Rehabilitacja pochłania mnóstwo mojego czasu. Po powrocie do domu jestem zmęczona więc robótki sobie leżą i czekają aż je wykończę. Poszewkę z kółeczkami zrobiłam już dość dawno ale nie mogłam się zmobilizować do uszycia drugiej strony czyli bawełnianego spodu.

Preferuję takie poszewki bo z jednej strony jest ona ozdobna, włóczkowa a z drugiej bawełnianej całkiem użytkowa czyli można się na niej zdrzemnąć bez obawy, że obudzimy się z odciśniętym na buzi wzorkiem.
Kiedy już mi się udało skroić bawełniane plecki to znów je odłożyłam i tak sobie czekały na zmiłowanie. Nieskończonych prac mam coraz więcej więc w końcu poszewka doczekała się i jest skończona.
Wena jednak skończyła mi się tylko na jednej sztuce choć mam jeszcze jeden skończony wierzch na kolejną poszewkę. No cóż musi poczekać.
Preferuję takie poszewki bo z jednej strony jest ona ozdobna, włóczkowa a z drugiej bawełnianej całkiem użytkowa czyli można się na niej zdrzemnąć bez obawy, że obudzimy się z odciśniętym na buzi wzorkiem.
Kiedy już mi się udało skroić bawełniane plecki to znów je odłożyłam i tak sobie czekały na zmiłowanie. Nieskończonych prac mam coraz więcej więc w końcu poszewka doczekała się i jest skończona.
Wena jednak skończyła mi się tylko na jednej sztuce choć mam jeszcze jeden skończony wierzch na kolejną poszewkę. No cóż musi poczekać.