Prawie nie noszę biżuterii lubię jednak ją robić . Zawsze zastanawiam się czy to co uda mi się wykonać zasługuje na miano biżuterii więc dziś określę mój wisiorek jako coś na szyję. Nie ma w nim srebra , złota ani żadnych kamieni nawet tych półszlachetnych. To zwykłe merceryzowane nici bawełniane i jeden drewniany koralik. Trochę szydełka, odrobina haftu i mała plecionka makramowa. Nawet nie jest bardzo duży bo to tylko kółeczko o średnicy 6 cm zawieszone na długim sznureczku, jedyny gotowy element to mała krawatka do zawieszenia bo jeszcze nie wymyśliłam czy można ją zastąpić.
Czerwono-niebieskie coś na szyję.
Dla mnie 6cm to by była broszka bardziej niż wisiorek - też mało biżuterii noszę i w sumie niewielką zwykle ale widziałam piękne broszki u mojej mamy... Nie wiem czy da się ten element czymś równie wygodnym zastąpić - pewnie któregoś dnia po prostu "to" znajdziesz zupełnie nie szukając :D
OdpowiedzUsuńWisior jest boski!
OdpowiedzUsuńLubię mieć biżuterię, ale ze względu na córcię dużo jej nie noszę, myślę jednak, że tak delikatny i uroczy kwiat nie zrobiłby jej krzywdy :)
OdpowiedzUsuńtaki sutasz dziergany :) bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńpięknie - czego chcieć więcej :))
OdpowiedzUsuńZwykłe nici, koralik, szydełko... a jaki efekt. Rzeczywiście wygląda trochę sutaszowo. Myślę, że wisior jest piękny i mógłby być równie piękną broszką.
OdpowiedzUsuńPięknie Ci wyszedł ;)
OdpowiedzUsuńA ja lubię biżuterię:) Coś na szyję wyszło superowo!
OdpowiedzUsuńŚwietny wisior! Myślę że świetnie by pasował do długiego czarnego swetra;))
OdpowiedzUsuń