Obserwatorzy.

wtorek, 12 listopada 2019

Zimno mi nie straszne.

        Czysta alpaca 100% , włókno szlachetne, mięciutkie, cieplutkie. Problem  był  taki, że miałam tylko dwa motki po 40 g, w każdym  88 m.  Na dodatek to były zupełnie różne kolory jeden brązowy,  jeden szary.  Jedynym plusem było to, że  była taka sama   grubości  wełny. Zupełnie nie wiedziałam co można zrobić z taką niewielką ilością ale szkoda mi było wrzucić ją do pudła na " wieczne przechowanie". Jak się ma duże zapasy to za miesiąc nie będę już o niej pamiętać bo wygrzebię z pudła coś zupełnie innego. 
    Zimno, wietrznie, deszcz pada za oknem  więc  wyciągnęłam  druty  i wydziergałam czapkę. Czapka ma być cieplutka  więc dziergałam  dwie nitki, trochę melanż brązowo-szary, trochę jednolitego koloru  brązowego i szarego. Fason mój ulubiony( to nic, że mam podobne 3 czapki). Wełnę wykorzystałam do ostatniego centymetra , jestem przygotowana na zimne dni.
        Modelka ma trochę za małą głowę ale lepsze to niż nic.



8 komentarzy:

  1. O widzę, że do zimy jesteś dobrze przygotowana, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne połączenie kolorów. Ładny fason, paseczek z boku dodaje smaczku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. czapka to dobry pomysł na zużycie resztek włoczki, ja w tamtym roku dorobiłam się stosu czapek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ciepło ci będzie i pięknie

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i to się nazywa pozytywne myślenie :) czapek nigdy za wiele, ja mam 5 i ciągle mi mało :)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mnie odwiedziłaś/łeś . Dziękuję za każdy komentarz.