Obserwatorzy.

poniedziałek, 10 września 2012

Nieszczęście.

Przez 35 lata szyłam na ukochanym Łuczniku. Mimo, że maszyna nadal jest w pełni sprawna  doszłam do wniosku, że czas coś zmienić czyli iść z postępem. Parę lat temu postanowiłam zainwestować w maszynę komputerową i zakupiłam Brothera. Kupiłam dość prostą wersję bez haftów, miliona różnych ściegów wychodząc z założenia, że im prostsza  tym mniej awaryjna. I właśnie wczoraj to cudo techniki się psuło,  nici zablokowały silnik jak wynika z komunikatu bo ona jest taka sprytna, że komunikuje  co jej jest. Oczywiście  nie ma żadnej możliwości aby odblokować silnik samemu . Jutro czeka mnie spotkanie z mechanikiem i mam tylko nadzieję, że naprawa nie będzie kosztowała tyle co nowa maszyna  i tak oto stary Łucznik wrócił do łask. Muszę jednak przyznać, że przyzwyczaiłam się już do dobrego czyli nawlekacza nici, automatycznego obszywania  dziurki, automatycznej regulacji i innych udogodnień. 
Musicie poczekać na prezentacje nowych ubranek uszytych oczywiście dla wnuczka. Żeby jednak nie było tak zupełnie bez ilustracji  to dziś zdjęcie starej klasycznej bluzeczki uszytej jeszcze na Łuczniku.
Trzymajcie kciuki , żeby   cena naprawy nie przyprawiła mnie o zawał.


6 komentarzy:

  1. Zauważyłam, że z większością rzeczy tak jest. Chociażby telefony. Stare były solidne, a te co są teraz rozpadają się w mgnieniu oka. Trzeba iśc z postępem, ale czasem warto wrócić do starych dobrych sprzętów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja zawsze szyję na łuczniku i nie zmieniam przyzwyczajeń. A haftować wolę ręcznie przy filmie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie ma jak stare dobre łuczniki,proste w naprawie :) Może nie będzie tak źle i naprawa nie będzie dużo kosztowała,Pozdrawiam Jadzia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. to faktycznie przykre ,że rzecz która kosztuje niemało i powinna być solidna jak mało co jest bardziej zawodna niż nasze staruszki

    OdpowiedzUsuń
  5. i ja trzymam kciuki za naprawę:)

    OdpowiedzUsuń

Miło mi, że mnie odwiedziłaś/łeś . Dziękuję za każdy komentarz.