Obserwatorzy.

piątek, 21 kwietnia 2017

COŚ

         Jak wiecie dręczą mnie wyrzuty sumienia z powodu  kolekcjonowania  resztek   materiałów. Żeby to ja jeszcze szyła patchworki  to byłabym usprawiedliwiona bo tam przydają się nawet skrawki ale przecież patchworków nie szyję . Wprawdzie byłam do tego namawiana ale póki co   nie skusiłam się.  Przeglądam czasem czeluści sieci aby znaleźć jakąś  inspiracje co zrobić  z tym co mam. Tym razem trafiłam na  szycie ze szmatek   najróżniejszych rzeczy od tkanin ozdobnych , poprzez torby, dywaniki , poduszki.
         Z przyjemnością  spróbowałam i ja tej  techniki wykorzystania szmatek i uszyłam  COŚ.



       Specjalnie napisałam COŚ bo tak właściwie to jeszcze ne wymyśliłam do czego może mi być potrzebne to co powstało po naszyciu na  podkładzie o wymiarach 77 x 33 cm  wąskich paseczków tkanin w różnych kolorach. Paseczki nie są wykończone , obrzucone itd, to darte paski z bawełny przeszyte przez środek.           
       Oczywiście mogłam  lepiej dobrać kolory ale postanowiłam wykorzystać  resztki , które mam i nie drzeć  większych kawałków bawełny. Zużyłam resztki pozostałe mi po szyciu pościeli i pokrowców na balkonowe poduszki.


  Skłaniam się ku  uszyciu z tego COSIA  torby  ale   na razie wisi sobie  mój COŚ  na wieszaczku i nabiera "mocy".


     Gdyby ktoś chciał mi podrzucić jakiś pomysł  na inne  wykorzystanie COSIA  to będę wdzięczna.




sobota, 15 kwietnia 2017

wtorek, 11 kwietnia 2017

Depresyjne kwiatki

          Chyba powinnam się już leczyć ale  sama  sobie diagnozy nie postawię.  Ostatnio szyłam pościel , nic niezwykłego  2  poszwy , 2  poszewki. Materiał  miał odpowiednią szerokość więc tylko brzegi trzeba było  odciąć. Płótno  było bawełniane,  porządne więc można było bez problemu  "podrzeć" materiał wzdłuż   nitki. Po szyciu zostały mi oddarte brzegi , długie, kilkumetrowe paski szer. 2,5- 3 cm.  To właściwie śmieci  ale zamiast do kosza je wyrzucić , zaczęłam z nich kręcić różyczki. 



Na razie zrobiłam 5 sztuk, jedną nawet  pofarbowałam  wodnymi pisakami. Teraz patrzę na stos pozostałych ścinków i zastanawiam się czy to już zboczenie bo żal mi  je wyrzucić. Przecież nie zrobię sobie   dziesiątek zupełnie mi niepotrzebnych kwiatuszków.




Leczyć się czy nie? A może  zamknąć oczy, zacisnąć zęby  i wyrzucić szmatki ? Jak sobie radzicie z podobnymi dylematami? Moje "skarby" zajmują każdy kącik. Starannie je segreguję, układam, opisuję aby w miarę szybko coś odnaleźć   ale mieszkania nie są z gumy. Zawsze w okolicy świąt i świątecznych porządków  dopada mnie   depresja zbieracza.




sobota, 8 kwietnia 2017

Wianuszek zmotywowany.

       Pierwszą torebkę komunijną zrobiłam na prośbę koleżanki dla jej wnuczki,   zapytała mnie też czy potrafię zrobić rękawiczki  i tak powstały koronkowe mitenki. Spineczki w kształcie kwiatuszków i ozdobę na świecę zrobiłam "przy okazji". Sama pewnie bym się nie zmobilizowała do wymyślania komunijnych dodatków bo moja wnusia jest jeszcze maleńka więc dla kogo miałabym się starać. 
         Od tego czasu zrobiłam tych torebek, spineczek, rękawiczek już kilka bo co rok znajdzie się ktoś komu się one podobają. Już w zeszłym roku  miałam ochotę zrobić wianuszek szydełkowy.  Nic  z tego jednak nie wyszło bo  wizja robienia  czegoś  z opcją schowania   skończonej pracy do pudła skutecznie mnie zniechęciła. W tym roku przy okazji  dziergania torebki i innych dodatków zostałam też poproszona o  wianuszek.

     
 Lubię dzierganie koronek więc wianuszek powstał  z bawełnianych, merceryzowanych nici. Nie jest bardzo ozdobny,  to właściwie same kwiatuszki z dodatkiem perełek i atłasowej wstążki. Wianuszek usztywniłam fiszbiną , nadaje ona  kształt ale jest elastyczna więc wianek nie jest  sztywną obręczą.



      
 Największym problemem było znalezienie  wzoru kwiatków które byłyby  przestrzenne ale malutkie i delikatne.  Wypróbowałam  wiele wzorów ale  w końcu połączyłam szydełko , haft wstążeczkowy, a nawet uszyłam kilka atłasowych kwiatuszków.


        
        Wianuszek  czeka teraz  na ocenę i  decyzję ewentualnej   nowej właścicielki  a ja nabrałam ochoty  na zrobienie kolejnego wzoru choć  nie wiem czy zdążę bo sezon komunijny  zaraz się zacznie i szybko skończy.



Pewnie wiele z Was  potrafi  tworzyć  piękne rzeczy ale ich  nie robi bo nie ma  dla kogo. Mnie też potrzeba motywacji  choć muszę przyznać, że lubię też robić coś dla samego faktu tworzenia, zmierzenia się z nową techniką rękodzieła lub  nowym tworzywem.






czwartek, 6 kwietnia 2017

Dla mamy i córki.

Komunijne torebki  to najczęściej  niezbyt duże woreczki lub malusie torebeczki. Dziergając dla dzieci staram się aby torebki były  takie jakie lubią  małe dziewczynki czyli  urocze, kwiatuszkowe.
Moje torebki pokazywałam Wam już wiele razy  np.  TU
Tym razem zostałam poproszona o dodatkowe  zrobienie  komunijnej torebki  ale w innej  wersji. Torebka     miała być w kolorze głębokiego atramentowego granatu. Zamiast akrylu  zastosowałam włóczkę lnianą , granatową podszewkę i atłasową wstążkę. Dopiero przy odbiorze  dowiedziałam się, że torebka ma być przeznaczona dla mamy bo  obie  Panie i duża i mała chciały mieć taką samą torebkę.



Dodaj napis
Torebka biała i granatowa są robione  z identycznego wzoru a jednak kolor sprawia, że wyglądają inaczej.