Widzę , że cukierkowe pantofelki spodobały się Wam bardziej niż księżniczce . To bardzo znany wzór i całkiem prosty do wykonania. Ktoś prosił mnie w komentarzu o wzór .W sieci pełno jest instrukcji jak je wykonać np. tu Pantofelki. Ja trochę zmodyfikowałam wzór bo jak pisałam wcześniej pantofelki prułam więc miałam okazję co nieco zmienić, żeby rozmiar był malusi. Księżniczka ma już kilka innych rzeczy wydzierganych specjalnie dla niej ale jakoś nie doczekały się zdjęć. Postaram się fotografować następne.
Ostatnio na FB przeczytałam gorzką dyskusję na temat ręcznie wydzierganych ubranek dla dzieci. Jedna z Pań opisała smutną historię jak to poprosiła krewną o podanie wymiarów dziecka. Krewna się ucieszyła, że dziecko dostanie prezent ale gdy usłyszała, że to ma być coś ręcznie wydzierganego oświadczyła, że to nie jest potrzebne bo teraz takich rzeczy się nie nosi, są nie modne, nie wygodne, obciachowe i śmieszne.
Muszę przyznać, że choć potrafię zrobić wiele rzeczy to często rezygnuję z ich wykonania bo obawiam się, że gdy je podaruję komuś z rodziny lub znajomych to będzie to uszczęśliwianie na siłę. Ja będę oczekiwała, że obdarowani będą te rzeczy używać a co jeśli one im się nie podobają ? Będzie mi szkoda pracy i zaangażowania bo w moje prace wkładam mnóstwo serca. Może mi nie uwierzycie ale do pantofelków zrobiłam kwiatuszki w trzech kolorach: białe, różowe i biało-różowe. Przymierzałam, dobierałam, żeby było jak najładniej ale co by było, gdyby mama księżniczki wolała zwykłe skarpetki bo uznałaby, że pantofelki są "babcine"? Na szczęście dla mnie księżniczka nosi wszystko co dla niej wydziergam i mam nadzieję, że nie tylko dla tego, żeby nie sprawić mi przykrości.
Córka lubi moje prace i ma ich dużo ale mówi mi wprost tego nie chcę,to nieładne, to "babcine", to nie modne, to nie w moim stylu, tego mam za dużo , to nie ten kolor lub wzór ale inni nie są tacy szczerzy i zawsze mam dylemat zrobić coś dla nich z rękodzieła, czy kupić w sklepie. Sama choć lubię rękodzieło to nie mam za dużo swoich prac w domu, nie lubię serwetek,obrusów, nie wieszam girland, dekoracje ograniczyłam do kilku przedmiotów, szydełkową poduszkę mam jedną, firankę szydełkową oddałam synowej, mój wnuczek woli samochody niż maskotki wydziergane przez babcię, jak zrobię sobie czapkę,szal czy chustę to noszę to potem latami, torebkę szydełkową mam jedną i chyba wolę zwykłe torebki z mnóstwem kieszonek niż szydełkowe cudo które wydziergałam, biżuterią się nie obwieszam , jakoś nie mam przekonania , że dziergane ubrania ( sukienki, spódnice) pasują do mnie choć ręcznie robionych swetrów mam kilkanaście.
Ostatnio sama otrzymałam prezent-rękodzieło, rzecz jest bardzo pracochłonna, starannie wykonana. Osoba która mi go podarowała chciała mi sprawić przyjemność, nie miałam sumienia powiedzieć, że nie przyjmę prezentu ale to rzecz kompletnie nie w moim stylu i szczerze mówiąc nie postawię jej u siebie w domu choć to przedmiot dekoracyjny. Mam szczęście bo osoba która mnie obdarowała nie bywa u mnie więc nie sprawię jej przykrości ( rzecz już oddałam w dobre ręce). Przy tej okazji pomyślałam sobie jednak, że z moim rękodziełem może być podobnie.
Muszę przyznać, że choć potrafię zrobić wiele rzeczy to często rezygnuję z ich wykonania bo obawiam się, że gdy je podaruję komuś z rodziny lub znajomych to będzie to uszczęśliwianie na siłę. Ja będę oczekiwała, że obdarowani będą te rzeczy używać a co jeśli one im się nie podobają ? Będzie mi szkoda pracy i zaangażowania bo w moje prace wkładam mnóstwo serca. Może mi nie uwierzycie ale do pantofelków zrobiłam kwiatuszki w trzech kolorach: białe, różowe i biało-różowe. Przymierzałam, dobierałam, żeby było jak najładniej ale co by było, gdyby mama księżniczki wolała zwykłe skarpetki bo uznałaby, że pantofelki są "babcine"? Na szczęście dla mnie księżniczka nosi wszystko co dla niej wydziergam i mam nadzieję, że nie tylko dla tego, żeby nie sprawić mi przykrości.
Córka lubi moje prace i ma ich dużo ale mówi mi wprost tego nie chcę,to nieładne, to "babcine", to nie modne, to nie w moim stylu, tego mam za dużo , to nie ten kolor lub wzór ale inni nie są tacy szczerzy i zawsze mam dylemat zrobić coś dla nich z rękodzieła, czy kupić w sklepie. Sama choć lubię rękodzieło to nie mam za dużo swoich prac w domu, nie lubię serwetek,obrusów, nie wieszam girland, dekoracje ograniczyłam do kilku przedmiotów, szydełkową poduszkę mam jedną, firankę szydełkową oddałam synowej, mój wnuczek woli samochody niż maskotki wydziergane przez babcię, jak zrobię sobie czapkę,szal czy chustę to noszę to potem latami, torebkę szydełkową mam jedną i chyba wolę zwykłe torebki z mnóstwem kieszonek niż szydełkowe cudo które wydziergałam, biżuterią się nie obwieszam , jakoś nie mam przekonania , że dziergane ubrania ( sukienki, spódnice) pasują do mnie choć ręcznie robionych swetrów mam kilkanaście.
Ostatnio sama otrzymałam prezent-rękodzieło, rzecz jest bardzo pracochłonna, starannie wykonana. Osoba która mi go podarowała chciała mi sprawić przyjemność, nie miałam sumienia powiedzieć, że nie przyjmę prezentu ale to rzecz kompletnie nie w moim stylu i szczerze mówiąc nie postawię jej u siebie w domu choć to przedmiot dekoracyjny. Mam szczęście bo osoba która mnie obdarowała nie bywa u mnie więc nie sprawię jej przykrości ( rzecz już oddałam w dobre ręce). Przy tej okazji pomyślałam sobie jednak, że z moim rękodziełem może być podobnie.
Takie ostatnio naszły mnie refleksje po przeczytaniu kilku wpisów na blogach o tym, że nie opłaca się sprzedawać rękodzieła bo nikt nie docenia ilości pracy w nie włożonej lepiej je komuś podarować. A Wy jak sądzicie czy czasem nie uszczęśliwiamy wszystkich wokół swoim pracami tylko dlatego aby mieć pretekst do robienia następnych rzeczy? Nie każdy musi kochać wszystko co ręcznie wykonane.
Może jednak lepiej sprzedać swoją pracę nawet za grosze ( tylko co z poczuciem, że jest się się wykorzystywanym jak dzieci w trzecim świecie) tym co chcą ją mieć niż rozdawać za darmo na prawo i lewo tym co owszem wezmą nie chcąc robić nam przykrości lub tylko dlatego, że jest za darmo ale potem po cichu wyrzucą. Można się jeszcze wymieniać pracami ale i to jest trudny temat bo nie zawsze to co otrzymujemy w zamian jest tym czego oczekiwaliśmy. Chyba nie mam dobrego pomysłu co zrobić ze swoimi pracami no bo przestać robić to chyba najgorsze rozwiązanie.
Może jednak lepiej sprzedać swoją pracę nawet za grosze ( tylko co z poczuciem, że jest się się wykorzystywanym jak dzieci w trzecim świecie) tym co chcą ją mieć niż rozdawać za darmo na prawo i lewo tym co owszem wezmą nie chcąc robić nam przykrości lub tylko dlatego, że jest za darmo ale potem po cichu wyrzucą. Można się jeszcze wymieniać pracami ale i to jest trudny temat bo nie zawsze to co otrzymujemy w zamian jest tym czego oczekiwaliśmy. Chyba nie mam dobrego pomysłu co zrobić ze swoimi pracami no bo przestać robić to chyba najgorsze rozwiązanie.
Czasami mam takie samo odczucie w sprawie prezentów ręcznie robionych. Co wcale nie powstrzymuje mnie by od czasu do czasu komuś taki prezent zrobić ;-)
OdpowiedzUsuńCóra mówi nie! Sama sobie zrobi (oprócz serwet , które i tak musi zatwierdzić lub podać wzór). Syn mówi ; nanosiłem się sweterków gdy byłem dzieckiem ( ale czapki i owszem ). Tak więc prezenty i owszem przyjmują, ale zamówione.
Ważny temat poruszyłaś, każdy ma sposób na zrobione rękodzieło, ja często pruję i przerabiam to co mi nie pasuje, a komuś robię tylko wtedy, gdy za mną chodzi, marudzi i prosi o zrobienie, Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńButki są śliczne. Ja osobiście sprzedają moje rękodzieło i jakoś zawsze się klient znajdzie. Często też daję w prezencie urodzinowym albo imieninowym.
OdpowiedzUsuńNo to jest dylemat, sama się z tym borykam, ale moje prace się podobają większości, i nie raz cisza a nie raz jak się obrazek spodoba to po kilka razy muszę robić bo nie ma końca jeśli chodzi o zamówienia. butki są przesłodkie jak się okaże że mam córkę pod serduszkiem to takie rzeczy będą u mnie mile widziane, nie umiem szydełkować, ani robić na drutach a takie rzeczy dla dzieci są przesłodkie!
OdpowiedzUsuń