Staram się walczyć z moim zbieractwem wszystkiego co mi wpadnie w ręce. Nie jest to łatwe zwłaszcza wtedy gdy okazuje się, że można fajnie spożytkować każda szmateczkę i sznurek. Tym razem jest to znów rzecz zrobiona właściwie z niczego czyli upcykling pozornie bezużytecznych ścinków. Zielony igielnik powstał z kawałeczka zielonego filcu z odzysku, mikroskopijnej resztki zółtego polaru, bawełnianej szmatki która jest pozostałością po kapturku od bluzeczki mojego wnuczka i końcówki uplecionego sznurka z którego robiłam naszyjnik na wymiankę . Z założenia niedbale uszyty prosty przedmiot nie tylko cieszący oczy ale i tez użyteczny . Mój igielnik -jesienne drzewko- sprawdza się idealnie w czasie naszych robótkowych spotkań.
Zbieractwo ma więc tą zaletę, że wszystko co sobie wymyślę mogę zrealizować natychmiast, zawsze znajdę potrzebny mi kolor, szmatkę, włóczkę, koralik czy sznurek. Nie potrzebuję czasu ani kasy na szukanie potrzebnych materiałów. Musze się przyznać, że czasem biorę się za porządki z mocnym postanowienie wyrzucenia części rzeczy i wtedy najczęściej dopada mnie twórcza wena tzn. myślę sobie ten sznureczek zostaje będzie z niego bransoletka, naszyjnik czy coś tam innego, z tej szmatki uszyję kosmetyczkę, zabawkę, torebkę, woreczek itp. W efekcie większość rzeczy zostaje. O minusach zbierania przydasiów pisać nie będę bo Ci co mają to samo wiedzą o co chodzi. Tylko czy trzeba sie z tego leczyć?
Zbieractwo ma więc tą zaletę, że wszystko co sobie wymyślę mogę zrealizować natychmiast, zawsze znajdę potrzebny mi kolor, szmatkę, włóczkę, koralik czy sznurek. Nie potrzebuję czasu ani kasy na szukanie potrzebnych materiałów. Musze się przyznać, że czasem biorę się za porządki z mocnym postanowienie wyrzucenia części rzeczy i wtedy najczęściej dopada mnie twórcza wena tzn. myślę sobie ten sznureczek zostaje będzie z niego bransoletka, naszyjnik czy coś tam innego, z tej szmatki uszyję kosmetyczkę, zabawkę, torebkę, woreczek itp. W efekcie większość rzeczy zostaje. O minusach zbierania przydasiów pisać nie będę bo Ci co mają to samo wiedzą o co chodzi. Tylko czy trzeba sie z tego leczyć?
A oto mój szmatkowy igielnik.
uroczy igielnik :) ja tez mam całą siatę różnych ścinków i jakoś nie mam sumienia tego wywalić ;) a nuż się coś, kiedyś przyda... :)
OdpowiedzUsuńNie lecz się z tego! Ja też to mam i wiesz co, jeśli kiedykolwiek zdarzy mi się coś wyrzucić to po kilku dniach akurat ten drobiazg by się przydał :))) Piękny igielnik, kto nie wiedząc, wpadłby na pomysł, że powstał z przydasi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńnigdy w życiu!!! wszystkie tak mamy:)
OdpowiedzUsuńfajny igielnik:)
Tak i ja mam. Igielnik jest świetny - doskonały pomysł. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam? Masz trzy w jednym: wykorzystane resztki, praktyczna rzecz i bardzo ładna. Tak trzymać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńale wspaniały pomysł i oczywiście bardzo przydatny
OdpowiedzUsuńWspaniały: ładny i praktyczny.
OdpowiedzUsuńO to jest nas zdecydowanie więcej:))) Zbieractwo również mnie prześladuje.A,że się opłaca dowód na Twoim przykładzie:)
OdpowiedzUsuńIgielnik świetny.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo fajny igielnik:)
OdpowiedzUsuńMała rzecz , a cieszy, pomysłowe! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDoskonale sprawdza się w torebce w podróży :)wyszedł doskonale
OdpowiedzUsuńPrzyznaję bez bicia że ja też jestem chomikiem i prawie nic nie wyrzucam. Podoba mi się drzewko na okładce.
OdpowiedzUsuńPiękna dekoracja igielnika!
OdpowiedzUsuń