Upały nie nastrajają mnie do większych robótek. Zaczęłam kilka nowych projektów ale jeszcze żadnego nie skończyłam , przygotowuję rzeczy na dwie kolejne wymianki ale ich na razie pokazać nie mogę. Nawet do pisania na blogu jakoś mniej mam chęci i zapału. Brakuje mi ostatnio entuzjazmu do podejmowania nowych działań. Tak jak robótki nie chcą się same dokończyć tak i problemy nie chcą się same rozwiązywać. Muszę się wziąć w garść bo użalanie się nad sobą nic nie zmieni. Może pora zostać egoistą, powiedzieć nie, zająć się sobą, swoimi sprawami, swoim zdrowiem i przyjemnościami. Ostatnio uświadomiłam sobie, że czym bardziej się staram tym wymagania innych w stosunku do mnie rosną . To co jeszcze niedawno było z mojej strony przysługą, przyjemnością, dobrym uczynkiem, chęcią bezinteresownej pomocy zaczęło być nagle moim obowiązkiem. Zamiast wdzięczności za to co zrobiłam są pretensje, że już czegoś nie chcę lub nie mogę robić. Powinnam dawno zmienić swoje postępowanie zamiast brnąć w ułatwianie życia innym kosztem siebie i moich potrzeb. Tylko czy ja to potrafię zrobić?
Trochę gorzkich refleksji mnie dopadło ale pewnie większość z Was ma podobne przemyślenia. Chcemy być pomocni, chcemy być potrzebni, czasem chcemy być niezastąpieni lub jesteśmy nadgorliwi czy nadopiekuńczy więc część winy ponosimy sami. Może jednak odrobina egoizmu to dobre rozwiązanie dla wszystkich.
Pisałam już wcześniej , że kiedy muszę sobie coś poukładać w głowie nie zabieram się za robótki wykonywane według wzorów i schematów. Wtedy powstają różne " dziwolągi". Szydełkowy , prosty, szary kwiatek z resztki grubej wełnianej włóczki powstał właśnie w takiej chwili. Dołożyłam do niego kilka innych włóczek, haft, wstążkę szyfonową, fantazyjne sznureczki. Zrobienie go zajęło mi chwilę czasu potrzebną na poukładanie myśli a kwiatuszek który całkiem mi się podoba poczeka grzecznie aż znajdę dla niego zastosowanie.
Moja siostra nieraz powtarza mi: "Naucz się trochę asertywności, powiedz kiedyś nie! Zrób coś dla siebie!" Pewnie ma rację, pewnie trochę egoizmu z mojej strony nikomu nie zaszkodzi. Rozumiem Cię doskonale, bo i ja doświadczam czasami takiej niewdzięczności, ale nie przejmuję się tym i robię swoje.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam i zawsze podziwiam Twoje wyczarowane z nitek robótki:))
piękny kwiatek :)
OdpowiedzUsuńno i piękny kwiatek
OdpowiedzUsuńTo nie dziwoląg, ale praca autorska i całkiem zmyślnie wykombinowana i wymyślona!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt przemyśleń. A przemyślenia też fajne?
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba myśleć o sobie. Jakoś tak już jest, że bardziej szanujemy tych, którzy sami też potrafią się uszanować i nie pozwalają innym na wszystko. Trzymam kciuki i życzę asertywności :-)
OdpowiedzUsuńZa dużo na siebie bierzesz, trzeba też być egoistycznym, wtedy ludzie cię bardziej doceniają, Sprawdziłam to sama! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńoj, szkolenie z asertywności przypadłoby się i mnie :( ale coraz częściej udaje mi się odmówić :) niestety tego trzeba się nauczyć, czego z całego serca i Tobie i sobie życzę :)
OdpowiedzUsuńjaka orginalna
OdpowiedzUsuńciekawy ten kwiatek, a odrobina egoizmu nie zaszkodzi :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWspaniały ten kwiatek! W ogóle Twoje kwiatki sa zawsze takie oryginalne i inne. Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńGrunt to dobry pomysł na wykorzystanie tego,co i tak mamy kolo siebie.U mnie też takie małe dziełka zawsze znajdują zastosowanie ,choćby po kilku miesiącach,jakby właśnie na to czekały...Zawsze można dostosować resztę projektu do detalu.Tak trzymać!
OdpowiedzUsuń