Sądząc po komentarzach do moich ostatnich wpisów większość rękodzielników jest niedoceniana. Rodzina przyzwyczajona do naszych robótek bierze je jakby robiła nam łaskę często jeszcze wybrzydzając ( np. wolałabym inny kolor ). Znajomi uważają, że sprzedajemy za drogo a jeśli już coś od nas kupią to czasem traktują to jak wsparcie finansowe szczególnie jeśli nie pracujemy zawodowo lub niewiele zarabiamy ( nigdy y o tym w ten sposób nie myślałam ale chyba faktycznie tak jest). Sprzedawanie obcym to tez ciężki kawałek chleba. Ci co zajmują się tym zawodowo to znaczy usiłują się z tego utrzymać muszą oprócz tworzenia znaleźć czas na promocję, sprzedaż, wyjazdy, zakupy , rozliczenia. Gdyby chcieli poświęcony czas doliczyć do ceny rękodzieła to pewnie też byłoby im trudno to sprzedać.
Pomimo wszystko rękodziełem zajmuje się mnóstwo osób . Już sama ilości i rękodzielniczych blogów jest imponująca a przecież nie wszyscy się w to bawią.
Z całej naszej dyskusji postanowiłam wziąć sobie do serca fragment jednego z komentarzy z super cytatem. Sprzedaję niewiele rzeczy ale od dziś jeśli ktoś powie mi : czemu to takie drogie odpowiem : nie nie jest drogie tylko Panią/ Pana / Ciebie na to nie stać. I kupię sobie duże pudło, będę tam chować moje prace aby móc je podarować komu mi tylko przyjdzie ochota lub przeznaczyć je na jakiś szczytny cel lub wykorzystać przy tworzeniu następnych rzeczy. Sprzedałam kilka rzeczy za przysłowiowe grosiki i wiecie co? Czuje się wykorzystana ( sama przez siebie) to strasznie głupie i frustrujące. A tworzenie ma być przynajmniej w moim przypadku przyjemnością.
Na tym koniec moich przydługich wywodów bo co bym nie napisała to tworzyć i tak będę. Jeśli nie dla innych to do mojego pudła.
Bransoletka wełniano-szydełkowa.
Trochę filcowana na mokro, z naszytą szydełkową koronką i maleńką perełką.