Siedzenie w domu, oglądanie wiadomości, zamartwianie się o dzieci, wnuki może tylko depresję wywołać. Jak zaczęłam za dużo biadolić córka która odczuła kryzys bardzo mocno ale się nie poddaje sprowadziła mnie na ziemię. Zamiast słów pocieszenia usłyszałam - nie marudzić, działać. Czytaj, ucz się nowych rzeczy , szyj, dziergaj, sprzątaj, gotuj, piecz, ćwicz, oglądaj - takie rady usłyszałam.
No więc wyciągnęłam czółenko - może wreszcie nauczę się frywolitki na czółenku bo do tego czasu robiłam koronki tylko na igle. Wyciągnęłam z szafy wszystkie ufoki do szycia - podłożyć, odłożyć, skrócić. Ciepły wełniany sweter zrobiony do pachy może też uda się powoli dokończyć . Chusta z koronki irlandzkiej powolutku rośnie. Ciasto piernikowe ze śliwkami upieczone, rower treningowy wyciągnięty na balkon, żeby korzystać ze słońca i trochę poćwiczyć. Uszyłam maseczki z bawełny i postanowiłam w nich chodzić do sklepu. Zalogowałam się w parę miejsc oferujących książki do czytania i do słuchania za darmo. Jeszcze okna do umycia, jeszcze sprzątanie pracowni i może jakoś przetrzymam paskudnego wirusa. Z domu nie wychodzę chyba, że z konieczności kupienia czegoś do jedzenia ale to raczej raz na kilka dni. Trzymajcie się jakoś w tym trudnym czasie, odwiedzajmy się wirtualnie , piszmy do siebie na blogach, stronach, forach, kontaktujmy sie z bliskim telefonicznie. Co jeszcze robicie aby nie zwariować w czterech ścianach ?
Na zdjęciu róża którą postanowiłam ozdobić tuniko-sukienkę. Filcuję ją igłą , nie zdążyłam kupić przyrządu na kilka igieł więc chwilę to potrwa zanim skończę. W tych trudnych czasach nie będę zamawiała głupotek w postaci przyrządu do filcowania, kurierzy i tak mają urwanie głowy. To antywirusowa róża na poprawę humoru.
Będzie piękna!!! No to do roboty:-D
OdpowiedzUsuńSuper:)dobrze,że mamy swoje pasje,przynajmniej mamy odskocznię od zamartwiania się:)))
OdpowiedzUsuńI tak trzymać. Moje robótkowanie na razie odłożone. Zaczęłam wywalanie szaf - tych półek co to zaglądam rzadko. Mniej wtedy myślę, właściwie myślę - po co mi to wszystko i co by tu jeszcze wywalić.
OdpowiedzUsuńTuniczka będzie śliczna.
Dobra radę, muszę ją też wprowadzić życie, bo wena zaczęła mi uciekać od tego całego wirusa i zamartwiania się. Trzymaj się zdrowo, i niech ta zaraza Waszej rodziny nie dotknie, u mnie niestety już jest :( siostra mamy leży w szpitalu. A kysz wstrętna myśl - znowu sie zamartwiam.
OdpowiedzUsuńpodziwiam,super ci wychodzi
OdpowiedzUsuńŚwietna!!!
OdpowiedzUsuń