Tuż przed świętami dostałam "tragiczną" wiadomość od mojego całkiem już dorosłego dziecka, że Kłapouchy są " ciężko chore". Normalna tragedia bo Kłapouchy to zwykłe skarpety które przetarły się w wyniku intensywnego użytkowania. Obiecałam reanimacje osiołków i dodatkowo w biegu wydziergałam nowe, odlotowe skarpety domowe.
Jeśli się jest uczulonym na wszelką wełnę to trudno znaleźć właściwą włóczkę aby skarpety były trwałe i mięciutkie. Połączyłam dwie włóczki i szybciutko wydziergałam skarpetki. Zwykłe, bez wzorków, szare, grube, cieplutkie. Takie co to można w nich biegać po domu i wskoczyć w nich na kanapę. Znam jednak własne dziecko więc taki użyteczny drobiazg choć zostałby przyjęty z wdzięcznością to nie sprawiłby tyle radości co wzbogacona wersja czyli myszki.
Niby nic uszy, oczka, parę nitek na wąsiki ale to całkiem inne skarpety niż te poniżej.
Radości było wiele, myszki próbowały nawet wskoczyć na świąteczny stół. Skarpety tym razem podszyłam kawałkami cieniutkiej skórki zamszowej aby się nie ślizgały i były bardziej trwałe.
A poniżej zdjęcie osiołków . Wprawdzie te nie są mojego autorstwa a zdjęcia znalazłam w sieci ale moje są identyczne łącznie z kokardkami na ogonkach. Robiłam je jako prezent na poprzednie Święta, nawet nie zdążyłam ich sfotografować a teraz "uratowałam im życie" czyli załatałam dziury na piętach i jeszcze trochę "pożyją"
Jejku!!!! Fantastyczne są!
OdpowiedzUsuńCudne!!!
OdpowiedzUsuńMyszki odgapię, ja lubię takie odlotowe ubranka ;-)
W takich skarpetkach wszystko staje się radośniejsze:)
OdpowiedzUsuńrewelacyjne skarpety
OdpowiedzUsuńcudne myszki!
OdpowiedzUsuńAniu! Wspaniały pomysł na skarpetki, Myszki są Przeurocze - Pozdrawiam Cieplutko
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńAle kapitalne skarpetki :) kurczaczki ja to bym się chciała wymienić za takie skarpetki, sanki z reniferami i girlandę z bombami xD
OdpowiedzUsuńSama chętnie bym założyła takie skarpeciochy
OdpowiedzUsuńRewelacja! Słodkie te Twoje skarpetki;)
OdpowiedzUsuńsłodziaki:)
OdpowiedzUsuń