To nie sa buty Mikołaja a raczej bamboszki dla Śnieżynki. Tradycyjnie robię skarpeto-kapciuszki dla córki . Wytrzymują rok intensywnego użytkowania mam więc gotowy coroczny prezent gwiazdkowy. Dwa lata temu były osiołki kłapouszki, rok temu myszki. Podobno myszki wygryzły dziurkę na palcu więc wydziergałam bamboszki na zimę.
wtorek, 17 grudnia 2019
czwartek, 12 grudnia 2019
Replika.
Pamiętacie mój wpis o zgubionej chuście? Zagubina ulubiona
Własnie skończyłam replikę, mam nadzieje, że ta nie zginie. Duża czarna chusta 220x 80 cm
Własnie skończyłam replikę, mam nadzieje, że ta nie zginie. Duża czarna chusta 220x 80 cm
sobota, 7 grudnia 2019
wtorek, 12 listopada 2019
Zimno mi nie straszne.
Czysta alpaca 100% , włókno szlachetne, mięciutkie, cieplutkie. Problem był taki, że miałam tylko dwa motki po 40 g, w każdym 88 m. Na dodatek to były zupełnie różne kolory jeden brązowy, jeden szary. Jedynym plusem było to, że była taka sama grubości wełny. Zupełnie nie wiedziałam co można zrobić z taką niewielką ilością ale szkoda mi było wrzucić ją do pudła na " wieczne przechowanie". Jak się ma duże zapasy to za miesiąc nie będę już o niej pamiętać bo wygrzebię z pudła coś zupełnie innego.
Zimno, wietrznie, deszcz pada za oknem więc wyciągnęłam druty i wydziergałam czapkę. Czapka ma być cieplutka więc dziergałam dwie nitki, trochę melanż brązowo-szary, trochę jednolitego koloru brązowego i szarego. Fason mój ulubiony( to nic, że mam podobne 3 czapki). Wełnę wykorzystałam do ostatniego centymetra , jestem przygotowana na zimne dni.
Modelka ma trochę za małą głowę ale lepsze to niż nic.
poniedziałek, 4 listopada 2019
Zagubiona , ulubiona.
Niedawno dostałam "dramatyczny" telefon -Mamo zgubiłam czarną chustę!!!!! Wsadziła chustę do rękawa w kurtce i pewnie jej wypadła w galerii handlowej. Była tak zdesperowana, że szukała jej przez godzinę ale niestety przepadła jak kamień w wodę.
Jak się domyślacie zrobiłam córce wiele chust ale to ta zagubiona była ulubiona. Idealna w rozmiarze 225 x 85 cm , kolorze( czarna!) , wzorze - czarne kwiaty na czarnej siatce, z idealnej dla alergika włóczki ( akryl z jedwabiem wiskozowym) . Córka nawet pamiętała nazwę włóczki z której ją dziergałam i oczywiście chce nową chustę z takiej samej włóczki , w takim samym rozmiarze, słowem identyczną.
Chusta była wiekowa miała 15 lat albo więcej ale mimo ciągłego użytkowania i prania w pralce wyglądała jak prawie nowa. Obiecałam ukoić żal dziecka i zrobić kopię. I tu zaczęły się schody. Włóczkę przestali produkować jakiś czas temu musiałam więc szukać czegoś podobnego .Ani ja ani córka nie pamiętamy jaki to wzór był na tej chuście więc musiałam poszukać wzoru który pasowałby do tak dużej chusty.
Kiedy już zgromadziłam włóczkę, wzór ,szydełko i wolny czas coby natychmiast zabrać się za dzierganie rehabilitantka kazała mi ograniczyć szydełkowanie ze względu na problemy z ręką. W związku z tym dziergam sobie powoli po kilka rzędów i mam nadzieję , że do grudnia zdążę.
poniedziałek, 28 października 2019
Morza szum, ptaków śpiew.......
Wspomnienie lata: plaża, morze, słońce, błękitne niebo.
A tu druga strona mojego "dzieła" , zwykły kamień.
Nie potrafię malować, rysuję też kiepsko co nie znaczy, że nie mogę tego robić skoro sprawia mi to przyjemność. Zwykły kamień taki leżący na polnej drodze pomalowałam kredkami wnuka i polakierowałam. Służy mi jako przycisk na obrus na działkowym stole bo wiadomo nad morzem zawsze trochę wieje . Kamień nieduży tak jak mój talent malarski ale radość z tworzenia ogromna.
A tu druga strona mojego "dzieła" , zwykły kamień.
poniedziałek, 21 października 2019
Różowe śmieci.
Ponieważ jestem niepoprawnym chomikiem wszyscy wokół obdarowują mnie niechcianymi rzeczami. Różowy sweterek ze srebrną nitką po jakieś dorastajacej panience też trafił w moje ręce z tekstem "może Ci się przyda, sprujesz i zrobisz coś innego" . Okazało się jednak, że sweterek jest robiony maszynowo i w wielu miejscach jest cięty. Z prucia nic nie wyszło choć odrobinę się namęczyłam prując szwy i obrzucenia zanim odkryłam cięcia. Sweterek trafił do kosza. Tyle tylko, że to jest tzw. kosz nieostateczny czyli kosz na śmieci robótkowe, nici, ścinki, szmatki itp.
Różowe śmieci poleżały w koszu 2 dni a potem niestety wpadłam na pomysł, że jednak coś z nich zrobię. Śmieci zostały wydobyte z kosza i tak powstały różowe róże do niczego mi niepotrzebne . W rzeczywistości róż nie jest taki wściekły to tylko lampa aparatu przełamuje kolory. Niczego to jednak nie zmienia.
Leczyć się tego nie da , trzeba z tym żyć, pocieszcie mnie , że nie jestem w tym szaleństwie jedyna 😔
Leczyć się tego nie da , trzeba z tym żyć, pocieszcie mnie , że nie jestem w tym szaleństwie jedyna 😔
środa, 16 października 2019
Barwy jesieni początek
Coś będzie w jesiennych barwach. Zachęcona piękną , jesienną pogodą ( wczoraj siedziałam na słoneczku w krótkim rękawku) , zniechęcona zakazem dziergania bez umiaru zwłaszcza szydełkiem ( jakieś tam problemy z łokciem i barkiem) zaczęłam nową robótkę . Mam się samoograniczać no to robię dużo przerw w czasie których grzecznie wykonuję zlecone ćwiczenia bo zrezygnować z robótek nie potrafię. Zaglądajcie do mnie niedługo opiszę co i z czego powstało. Dziś tylko kolorami Was zachęcam.
poniedziałek, 7 października 2019
Księżniczki nie noszą zwykłych sweterków.
👸 Sweterek miał być niezbyt gruby, zapinany na guziki, taki pod kurteczkę do przedszkola. Łatwy do zakładania, zdejmowania, prania, nie wymagający prasowania, blokowania, bez zbędnych ozdóbek i fanaberii, słowem "zwykły".
Kiedy wnusia przymierzała prawie gotowy sweterek już widziałam, że łatwo nie będzie. 😔
Pierwszy problem to kolor . Sweterek nie jest różowy!!!
Jak się ma 4,5 roku to każdy inny kolor jest zły a niebieski kolor to podobno jest tylko dla chłopaków. Nie wiem skąd się to bierze ale nawet w sklepach trudno o fajne ciuszki dla takich panienek w kolorach innych niż wszelkie odcienie różu, fioletu lub białego. Tłumaczyłam, że to nie jest kolor niebieski tylko błękitny jak niebo albo niezapominajki i jakoś mi się udało ją przekonać.
Pojawił się jednak kolejny problem. Dlaczego na sweterku nic nie ma?
Bez kwiatka, motylka, misia, kucyka, serduszka sweterek jest nieładny!!! 😝
Nic nie pomogło tłumaczenie, że ma ażurowe dziureczki a to prawie jak koroneczki.
No cóż sama jestem sobie winna . Ostatni "zwykły" sweterek osobiście obszyłam świecącymi aplikacjami w kolorze różowym. Cóż było robić i do tego zwykłego sweterka doszłam atłasowe różyczki i wreszcie usłyszałam, że sweterek jest ładny 😊
👰 Księżniczki zwykłych sweterków nie noszą bo takie jest ich księżniczkowe prawo. Chyba nie warto z tym walczyć zwłaszcza, że szybko z różu wyrastają a co gorsze potem wchodzą w "czarny".
poniedziałek, 30 września 2019
Nieudany podarunek
Kolejna bluzeczka dziergana na drutach tym razem z włóczki bawełniano wiskozowej w kolorze niejednolitym niebieskim , w odcieniu turkusowym. Włóczka mięciutka niezbyt gruba w sam raz na letnią bluzeczkę. Wzór i projekt znaleziony w internecie. Bluzka jest dziergana od góry na okrągło. Po zakończeniu ozdobnego wzoru rękawy, przód i tył robi się osobno ale tylko pod pachę potem znów łączy się tył i przód i dalej dzierga na okrągło. Dzięki takiemu sposobowi , dziergając przód i tył osobno dodaje się inną liczbę rzędów i oczek a bluzka wychodzi w tylu pod szyję a z przodu ma dość duży dekolt. Wystko to dzieje się po zrobieniu ozdobnego okrągłego karczka, to ciekawy sposób który miałam okazję zrobić po raz pierwszy. Dekolt wyszedł mi spory musiałam go trochę ściągnąć ściegiem szydełkowym rakowym.
Moja córka lubi takie kolory a że mieszka daleko to konsultacje co do bluzeczki odbywały się za pomocą zdjęć i konwersacji telefonicznej. Skończona bluzka poleciała paczką i dopiero wtedy córka mogła ją przymierzyć. Niestety choć bluzka bardzo jej się spodobała to okazało się, że ozdobny szeroki karczek i duży dekolt powodują zbyt duże przezroczystości w okolicy biustu. Bluzeczka wróciła do mnie i teraz mam dylemat pruć czy przerabiać dla siebie. W racji moich sporo większych gabarytów niż mojego dziecka bluzeczka bardziej się rozciąga na szerokość przez co na mnie dekolt jakby mniejszy , zamierzam go jeszcze trochę zmniejszyć dorabiając plisę. Wprawdzie bluzeczka jak na moje potrzeby jest krótka ale ponieważ dziergana jest od góry a włóczki mi zostało to da się to naprawić. Tylko czy warto poprawiać czy może jednak lepiej spruć ?
wtorek, 24 września 2019
Wrzucamy szmatki.
Szmatki, skrawki, resztki, końcówki wszystko co normalni ludzie wyrzucają do kosza tacy mniej normalni przerabiają na cokolwiek. Obcięte rękawki pomarańczowej bluzeczki na dynie, końcówki włóczek na okładkę na zeszyt, resztki satyny na kwiatuszki. Muszę powiedzieć, że jak już przerobię takie byle co na coś konkretnego to poprawia mi się humor nawet wtedy gdy to coś nie jest nmi zupełnie potrzebne.
Satynowe szmatki przerobione na róże trochę postoją a jak się zakurzą to nie żal mi będzie je wyrzucić. Chyba , że wtedy zabiorę je na działkę i zużyję do ozdobienia słupków podtrzymujących daszek altanki. Tam na słońcu i wietrze dokonają żywota.
poniedziałek, 16 września 2019
Wyjątkowa pomarańcza
Włóczka nie ma w składzie wełny była więc odpowiednią dla mojej alergicznej córki dla której wydziergam sweterek. Zgodnie z zapotrzebowaniem sweterek jest prosty, krótki z rękawami o długości 3/4. Dziergany od góry , wykończony ryżowy ściegiem.
Próbowałam sfotografować sweterek tak by pokazać walory włóczki ale kolor pomarańczowy nie chciał współpracować i albo wychodził mi wściekłe odblaskowy albo smętnie wyblakły. Musicie mi więc uwierzyć , że w rzeczywistości jest to ciepły pomarańczowy kolorek o bardzo ciekawej fakturze. Po praniu włóczka zrobiła się mięciutka i miła w dotyku. Sweterek przyjęty, zaakceptowany, noszony.

środa, 11 września 2019
Witam jesiennie po przerwie.
Czas leci nieubłaganie i właśnie odkryłam , że nic nie publikowałam na blogu od wielu miesięcy. Muszę się szybko poprawić bo inaczej nikt do mnie nie będzie zaglądał. Właściwie nic się nie stało co by usprawiedliwiało moją bezczynność. Robótki powolutku dziergam, gorzej z ich fotografowaniem. Postaram się być bardziej kreatywna jeśli chodzi o blog, choć mam wrażenie, że teraz to wszyscy są na FB , Instagramie i innych aplikacjach do których jakoś nie mogę się przekonać.
Jakiś czas temu kupiłam sobie przyrządy do robienia pomponików. To niezbyt skomplikowane urządzenia a jednak robienie pomponów jest dużo łatwiejsze niż metodą tradycyjną czyli oplatanie kółka z tekturki.
Jak już sobie kupiłam to i wypróbowałam robiąc gromadkę króliczków. Wszystkie króliczki znalazły już nowe domy: jedne poszły do dzieci w szpitalu, inne do Domu Kultury i przedszkola. Mogę więc z czystym sumieniem bawić się dalej. Ostatnio wpadłam na pomysł zrobienie dywanika z pomponów ale nie wiem czy to dobry pomysł. Wydaje mi się, że będzie dość ciężki, będzie się kurzył, słabo prał. Może ktoś z Was ma taki dywanik i podzieli się wrażeniami z użytkowania?
A teraz pomponikowe króliki.
I jeszcze serduszko
Jakiś czas temu kupiłam sobie przyrządy do robienia pomponików. To niezbyt skomplikowane urządzenia a jednak robienie pomponów jest dużo łatwiejsze niż metodą tradycyjną czyli oplatanie kółka z tekturki.
Jak już sobie kupiłam to i wypróbowałam robiąc gromadkę króliczków. Wszystkie króliczki znalazły już nowe domy: jedne poszły do dzieci w szpitalu, inne do Domu Kultury i przedszkola. Mogę więc z czystym sumieniem bawić się dalej. Ostatnio wpadłam na pomysł zrobienie dywanika z pomponów ale nie wiem czy to dobry pomysł. Wydaje mi się, że będzie dość ciężki, będzie się kurzył, słabo prał. Może ktoś z Was ma taki dywanik i podzieli się wrażeniami z użytkowania?
A teraz pomponikowe króliki.
I jeszcze serduszko
czwartek, 23 maja 2019
Wiosenne tulipany
Spotkania robótkowe w realu a nie w wirtualnym świecie wymagają odrobiny wysiłku. Trzeba sobie tak zaplanować sprawy przyziemne aby znaleźć 2 godzinki na relaks w towarzystwie osób które zrozumieją, że kupienie 53-go motka włóczki jest absolutnie uzasadniony wydatkiem. Po prostu takiej włóczki jeszcze nie mamy więc zakup był koniecznością 😃.
Wbrew temu co można przeczytać na forach robótkowych chętnych na takie spotkania jest niewiele. Za późno, za wcześnie, nie ten dzień, nie ta godzina, nie takie towarzystwo, nie takie tematy to tylko kilka z tłumaczeń osób którym proponowaliśmy udział w bezpłatnych spotkaniach pasjonatów rękodzieła. Podobno lepiej uczyć się z filmików z YT niż przyjść zapytać, popatrzeć na doświadczone dziewiarki które większość wątpliwości potrafią wyjaśnić w 3 minuty. Może faktycznie lepiej spędzić kilka godziny gapiąc się w ekran telefonu i przewijać po raz 10 ten sam filmik licząc oczka.
Skoro jednak jest kilka stałych osób na naszych spotkaniach postanowiłam zrobić dla nas jakieś robótkowe umilacze. Kolorowe tulipany to podkładki pod kubki z herbatą.
W końcu jak się dzierga i gada o robótkach przez 2 godziny to pić się chce. Obiecuję wydziergać podkładki dla wszystkich którzy zechcą wspólnie twórczo spędzić czas w Kąciku Wesołego Dziergacza albo jeszcze lepiej nauczę chętnych aby takie kwiatuszki każdy zrobił sam.
Wbrew temu co można przeczytać na forach robótkowych chętnych na takie spotkania jest niewiele. Za późno, za wcześnie, nie ten dzień, nie ta godzina, nie takie towarzystwo, nie takie tematy to tylko kilka z tłumaczeń osób którym proponowaliśmy udział w bezpłatnych spotkaniach pasjonatów rękodzieła. Podobno lepiej uczyć się z filmików z YT niż przyjść zapytać, popatrzeć na doświadczone dziewiarki które większość wątpliwości potrafią wyjaśnić w 3 minuty. Może faktycznie lepiej spędzić kilka godziny gapiąc się w ekran telefonu i przewijać po raz 10 ten sam filmik licząc oczka.
Skoro jednak jest kilka stałych osób na naszych spotkaniach postanowiłam zrobić dla nas jakieś robótkowe umilacze. Kolorowe tulipany to podkładki pod kubki z herbatą.
W końcu jak się dzierga i gada o robótkach przez 2 godziny to pić się chce. Obiecuję wydziergać podkładki dla wszystkich którzy zechcą wspólnie twórczo spędzić czas w Kąciku Wesołego Dziergacza albo jeszcze lepiej nauczę chętnych aby takie kwiatuszki każdy zrobił sam.
czwartek, 18 kwietnia 2019
niedziela, 24 lutego 2019
Wiosenne .
Idzie wiosna pora się zmobilizować do pracy. Na blogu wieje pustką i nudą. Jakoś straciłam wenę do pisania, pokazywania choć nadal dziergam tylko trochę mniej. Kłopoty z barkiem ograniczają mój zapał do robótek.
Zamiast więc dziergać wszystko pruję. Za małe swetry- przecież już nigdy nie schudnę tak aby w nich się zmieścić. Sweterki wnuków których czasem nie założyły ani razu. Szaliki, czapki, chusty, poduszki, kocyki, torebki, serwety leżą nie używane więc są niepotrzebne. Próbowałam je rozdać rodzinie ale nikt ich nie chce. Za duże, za małe, za krótkie, za długie, nie modne, nie w tym kolorze, nie z tego materiału . Zresztą rodzinę mam niewielką bo los nas rozrzucił po świecie. Ciuszki szyte, kupione w sklepie, spakowałam i zawiozę potrzebującym. Wszystko co dziergane pruję, piorę, prostuję. Przyda się do zrobienia nowych projektów które dużo łatwiej wykonać gdy nie trzeba mieć gotówki na materiał. Prucie własnej pracy jest jednak bardzo depresyjne bo trzeba odganiać myśli w rodzaju : nie rób nic więcej, nikomu to nie jest potrzebne.
Żeby odganiać złe myśli atakujące mnie podczas prucia w przerwach miedzy pruciem kolejnych prac wydziergałam sobie chustę.
Czy jest mi potrzebna? To sprawa dyskusyjna ale mam stary błękitny płaszczyk więc będę mieć do niego nową chustę. Włóczka pruta, wcześniej był to szalik z frędzlami na końcach. Składu nie pamiętam to jakaś mieszanka wełny, moheru i jakiegoś syntetyku który to razem trzyma. Kolor też jakiś nieokreślony. Szalik mi się znudził i nie używałam go więc poszedł do prucia. Pruło się kiepsko jak wszystkie mohery ale był na szczęście luźno robiony. Wydziergałam teraz z niego chustę. Nie pytajcie o wzór, schemat bo go nie ma. Włóczki było mało bo to przecież był tylko szalik. Na chuście z pstrokatej włóczki wzorów nie widać. Część chusty jest gładka, na części zrobiłam małe fale i dziurki.
Z frędzli zrobiłam 3 chwościki , dołożyłam drewniane koraliki i powstało takie coś jak na zdjęciach. Chusta niezbyt wielka 150 x 70 ale do wiosennego płaszczyka w sam raz. Włóczkę wykorzystałam w całości. Sama siebie przekonuję, że prucie nie jest takie złe.
Zamiast więc dziergać wszystko pruję. Za małe swetry- przecież już nigdy nie schudnę tak aby w nich się zmieścić. Sweterki wnuków których czasem nie założyły ani razu. Szaliki, czapki, chusty, poduszki, kocyki, torebki, serwety leżą nie używane więc są niepotrzebne. Próbowałam je rozdać rodzinie ale nikt ich nie chce. Za duże, za małe, za krótkie, za długie, nie modne, nie w tym kolorze, nie z tego materiału . Zresztą rodzinę mam niewielką bo los nas rozrzucił po świecie. Ciuszki szyte, kupione w sklepie, spakowałam i zawiozę potrzebującym. Wszystko co dziergane pruję, piorę, prostuję. Przyda się do zrobienia nowych projektów które dużo łatwiej wykonać gdy nie trzeba mieć gotówki na materiał. Prucie własnej pracy jest jednak bardzo depresyjne bo trzeba odganiać myśli w rodzaju : nie rób nic więcej, nikomu to nie jest potrzebne.
Żeby odganiać złe myśli atakujące mnie podczas prucia w przerwach miedzy pruciem kolejnych prac wydziergałam sobie chustę.
Czy jest mi potrzebna? To sprawa dyskusyjna ale mam stary błękitny płaszczyk więc będę mieć do niego nową chustę. Włóczka pruta, wcześniej był to szalik z frędzlami na końcach. Składu nie pamiętam to jakaś mieszanka wełny, moheru i jakiegoś syntetyku który to razem trzyma. Kolor też jakiś nieokreślony. Szalik mi się znudził i nie używałam go więc poszedł do prucia. Pruło się kiepsko jak wszystkie mohery ale był na szczęście luźno robiony. Wydziergałam teraz z niego chustę. Nie pytajcie o wzór, schemat bo go nie ma. Włóczki było mało bo to przecież był tylko szalik. Na chuście z pstrokatej włóczki wzorów nie widać. Część chusty jest gładka, na części zrobiłam małe fale i dziurki.
Z frędzli zrobiłam 3 chwościki , dołożyłam drewniane koraliki i powstało takie coś jak na zdjęciach. Chusta niezbyt wielka 150 x 70 ale do wiosennego płaszczyka w sam raz. Włóczkę wykorzystałam w całości. Sama siebie przekonuję, że prucie nie jest takie złe.
niedziela, 27 stycznia 2019
Dywanik wełniany
Znalazłam wzór na szydełkową serwetkę i postanowiłam zrobić dywanik. Nie jest to jednak tak ostatnio modny dywanik ze sznurka tylko zwykły włóczkowy dywanik dziergany szydełkiem. Gruba mięciutka beżowa włóczka syntetyczna o strukturze czesanki leżała w pudle i właściwie chciałam się jej pozbyć , brązowa wełna dywanowa której dostałam kilka kłębków "gryzie" od samego patrzenia. Połączyłam te dwie włóczki i powstał mały dywanik. Ma mięciutki środek i gryzące obrzeże ale komu to przeszkadza jeśli leży na podłodze.
W założeniu miał być do domku na działce ale póki co zrezygnowałam z tego pomysłu. Dlaczego? Otóż przypomniałam sobie, że już jeden dywanik na działkę zrobiłam i zawiozłam. Ten oto
Dywanik wełniany zasilił więc pudło z rzeczami zrobionymi nie wiadomo po co.
Ktoś mi ostatnio opowiadał o grupie na FB " Po co to kupiłam?" Ja chyba powinnam założyć grupę po co to zrobiłam? Gdzieś tam w głębi duszy zawsze znajdę odpowiedź na to pytanie np.
PS. Kocyka dla WOŚP sprzedany za 510 zł !!!! Jesteśmy szczęśliwe nasza praca kogoś ucieszy a pieniądze uratują czyjeś zdrowie. Już myślimy o następnym kocyku.
W założeniu miał być do domku na działce ale póki co zrezygnowałam z tego pomysłu. Dlaczego? Otóż przypomniałam sobie, że już jeden dywanik na działkę zrobiłam i zawiozłam. Ten oto
Dywanik wełniany zasilił więc pudło z rzeczami zrobionymi nie wiadomo po co.
Ktoś mi ostatnio opowiadał o grupie na FB " Po co to kupiłam?" Ja chyba powinnam założyć grupę po co to zrobiłam? Gdzieś tam w głębi duszy zawsze znajdę odpowiedź na to pytanie np.
- podobał mi się wzór,
- chciałam wykorzystać posiadaną włóczkę,
- nudziłam się,
- wydawało mi się, że ta rzecz jest mi niezbędna ale po zrobieniu okazało się, że jednak nie
- chciałam zobaczyć,czy potrafię to zrobić,
- musiałam czymś zająć ręce aby uwolnić z głowy złe myśli
- zrobiona rzecz nie jest tym czego oczekiwałam
- itd......
PS. Kocyka dla WOŚP sprzedany za 510 zł !!!! Jesteśmy szczęśliwe nasza praca kogoś ucieszy a pieniądze uratują czyjeś zdrowie. Już myślimy o następnym kocyku.
poniedziałek, 14 stycznia 2019
Kocyk dla WOŚP
Kocyk z sercem, kocyk od serca to wspólna praca kilku fantastycznych osób. Każda z nich ma swój wkład w jego wykonanie i wystawienie na charytatywnej aukcji. Powstał w ekspresowym tempie z szydełkowych kwadracików stąd i króciutka aukcja ale jeszcze dziś można go licytować.
https://charytatywni.allegro.pl/ii-szczecinski-pledzik-wosp-rekodzielo-akryl-kocyk-i8759698?fbclid=IwAR0wrhSZiHvlMFOjydIesvaCcrUv7QuMmQwvrgXS3ev5aoqIBFgbYFjmczg
Mamy nadzieję, że ucieszy kogoś kto go kupi i zasili w ten sposób Wielką Orkiestrę.
Zdjęcia twórczyń, etapy tworzenia kocyka jak również kocyk zeszłoroczny możecie obejrzeć na FB stronie Szczeciński pledzik
Oto nasze dzieło.
https://charytatywni.allegro.pl/ii-szczecinski-pledzik-wosp-rekodzielo-akryl-kocyk-i8759698?fbclid=IwAR0wrhSZiHvlMFOjydIesvaCcrUv7QuMmQwvrgXS3ev5aoqIBFgbYFjmczg
Mamy nadzieję, że ucieszy kogoś kto go kupi i zasili w ten sposób Wielką Orkiestrę.
Zdjęcia twórczyń, etapy tworzenia kocyka jak również kocyk zeszłoroczny możecie obejrzeć na FB stronie Szczeciński pledzik
Oto nasze dzieło.
Subskrybuj:
Posty (Atom)