Dziś historia kocyka który nie powstał. Niedawno ktoś mnie zapytał czy nie zrobiłabym odpłatnie kocyka dla niemowlaka . Lubię robić rzeczy dla dzieci postanowiłam więc się zastanowić nad propozycją . Znalazłam fajne kolorowe wzory , takie raczej niespotykane , nieoklepane i zaczęłam się zastanawiać jak taki kocyk wycenić. Kocyk miał być niezbyt duży tak około 100 x 75 cm zrobiony z cienkich kolorowych akrylowych włóczek, różnymi fantazyjnymi wzorami. . Żeby wiedzieć ile czasu zajmie mi zrobienie kocyka zrobiłam próbkę z zegarkiem w ręku. Szydełkuje od lat i robię to super szybko a jednak jeden rząd kocyka zajął mi 6 minut. Lubię matematykę więc szybko policzyłam, że zrobienie kocyka zajmie mi co najmniej 10 godzin pracy gdybym nie odrywała się od niej ani na sekundę , potem jeszcze chowanie niteczek powiedzmy, że 1 godzina , do tego powinien być doliczony koszt włóczki. Włóczki na metry nie sprzedają więc musiałabym kupić całe motki w kilku kolorach. O kocyk nie prosiła mnie osoba bliska dla której chciałabym pracować za grosik więc po przeliczeniu wszystkiego okazało się, że kocyka nie będzie bo koszt jego wykonania wydał się zbyt duży.
Po co o tym piszę? Robiąc coś dla siebie lub rodziny nie zastanawiamy się ile trzeba w naszą robótkę włożyć pracy i materiału. O latach poświęconych na naukę rękodzieła to nawet nie wspominam. Ja też nigdy tego nie liczyłam, chwytam robótkę gdy mam wolna chwilę, szperam szukając nowych wzorów, technik, inspiracji, wyciągam z szafek zapasy włóczek i dziergam. Kiedyś jednak te włóczki kupiłam a mój czas poświęcony na robótkę nie jest bezwartościowy. Naczytałam się ostatnio na blogach o rzetelnej, uczciwej wycenie rękodzieła, psuciu rynku przez sprzedających swoją pracę po kosztach więc postanowiłam przyjrzeć się temu tematowi na własnym przykładzie. Z czystej ciekawości zapisywałam czas potrzebny mi do wykonania mojego rękodzieła. Nie byłam drobiazgowa ot tak mniej więcej liczyłam godziny spędzone z robótką. I już teraz wiem, że biznesu na moich pracach nigdy nie zrobię, gdybym założyła działalność gospodarczą to musiałabym dopłacać do interesu Podziwiam te osoby którym się udaje utrzymać tylko z wykonywania własnego rękodzieła . Jestem ciekawa jak to jest możliwe bo , żeby sprzedawać to co się zrobiło trzeba jeszcze zająć się reklamą, sprzedażą, zakupami materiałów, wysyłką i rozliczeniami a doba ma tylko 24 godziny.
Jako podsumowanie mojego przydługiego wywodu fragment piosenki M.Rodowicz " Kasa i sex" który idealnie pasuje do wpisu o moim niedoszłym biznesie.
"Bo trzeba mieć nadzieję
że biznes się opłaci,
że będzie z niego zysk,
a firma nic nie straci."
że biznes się opłaci,
że będzie z niego zysk,
a firma nic nie straci."
"Lecz jeśli nie masz głowy,
lub brak ci też talentu,
to odpuść interesy,
i nie rób w nich zamętu.
Jest pewne sztywne prawo
Tak jasne, jak to słońce,
że jeśli robisz biznes,
to zrób też i pieniądze."
lub brak ci też talentu,
to odpuść interesy,
i nie rób w nich zamętu.
Jest pewne sztywne prawo
Tak jasne, jak to słońce,
że jeśli robisz biznes,
to zrób też i pieniądze."
A może jest tak, że jedni mają talent do robienia pieniędzy a inni do robienia robótek? W końcu nie można mieć wszystkiego prawda?
Zamiast kocyka powstaje coś innego czyli szydełkowe kosmetyczki wykonane techniką gobelinową. To takie wprawki bo próbuję zgłębić tą technikę szydełkowania. Dziś zdjęcie w trakcie roboty, żeby zobrazować co to jest ta technika gobelinowa.
A tu moja jedyna robótka w tej technice wykonana dawno temu
Tez mi sie jeszcze nie udalo zrobic moc forsy.....Ale to chyba nie tak wazne. Nasze rekodziela sa unikatami a my mamy radoche !!!
OdpowiedzUsuńTwoje gobelinowe nowosci piekne.
Zycze ci milego tygodnia i milych chwil z szydelkiem.
Bardzo Ci dziękuję za ten post. Niektórzy moi znajomi widząc moje prace sugeruje, że mogłabym na tym zrobić niezły biznes, żadne z nich jednak się nie garnie do płacenia ceny, jaką podaję. Wolę więc się wymieniać, lub robić coś dla bliskich mi osób. Pozostałym radzę kupować "u Chińczyka". Twoje prace są świetne i często "podglądam", co masz do zaoferowania w sklepiku, uważam, że ceny nie są wygórowane, no ale ja znam cenę włóczek oraz ogrom pracy, jaką trzeba włożyć w wykonanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę Ci jak najwięcej klientów, którzy szczerze docenią Twoje prace :)
szkoda z tym kocykiem...
OdpowiedzUsuńwiele już takich kwestii było podejmowanych w blogosferze...
też podziwiam osoby, które są w stanie utrzymać się z rękodzieła tylko...
podzielam zdanie Joli...robię coś głównie z myślą o wymiance...w sumie to "zgubne"myślenie bo przecież tak samo trzeba włożyć pieniądze w material, przysiąść nad przedmiotem ;)...ale mimo wszystko zdecydowanie częściej się wymieniam niż kupuję czy sprzedaję ;)
fajne kocurki na Twoich tworkach :)
Niestety ja również nie wróżę sukcesu swojemu interesowi :-) I wiem, że nigdy nie dorobię się na pracy swoich rąk.
OdpowiedzUsuńZa to Twoje dzieła są cudowne. Piękne koty :-) Nigdy nie próbowałam dziergać wrabiane wzory na szydełku. Jestem pełna podziwu dla Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
och to wszystko prawda co napisałaś, gdzieś już czytałam, że wpierwej kilka pokoleń w Polsce musi wymrzeć, by rękodzielnicy z powodzeniem mogli się utrzymać z tego co robią.
OdpowiedzUsuńja już dawno doszłam do wniosku, ze nie zarobie milionów na rękodziele :) niestety... ale za to tworzę dla przyjemności, bo lubię... no i obdarowuję też bliskich :) na szczęście moja rodzinka też lubi twórczość przeróżną, więc się cieszą z moich prezentów, bo wiedzą ile to wszystko wymaga pracy i cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńnie, z tego się nie do żyć to nasza pasja, nasze hobby
OdpowiedzUsuńPodobno za granicą jest łatwiej sprzedawać własne rękodzieło, niestety w Polsce raczej się nie da, same podatki wynoszą tyle, że z marszu to nie ma sensu. a szkoda.
OdpowiedzUsuńOba motywy z kotkami są świetne, z przyjemnością zobaczę już gotową kosmetyczkę :)
Pozdrawiam
Oj prawda to... Nie można wyżyć z własnego rękodzieła, pamiętam jak bliska mi osoba, powiedziała, że za 5 złotych polskich to jednej śnieżynki na szydełku by nie kupiłam, i dodałam sarkastycznie: mimo, że nie umiem robić na szydełku... Trochę mi ręce opadły. Ważne, że kochamy to co robimy :)
OdpowiedzUsuńWzór w koty super!!
Ja tak po cichu winię za to "chińszczyznę", która zalała nasze rynki. Jeśli chińska serwetka (robiona ręcznie) kosztuje mniej niż nici na nią zużyte, to trudno się potem dziwić, że ludzie patrzą na nasze ceny krzywym okiem. Pewnie podejrzewają, że próbujemy się wzbogacić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Temat cen za rękodzieło jest kwestią, która co jakiś czas uderza w każdą z nas. Co prawda ja tworzę mniejsze rzeczy, ich robienie nie trwa 10 godzin, niemniej znam ten ból, gdy podajesz cenę i potencjalnej klientce wydaje się ona zbyt wysoka. To przykre, bo wiesz, że jak zejdziesz niżej, to już będzie po kosztach, a kto lubi dopłacać? Może kiedyś nadejdą te czasy, gdzie rękodzieło zacznie być prawidłowo doceniane i oceniane...
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie się zgadzam z Twoimi słowami. Ja robię rzeczy głównie dla krewnych i znajomych, za symboliczny koszt materiałów, do tego ewentualne wymiany przedmiot za przedmiot. Ostatnio czas poświęcam na album dla siostrzeńca i jak policzyłam koszt jego zrobienia, to w życiu nikt by mi tyle za niego nie zapłacił. Także biznesu raczej bym nie ukręciła na tym ;)
OdpowiedzUsuńNie podejmuję się robienia komuś "obcemu", bo tak jak piszesz, nie opłaca się. Jak robiłam bratowej obrus i firankę, poświęciłam tej pracy cały rok. Nie wzięłam ani grosza, bo swojemu nie miałabym odwagi liczyć tych kosztów. Ją zaś kosztowała tylko włóczka, bo musiała sama ją zakupić. Tak wygląda z mojej strony mój biznes.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Ech ja też wolę pracować za dziękuję niż za pieniądze. Robiłam kilka rzeczy na zamówienie i najbardziej cieszy mnie ja pada "pochwaliłam się wujkowi/cioci/bratu" albo "kolega był u mnie i chce takie samo, powiedziałem że to tylko dla wybranych :-)" - wtedy pękam z dumy że zrobiłam coś fajnego. Pieniądze takiego uczucia nie dają, chociaż przyznam że a pewno rekompensują przynajmniej koszt materiałów.
OdpowiedzUsuń