Jest gorąco, życie płynie jakby wolniej, a może ja jestem leniwa. Robótek nie rzuciłam ale właściwie to zamiast tworzyć raczej utylizuję niepotrzebne rzeczy. Wyciągnęłam 3 stare bluzki a ponieważ straciłam nadzieję, że jeszcze kiedyś w nie wejdę ( musiały się chyba mocno skurczyć przynajmniej tak to sobie tłumaczę) to postanowiłam je zutylizować. Odprułam guziczki ( może się kiedyś do czegoś przydadzą), pocięłam na kawałki ( nie wiadomo po co), odprułam atłasową lamówkę w niewiadomym celu, dolne brzegi dzianinowej bluzki przerobiłam na kwiatki (zupełnie mi niepotrzebne ) , z części szmatek syntetycznych wycięłam kółeczka , kwiaty i opaliłam je nad świecą. Zrobiłam z nich 2 białe kwiaty ( też mi niepotrzebne) resztę płatków schowałam (może kiedyś do czegoś....... itd). Mam jeszcze odcięte falbanki do przerobienia i utylizacja będzie skończona. Powinnam pozbyć się wielu nagromadzonych rzeczy tylko w takim tempie to zajmie mi z 10 lat. Oczywiście byłoby szybciej gdybym zniosła 3 bluzki do kontenera na ubrania który stoi pod moim blokiem. Tylko jakoś mam obawy, że ubrania tam wrzucane trafiają potem do lumpeksów a nie do potrzebujących. Niestety zostały mi nawyki z czasów pustych sklepów i wiecznego przerabiania wszystkiego na wszystko i trudno mi ot tak wyrzucić a nie potrafię jak obecna młodzież sprzedać wszystkiego co mam na Allegro, FB, czy setce innych miejsc w sieci.
Tak oto wyglądają pozostałości po 3 bluzkach. Zawsze to trochę mniej szmatek niż było.
ja popieram całym sercem taką utylizację :) sama tak robię i zaś też mam za dużo tych przydasiów :) ale jakie masz śliczne guziki! przydały by mi się :D
OdpowiedzUsuńKwiatki sa sliczne. Na pewno ci sie do czegos przydadza. Ja takimi uszytymi albo udzierganymi ozdabiam kurtki, torebki i co sie da.
OdpowiedzUsuńWidze ze ci tak idzie jak mnie...Ja tez nie potrawie niczego wywalic......
Pozdrawiam goraco
Gabi
te białe bardzo mi sie podobają! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMiałam tak samo - zawsze zostawiałam ubrania z przekonaniem, że jeszcze się na coś przydadzą. Ale odkąd moje dziewczynki nie chcą chodzić w przerabianych ciuszkach, dałam sobie spokój. Zanoszę ubrania do kościoła, gdzie prowadzona jest zbiórka dla ubogich. I wiem, że na pewno trafiają do nich, bo po prostu do tego budynku biedni sami muszą przyjść i wybrać sobie to, co chcą. Ponieważ całe wakacje było nieczynne, teraz od września znów zaczyna się zbiórka. Worki mam już zapakowane ciuszkami. Tylko zanieść:))
OdpowiedzUsuńA do kontenerów też nie polecam wrzucać. Również słyszałam o tym, że ubrania trafiają do SH, a takie, co nie pasują, to ponoć są cięte i przerabiane na dywaniki, które również są sprzedawane.
Masz zawsze świetne pomysły na przeróbki i czasem korzystam z Twoich propozycji. Szczególnie - co zrobić z resztek włóczek:))
Serdecznie pozdrawiam:))
no i świetny sposób na przerobienie starych rzeczy, a kwiatki prędzej czy później na pewno się przydadzą, śliczne są
OdpowiedzUsuńCzy ja czytałam o sobie ?
OdpowiedzUsuńjak zobaczyłam zdjęcie w miniaturce to pomyślałam, że to naszyjnik, także jak nie wiedziałaś co z kwiatkami zrobić to już wiesz :)
OdpowiedzUsuńOd mamy przyjaciółki nauczyłam się złotej zasady - co rok nie było noszone, to już stracone :-) ja co prawda stosuję dłuższą, zwykle 3 letnią kwarantannę, ale staram się nie mieć litości - to tylko rzeczy a skoro ich nie noszę to nie będzie mi ich brakowało. Co do koszy na ubrania to rzeczywiście, nie są one własnością organizacji charytatywnych i prawdopodobnie po segregacji lepsza część trafia znów do handlu. Osobiście mi to nie przeszkadza, przynajmniej jest ekologicznie i kilka osób ma dzięki temu pracę. Bardzo nie lubię wyrzucać rzeczy, które jeszcze do czegoś się nadają, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy: nie wszystko się przyda!
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś w czeluściach internetu taki dywanik zrobiony ze zszytych ze sobą szmacianych kulek, może to jest pomysł na zalegające tekstylia? ;)
Pozdrawiam!