Pandemia w moim przypadku nie spowodowała wzmożonej chęci do działania. Wprost przeciwnie wszystko odkładam na potem. Czarną chustę zaczęłam wiosną a kończę dopiero teraz. Tylko magia Świąt potrafiła mnie zmobilizować do pracowitego dziergania siateczki i łączenia koronkowych elementów. Teraz dopieszczam szczegóły, chowam niteczki naciągam i blokuję. Chusta jest ogromna 260 x 115 cm ale taka miała być. Duża, elegancka, czarna, oryginalna i niepowtarzalna. Taka która wzbudzi zainteresowanie nawet w Blackpool na najsłynniejszym turnieju tańca towarzyskiego na galowym wieczorze. Nie wiem czy uda mi się ją jakoś sfotografować w całości a narazie tylko kawałki.
Wow, ale arcydzieło! Nie mogę nasycić wzroku!
OdpowiedzUsuńJest cudna! I z tego co widzę to naprawdę pracochłonna.
OdpowiedzUsuńAleż to dzieło sztuki!!! Piękna!!!
OdpowiedzUsuńCoś pięknego , cudowna , jeszcze takiej nie widziałam.
OdpowiedzUsuńCo do świąt to głowa do góry , za rok też będą święta.
Zdrowie najważniejsze. Mój syn też z Norwegii nie przyjedzie , wnuczki w tamtym roku latem widziałam.
Dziwny ten rok , zapamiętam go.
Zdrówka Życzę
Dana