Obserwatorzy.

czwartek, 27 października 2016

Witaminki

        Jesień to czas słoty , zimna, deszczu trzeba się więc wspomagać witaminkami. Ale jak się już   zużyje rozpuszczalne witaminki to zostaje po nich plastikowa duża tubka. Teoretycznie to śmieciuszek  i powinien wylądować w koszu  na plastik. Tak wygląda teoria ale  moja praktyka   wygląda zupełnie inaczej. Odrobina wspaniałej cieniowanej włóczki skarpetkowej posłużyła mi do zrobienia ubranka na tubkę. Trochę dziergałam  na drutach, trochę na szydełku, nawet zszyłam niewidocznym ściegiem.



Jak widzicie  tubka z każdej strony jest inna


Jeśli zastanawiacie się po co ubierałam tubkę to wyjaśniam, że  służy mi  za pojemniczek na szydełka gdy zabieram je na nasze co miesięczne spotkania  szczecińskich włóczko-maniaczek.  W takim okryciu szydełka są bezpieczne i nie grozi im połamanie nawet w damskiej torebce.


Do zakładki  Wymień się ze mną   wrzucam coraz więcej rzeczy. Miło mi, że już znalazły się  osoby chętne na wymiankę ale jeszcze pozostało trochę niezagospodarowanych  moich prac- zapraszam do oglądania.

sobota, 22 października 2016

Sowa mądra głowa i taniec poplątaniec.

              Bycie babcią to  przyjemność ale i pewne miłe obowiązki. Mój wnuczek zaprosił mnie do swojej szkoły, gdzie w jego zerowej klasie obchodzony był dzień seniora.  Nie była to jednak "uroczystość ku czci"  ale godzinka pod  hasłem "zrobione z  babcią lub z dziadkiem". Spędziłam  cudowny czas z przemiłymi dzieciakami.  Razem z innymi  "dziadkami"  śpiewaliśmy piosenki, tańczyliśmy taniec poplątaniec. Jedna babcia gotowała z dziećmi kisiel, dziadek czytał bajki i zagadki, inna babcia kleiła z dziećmi jeżyka a ja robiłam klamerkowe samolociki i  motyle. Na koniec zostałam obdarowana pięknymi laurkami a od dziewczynek dostałam jarzębinowe koraliki i bransoletki. 
          Z okazji tego spotkania przygotowałam dla każdego dziecka  prezent-niespodziankę  czyli szydełkowe sowy. Oczy sówek zrobiłam z czarnej włóczki z błyszczącymi kolorowymi nitkami, żeby się mieniły i "patrzyły" na dzieciaczki czy się pilnie uczą.




Sowa to symbol mądrości, nauki więc prezent wydał mi się  odpowiedni. Pani wychowawczyni wykorzystała prezenty    do nauki , dzieci dzieliły słowo sowa na sylaby i głoski.


          Było gwarno, miło i niezwykle sympatycznie. Już zadeklarowałam się jako chętna  na kolejne spotkania. Zaczynam też myśleć nad kolejnymi niespodziankami dla małych uczniaków.

Do zakładki  Wymień się ze mną   wrzucam coraz więcej rzeczy. Miło mi, że już znalazły się  osoby chętne na wymiankę ale jeszcze pozostało trochę niezagospodarowanych  moich prac- zapraszam do oglądania.

wtorek, 18 października 2016

Sweterek zupełnie nie różowy dla mojej wnusi.

         W czasie porządków znalazłam nieduży kłębek  cieniowanej włóczki w  kolorach   szaro- niebieskich. Włóczki było mało i nie wyglądała zbyt efektownie. A jednak mnie zainspirowała  do zrobienia  sweterka dla mojej uroczej panienki. Sweterek nie ma ani kawałka różu który jest właściwie we wszystkich ubrankach dla małych dziewczynek.




Jest wydziergany na szydełku z kremowej włóczki. Jedynymi ozdobami sweterka są  cieniowane wstawki i  szydełkowy kwiatuszek.




     Ja jestem zadowolona z efektu, Wnusia jeszcze mi nie powie czy jej się podoba czy nie bo mówić  nie potrafi. Wszystko więc w rękach mojej synowej która albo będzie  zakładać  wnusi sweterek albo nie  ale na to to ja już wpływu nie mam.
        Może jakieś młode Mamy   powiedzą mi czy sweterek jest odpowiedni dla niespełna 2 letniej panienki?  A może jednak powinien mieć  różowe wstawki?

Przypominam o zakładce  Wymień się ze mną    będę tam sukcesywnie wrzucać   moje prace które chętnie wymienię.


czwartek, 13 października 2016

Warto pytać.

              Jakiś czas temu zapisałam się do zabawy na blogu Powoluśku.  Do wygrania w Candy były pakiety krawieckie , nici , guziczki itp. Niestety mimo, że Aldona  nagrodziła aż 3 osoby to  ja nie miałam szczęścia w losowaniu. Aldona napisała na blogu, że została obdarowana dużymi   zbiorami pewnej krawcowej pomyślałam więc, ze napiszę do niej  e-maila  z propozycją  wymianki.   Szybciutko uzgodniłyśmy  co będziemy wymieniać a nawet  umówiłyśmy się na   prezenty- niespodzianki.
         Ja wysłałam Aldonie dwie chusty  dziergane na drutach dużą  szarą z supełkami i małą  kolorową a w ramach niespodzianki   złote gwiazdki  szydełkowe i    podkładki-łapki w formie  tulipanów.





W zamian otrzymałam całe mnóstwo nici i guziczków, koroneczek i innych przydasi.


      Mimo, że się zupełnie nie znamy  warto  czasem  po prostu zapytać bo kto pyta nie błądzi a nóż druga osoba będzie zainteresowana naszymi propozycjami. Nie przeliczajmy wszystkiego na złotówki zresztą  po co mam trzymać  prace w kuferku  skoro mogą komuś przynieść radość a w zamian otrzymam coś co mi się przyda do dalszych prac. Czasem mamy obawy czy komuś nasze prace się spodobają ale jak nie zapytamy, spróbujemy to nie będziemy wiedziały czy tak jest.  Teraz obie jesteśmy zadowolone a Wy możecie zobaczyć efekty naszej wymianki.

           Chyba nawet zrobię na blogu zakładkę z pracami które chętnie wymienię na coś innego a nóż  ktoś z Was się na nie skusi. Ja myślicie czy to dobry pomysł?
PS.
ponieważ uważacie , że pomysł jest dobry to zapraszam  do wymiany Wymień się ze mną

wtorek, 11 października 2016

Pieniądze to nie wszystko.

              Jakiś czas temu zrobiłam rękawiczki mitenki z serduszkami z zamiarem obdarowania nimi mojej córki. Mitenki powstały ale  córka  ich nie chciała bo ją "gryzły".  Niestety jest ona alergikiem i  czasem ja uczulają zupełnie niespodziewane rzeczy. Widocznie w składzie włóczki była domieszka wełny. Mitenki  więc zostały , oczywiście mogłam je nosić sama ale czerwone z serduszkami jakoś mi nie pasowały nawet do spacerów z kijkami  zwłaszcza, że mam kilka innych zrobionych specjalnie dla siebie. Mogłabym spróbować sprzedać  mitenki w jakimś serwisie sprzedażowym  ale  pewnie   za parę złotych bo  to jeszcze koszty wysyłki trzeba doliczyć więc  chętnych  brak. 



 
            Zamiast więc sprzedawać  mitenki za bezcen  podarowałam je pewnej miłej młodej  Pani. Chodzę do niej regularnie na masaże , jest świetna w tym co robi. Choć to jej praca,  choć jej za nią płacę to doceniam umiejętności, zaangażowanie i reagowanie na moje potrzeby zdrowotne. Taki masaż to ciężka fizyczna praca  pomyślałam więc, że  powinna dbać  o swoje dłonie , trzymać je w ciepełku miedzy jednym a drugim masażem. 


         Okazało się, że trafiłam w dziesiątkę i Pani z mitenek była bardzo zadowolona, cieszyła się  jak dziecko  a mnie było bardzo miło.  Tak oto  nie zarobiłam ani grosza a nawet wydałam kolejne  niemałe pieniążki na prywatny  masaż  (masaż  na NFZ mam zaplanowany na czerwiec 2017 roku) a mimo to jestem ogromnie zadowolona i z masażu i z faktu, że moja praca  sprawiła komuś radość.
           Podobno dobre uczynki  będą nam policzone wcześniej czy później mnie na razie wystarczy, że kręgosłup będzie mnie mniej bolał.





czwartek, 6 października 2016

Czapeczka prawie nie różowa.

            Niedawno pokazywałam różową, dzianinową Opaskę  z wielkim kwiatkiem a tu nagle  zrobiło się tak zimno, że czapki trzeba nosić. Moja urocza  gwiazdeczka nie ma jeszcze dwu latek ale przecież  kobieta  powinna być  modna  w każdym wieku. Dla małych dziewczynek  większość ubranek jest różowa i prawdę mówiąc mam tego różu już przesyt.
           Czapeczka  dla mojej wnusi  choć ma obowiązkowy róż to jednak zrobiłam ją z jasno szarej włóczki.


 Odrobina włóczki,  odrobina czasu , trochę umiejętności i czapeczka  gotowa. Musze  przyznać, że dziergałam ją i prułam ze 3 razy bo nie mogłam się zdecydować jakim wzorem ją zrobić. Nie chciałam aby był zbyt ażurowy bo upałów to już chyba nie będzie,  a czapeczka ma być  "przejściowa" jeszcze nie   na mrozy.
Zamówienie ekspresowe, wykonanie super ekspresowe ale i  zapłata ogromna bo to  słodki buziaczek, piękne "dzia" ,  mocne przytulenie mojej wnusi.





Teraz  czas na zimowe czapeczki a i sweterek niekoniecznie różowy też pewnie babcia wydzierga.

Czapeczka  szydełkowa z różowym kwiatuszkiem - mam nadzieję, że wystarczająco modna.

PS.
Schematu  nie ma  to  radosna twórczość.

niedziela, 2 października 2016

Kremowy czyli jaki?

Z kolorami to nie taka łatwa sprawa.  Na przykład  moi mężczyźni odróżnią  tylko kolory podstawowe zielony to zielony a nie groszkowy, szmaragdowy itd. Przyszła Panna Młoda zamówiła u mnie chustę szydełkową  tyle tylko, że nie białą a  kremową.



  Trochę się obawiałam czy kolor kremowy dla mnie i dla niej to taki sam kolor.  Biały kremowy może być w żółtym odcieniu lub  beżowym  Na szczęście znalazłam  (ach te moje nieprzebrane  zbiory szmatkowe)  skrawek   satyny która nie była śnieżno -biała. Wybrałam więc włóczkę do niej pasującą. i  udało mi się  dobrać odpowiedni kolor. 





Chusta jest  duża  i  wydziergana na szydełku. Nie jest to  cieniutka  mgiełka  jak chusty robione na grubych drutach. Ma służyć do ogrzania ramion  w czasie wesela  a nie do dekoracji ślubnej kreacji. W poniedziałek  chusta poleci do właścicielki i mam nadzieję, że  w realu też się spodoba .