Byłam ostatnio na bardzo dużym jarmarku . Nie przepadam za takimi
imprezami ze względu tłumy ludzi, hałas i wszechobecne zapachy
wszelkiego jedzenia. i trunków. Obeszłam jednak wszystkie stoiska a
było ich podobno ok 200. Pomijając jedzenie , miody, chlebki, oscypki,
wafle, lizaki itp. było też mnóstwo rękodzieła. Z ciekawością
obejrzałam piękne stoiska, piękne prace. Musze powiedzieć, że wystawcy
bardzo dbają o estetykę . Większość namiotów ( chyba były one
organizatorów jarmarku) była pięknie udekorowana, prace były
wspaniale wyeksponowane. Czasy stolików turystycznych chyba
bezpowrotnie minęły. Problem tylko miałam ze znalezieniem czegoś
interesującego. Na stoiskach z biżuterią królują koraliki we
wszelkich konfiguracjach. Plecione, szydełkowe, na rzemykach, na
sznurkach , na gumkach itp. Biżuterii było mnóstwo ale miałam
wrażenie, że na wszystkich stoiskach są podobne rzeczy. Może gdyby
jarmark był mały byłoby inaczej tak ale przy piątym stoisku z
biżuterią straciłam orientację czy już widziałam to stoisko czy jest
to całkiem inne tylko biżuteria podobna. Osobna grupa rękodzieła to
rzeczy szyte. Tildy, serduszka, ptaszki, poduszki, stworki,
przytulanki . Wszystko śliczne, nawet porządnie uszyte tyle tylko, że
na każdym stoisku podobne., ptaszek błękitny, ptaszek różowy, serduszko w
krateczkę, serduszko w kwiatuszki., przytulanka piesek, przytulanka
kotek. Oczywiście znalazłam kilka oryginalnych stoisk z pięknym
rękodziełem i wyróżniały się one z tłumu ale żeby był przy nich tłok to nie powiem. Wzruszył mnie widok niepełnosprawnego pana który ze
zwykłych patyków strugał drewniane kwiatuszki, Z ciekawością
obejrzałam garncarza z bosymi noga usmarowanymi gliną jak zagniatał
"ciasto" , kowala który miał miniaturowe palenisko i pracował na oczach
wszystkich zwiedzających.. Na jarmarku zobaczyłam, że rękodzieło jest
coraz bardziej popularne i to mnie cieszy. Nie wiem tylko tworzenie rękodzieła jest
opłacalne dla sprzedających bo kolejki były tylko przy stoiskach z
jedzeniem i piciem. Zastanawiałam się ile trzeba sprzedać na takim
jarmarku aby zwróciły się zapewne nie małe koszty wynajęcia stoiska a to przecież tylko
ułamek wkładu rękodzielnika. Oczywiście było też "chińskie
rękodzieło" np. szydełkowy obrus na spory stół za 65 zł. Ceną z tym
się nie da konkurować, jakością z pewnością tak tylko czy przeciętny
kupujący jest w stanie jakość dostrzec i docenić. Czasem słyszę dobre
rady - piękne rzeczy potrafisz zrobić załóż działalność.
Nie to nie dla mnie. Chyba jestem na to za stara , brak mi entuzjazmu i wiary, że potrafiłabym się z tego utrzymać.
Robienie dziesiątek podobnych rzeczy zwyczajnie mnie nuży, jeżdżenie
po targach, jarmarkach, siedzenie przez całe dni przy stoiskach przy
różnej pogodzie to nie na moje zdrowie. Jednego tylko zazdroszczę rękodzielnikom wystawiającym swoje prace - kontaktów i znajomości zawartych w czasie jarmarku. Może właśnie to jest istotą tego typu imprez?
Majątku na moich pracach z pewnością nie uda mi się zrobić ale co tam . Dziergam sobie powoli następną chustę bo ta biała chusta spodobała się pewnie sympatycznej osobie tak bardzo, że namówiła mnie do zrobienia następnej tym razem w kolorze ecri.
Ja bardzo lubię jarmarki. Lubię, gdy zespoły grają nie tylko na ludowo, lubię gdy jest dużo ludzi. Ostatnio w moim mieście jednak zrobiło się wielu rękodzielników, którzy z zazdrością patrzą na konkurencyjne stragany, k niektórzy z nich kradną pomysły i naprawdę nie jest to miłe. W tym roku nie jeżdżę na jarmarki, ale to z innych powodów. Znam też kilku rękodzielników, dla których rękodzieło jest jedynym źródłem utrzymania. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńCzasami bywam na jarmarkach- lubię popatrzeć, popytać, czasami kupuję coś dla siebie. I rzeczywiście jak tanie , to tandeta chińska. Mam kilku rękodzielników, u których kupuję co roku coś - bo lubię, bo mi się podobają ich prace. Sama też raz w roku pokazuję się ze swoimi dziełami, ale nie mam odwagi, żeby to ro robię stało się moim jedynym źródłem utrzymania. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńjarmarki to super sprawa,
OdpowiedzUsuńNa jarmarki zawsze się wybieram, ale zwykle nie docieram. Nagle wpadam na pomysł, że na Błoniach będzie pusto, albo że może w centrum lody i kawa i te odludnione opcje najczęściej wygrywają. A na jarmarku ciągle nerwowo poprawiam torebkę...
OdpowiedzUsuńMogłabym się podpisać pod Twoimi słowami. Zresztą co to za rękodzielnik, który szyje 100 kota, albo 100 ptaszka - dla mnie to już hurt fabryczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mogłabym się podpisać pod Twoimi słowami. Zresztą co to za rękodzielnik, który szyje 100 kota, albo 100 ptaszka - dla mnie to już hurt fabryczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)