Próbowałam z tym walczyć ale  niestety poległam i muszę z tym żyć.  Próbowałam  szykować  reklamówkę, pakować ją i natychmiast wynosić do śmietnika, próbowałam pakować rzeczy do oddania do  opieki społecznej, próbowałam wykorzystywać resztki natychmiast ale  nic to nie pomaga. Jestem niepoprawną "śmieciarką" , zbieram wszystko, segreguję układam w kartonikach, woreczkach  choć wiem, że do końca życia nie jestem w stanie tego zużyć. Chyba się już pogodziłam z tym  bałaganem wynikającym z nadmiaru rzeczy przydatnych do prac wszelakich. Bardzo to miłe gdy  o każdej porze dnia i nocy , grzebiąc w moich skarbach  znajduje  to co akurat w tej chwili jest ni niezbędne ale niestety   moce przerobowe mam ograniczone a zapasy ciągle powiększam.
         Ponarzekałam  to teraz mogę pokazać efekty mojej śmieciowej działalności. 
        Białe bawełniane podkoszulki pozostały mi po moim tacie.  Nikt z rodziny ich nie chciał choć niektóre były nówki. Wyrzucić szkoda,  zostały  więc odłożone  nie wiadomo po co,  żałowałam, że nie spakowałam ich razem z  innymi rzeczami  taty gdy przekazywałam je do PKPS-u dla potrzebujących. Niestety ich magazyn jest na drugim końcu miasta i z kilkoma rzeczami nie chce mi się  gonić przez całe miasto. Podkoszulki zostały więc pocięte. Jedne na  sznureczki, inne na szmatki  jednorazówki do wycierania samochodu. Oczywiście zupełnie "przypadkowo" odcięłam brzegi koszulek a jak je już obcięłam to  zrobiłam z nich kwiatki. Nic specjalnego nie robiłam zwinęłam  lamówkę w koło i pomalowałam  mazakami. Powstało takie coś jak na zdjęciu, niekoniecznie mi potrzebne ale  co tam,  świetnie się bawiłam  malując  lamówkę a kwiatki teraz powędrują do pudła i poczekają aż wymyślę do czego też mogłabym je  przyczepić. W zamyśle początkowym miały być do dekoracji mojej skromnej działki  wypoczynkowej, ale  to już chyba w przyszłym roku.
A tu poniżej lamówka odcięta byle jak z której kwiatki powstały.