki i pozwalam je ciąć w zupełnie dowolny sposób. Nie daję jej nożyczek dla przedszkolaków bo nimi trudno ciąć tkaniny. Tnie moimi małymi nożyczkami tylko wybrałam dla niej takie z okrągłym końcówkami. Uczę jak trzymać nożyczki , jak układać materiał, jak ciąć materiał aby nie zrobić sobie krzywdy. Choć ma tylko 4,5 roku świetnie sobie radzi i zapamiętuje moje uwagi. Potrafi też już szyć. Oczywiście to narazie tylko fastryga ale uważam , że robi to wspaniale. Daję jej dużą metalową igłę z okrągłym czubkiem (taką do szycia wełny, nieostrą, ale prawdziwą nie zabawkową) i kawałek syntetycznej siatki . Uczę jak się igłę trzyma , jak wbija i wyciąga z materialu. W pudełku odkładam kolorowe końcówki wełenek którymi wyszywa na siatce co tylko chce.
Na zdjęciach dzieło mojej wnusi. Zrobiła je zupełnie sama, wybrała włóczki, ucięłam ile chciała, nawlekła igłę, wyszyła wzorki, odcięła końcówkę. Zwróćcie uwagę, że zaczęła i skończyła każdy kształt w tym samym miejscu , ja ograniczyłam się tylko do związania supełka na włóczce. Kiedy skończyła poinformowała mnie, że to są kamienie więc jak widzicie wyobrażnię też ma po Babci. Jestem z niej dumna i muszę pochwalić się jej "dziełem".