Obserwatorzy.

czwartek, 3 września 2015

Broszka.

       Lubię rzeczy  nietypowe, lubię muzykę improwizowaną i eksperymentalną, lubię zbierać  zwykłe kamienie i kawałki drzew. Dzieci   z podróży przywożą mi zawsze kamień  a nie upominek. Niektóre z nich możecie zobaczyć na moich zdjęciach.
      W rękodziele też lubię eksperymenty, robienie ze schematów powtarzalnych rzeczy  nigdy mnie nie pasjonowało. Sporo osób zwraca się do mnie z prośbami o wzory , schematy, opisy. Wybaczcie ale w większości przypadków ja  po prostu  wzorów i opisów nie mam. Nawet jeśli inspiruję się  zobaczoną u kogoś praca to zazwyczaj  robię tylko podobną .Jeśli robię np. dwa egzemplarze    to prawie nigdy nie są identyczne. Muszę się przyznać, że jeśli wiem, że  muszę zrobić identyczne rzeczy to staram się zrobić notatki ale one są zrozumiałe tylko dla mnie.
      Dziś chcę pokazać Wam jedną z takich rzeczy zrobionych z potrzeby serca. a właściwie z potrzeby tworzenia.  Jestem osobom praktyczną, lubię rzeczy, proste, użyteczne chyba jednak w zakamarkach duszy  do głosu dochodzi moje inne JA.  Wtedy też powstają rzeczy    kompletnie mi niepotrzebne, zrobione dla samego procesu twórczego. Tak też było i tym razem. Znalazłam  kłębuszek cieniowanej włóczki. Był malutki tak na oko ok. 5 cm średnicy.. Właściwie  to taka resztka jest do niczego no bo co można zrobić z tego zrobić. Spodobały  mi się jednak kolory i zamiast wrzucić kłębuszek do pudła  przerobiłam go do ostatniego kawałka.. Możecie mi wierzyć lub nie ale  pozostał mi tylko ok. 50 cm kawałek. Jesteście ciekawi  co  zrobiłam?  Zrobiłam  cały komplet biżuterii:  bransoletkę, broszkę  i  naszyjnik.
     Dziś  pokażę  broszkę. Nie jest duża  ma ok. 6 cm średnicy, oczywiście zrobiona bez jakiegokolwiek wzoru, w środku ma filcową kulkę z naszytymi koralikami które dostałam od którejś z Was, wykorzystałam też kółeczko plastikowe ( to to wokół kulki) ze zwykłej butelki z napojem. To ta część pod nakrętką która oddziela się po odkręceniu butelki. Kulkę filcowałam sama a ponieważ nie miałam  czesanki w odpowiednim kolorze wykorzystałam  zwykłą wełnianą włóczkę. Pocięłam ją na malutkie kawałki i  dała się w ten sposób sfilcować bez problemu. Z tej samej wełnianej  włóczki zrobiłam też podstawę broszki bo  cieniowanej było  naprawdę niewiele. Sami widzicie, że trochę  pracy w nią włożyłam  a potem zadowolona z efektu końcowego   sfotografowałam ją i ....... schowałam do  kuferka. Może kiedyś, do czegoś, mi się przyda a jak nie to oddam ją tym co będą ją chcieli. Z całego kompletu broszka podoba mi się najbardziej więc pokazuję ją jako pierwszą. Prawda, że włóczka  ma fajne kolorki?






7 komentarzy:

  1. Przepiękna , w życiu bym nie powiedziała ze to taki recykling. ciekawa jestem jak wyglądają pozostale elementy kompletu. pozdrawiam i zapraszam do mnie. a z kwiatkow z poprzedniego posta coś powstało??

    OdpowiedzUsuń
  2. I kolejna piękna rzecz - podoba mi się!
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna broszka! Wspaniale wyszła. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciągle coś wymyślasz i dobrze bo pomysły masz wspaniałe

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygująca - czekam na resztę ! Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne kolorki ma ta włóczka i to sprawia że broszka jest wyjątkowo piękna

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mnie odwiedziłaś/łeś . Dziękuję za każdy komentarz.