Drogie Pani przekonałam się na własnej skórze, że są jeszcze romantyczni faceci. Wyobraźcie sobie, że koronkową podwiązkę dla narzeczonej zamówił u mnie sympatyczny Pan i to chyba w tajemnicy przed nią czyli ma to być niespodzianka. Zdarzyło mi się pierwszy raz , że rękodzieło zamówił mężczyzna. A u Was u tych co coś sprzedają jak to jest ? Zgłaszają się Panowie?
Dzisiejszy wpis jest jednak głównie o nieudanym eksperymencie w temacie papierowej wikliny. Znalazłam TU. filmik jak zrobić koszyczek z kółeczek. Zabrałam się dzielnie do dzieła , skręciłam rurki, zwinęłam kółeczka. Połączyłam gorącym klejem z pistoletu. Koszyczek wyszedł mi całkiem zgrabny i byłam zadowolona. Postanowiłam go polakierować półmatowym białym lakierem nie dla tego, że taki mi się spodobał ale głównie dla tego, że taki znalazłam w w królestwie małżonka czyli w piwnicy. Lakierowanie szło mi szybciutko choć lakier strasznie śmierdział bo okazało się, że nie jest to lakier rozcieńczalny wodą . Jak już skończyłam malować to z przerażeniem stwierdziłam, że koszyczka nie ma. Sam się rozłożył na czynniki pierwsze, bo lakier rozpuścił klej. Polakierowałam więc każdą część osobno a potem skleiłam na nowo. Niestety nie jest już taki ładny jak poprzednio, bo resztki kleju zostały, ale trudno za naukę trzeba płacić. Pokażę Wam mój koszyczek choć nie bardzo jest się czym chwalić. A jak Wy początkujące adeptki papierowej wikliny będziecie coś plotły z papieru to pamiętajcie o moim wpisie. Doświadczone blogowiczki które plotą z papieru cudeńka pewnie o tym wiedzą. Nie zniechęciło mnie to jednak do papierowej wikliny wie niedługo będą nowe eksperymenty.
Dzisiejszy wpis jest jednak głównie o nieudanym eksperymencie w temacie papierowej wikliny. Znalazłam TU. filmik jak zrobić koszyczek z kółeczek. Zabrałam się dzielnie do dzieła , skręciłam rurki, zwinęłam kółeczka. Połączyłam gorącym klejem z pistoletu. Koszyczek wyszedł mi całkiem zgrabny i byłam zadowolona. Postanowiłam go polakierować półmatowym białym lakierem nie dla tego, że taki mi się spodobał ale głównie dla tego, że taki znalazłam w w królestwie małżonka czyli w piwnicy. Lakierowanie szło mi szybciutko choć lakier strasznie śmierdział bo okazało się, że nie jest to lakier rozcieńczalny wodą . Jak już skończyłam malować to z przerażeniem stwierdziłam, że koszyczka nie ma. Sam się rozłożył na czynniki pierwsze, bo lakier rozpuścił klej. Polakierowałam więc każdą część osobno a potem skleiłam na nowo. Niestety nie jest już taki ładny jak poprzednio, bo resztki kleju zostały, ale trudno za naukę trzeba płacić. Pokażę Wam mój koszyczek choć nie bardzo jest się czym chwalić. A jak Wy początkujące adeptki papierowej wikliny będziecie coś plotły z papieru to pamiętajcie o moim wpisie. Doświadczone blogowiczki które plotą z papieru cudeńka pewnie o tym wiedzą. Nie zniechęciło mnie to jednak do papierowej wikliny wie niedługo będą nowe eksperymenty.
Jak stałam na jarmarku to panowie kupowali ode mnie tylko butelki, sama się dziwiłam, że ich coś takiego interesuje, ale pewnie na nalewkę:)) A koszyczek bardzo mi się podoba:))Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMi wiklinka się podoba :)
OdpowiedzUsuńjest super:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, ja jeszcze nie próbowałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękny ten koszyk:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny ten koszyczek,tez mam ochote na papierowa wikline,ale nie moge sie zebrac,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńJa właśnie przed chwilą pomyślałam, że fajnie byłoby zrobić taki koszyczek także Twoja rada napewno się przyda jeśli w koncu się zbiorę do zrobienia :) Wszystkie dobrze wiemy, że praktyka czyni mistrza także ćwicz ile się da a dojdziesz do perfekcji :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo często kupują Mężczyźni. Zazwyczaj są to gwiazdkowe prezenty: rękawiczki i bielizna. Najlepsze jest to, w jaki perfekcyjny sposób opisują to, czego oczekują.
Dziękuję za wizytę na moim blogu i za udział w candy.
Z pozdrowieniami
Monika
U mnie panowie zamawiają zwłaszcza dekoracje do domu. Co chcesz od koszyczka jest oryginalny :)
OdpowiedzUsuńKoszyczek jest śliczny:)pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńmnie to na początku też się rozsypywało, teraz lekutko lepiej, ale bez szały więc nie wiem ile km tego trzeba wypleść, żeby nabrać wprawy?:)
OdpowiedzUsuńKoszyczek wygląda pięknie. No i ponoć najlepiej uczyć się na błędach ;/
OdpowiedzUsuńJa wczoraj też eksperymentowałam "wiklinowo" serduszka dziergałam:) Twoje dzieło śliczne.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńja takiego koszyczka jeszcze nie próbowałam,ale o papierową wiklinę już się otarłam i idealnie nie wyszło, a do Twojego nie ma się co czepiać:-)) coś czuję, że takiego też spróbuję:))))
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podoba!!!!Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy pomysł koszyczka,m myślę że wyszedł całkiem nieźle
OdpowiedzUsuń