Obserwatorzy.

sobota, 9 listopada 2013

Będę tworzyć i tak.

        Sądząc po komentarzach do moich ostatnich wpisów większość rękodzielników   jest niedoceniana. Rodzina przyzwyczajona  do naszych robótek bierze  je jakby robiła nam łaskę  często jeszcze wybrzydzając ( np.  wolałabym inny kolor ). Znajomi uważają, że sprzedajemy za drogo a jeśli już coś od nas kupią to czasem traktują to jak wsparcie finansowe szczególnie jeśli nie pracujemy zawodowo lub niewiele zarabiamy ( nigdy y o tym w ten sposób nie myślałam ale chyba faktycznie tak jest). Sprzedawanie obcym   to tez ciężki kawałek chleba. Ci co zajmują się tym zawodowo  to znaczy usiłują się z tego utrzymać muszą  oprócz tworzenia  znaleźć czas na promocję, sprzedaż, wyjazdy, zakupy , rozliczenia. Gdyby chcieli poświęcony czas doliczyć do ceny rękodzieła to pewnie też byłoby im trudno to sprzedać.
        Pomimo wszystko   rękodziełem zajmuje się  mnóstwo osób . Już sama ilości i  rękodzielniczych blogów   jest imponująca  a przecież nie wszyscy się w to bawią. 
          Z  całej  naszej dyskusji  postanowiłam wziąć sobie do serca  fragment jednego  z  komentarzy  z  super cytatem.  Sprzedaję niewiele rzeczy ale od dziś jeśli ktoś powie mi :  czemu to takie drogie  odpowiem : nie nie jest drogie tylko Panią/ Pana / Ciebie  na to nie stać. I kupię sobie duże pudło, będę tam chować moje  prace aby móc je  podarować  komu mi tylko przyjdzie ochota lub przeznaczyć je na jakiś szczytny cel lub wykorzystać przy tworzeniu następnych rzeczy. Sprzedałam kilka rzeczy  za przysłowiowe grosiki i wiecie co? Czuje się wykorzystana (  sama przez siebie) to strasznie głupie i frustrujące. A tworzenie  ma być przynajmniej  w moim przypadku przyjemnością.

        Na tym koniec  moich  przydługich wywodów  bo co bym nie napisała to tworzyć i tak będę. Jeśli nie dla innych to do mojego pudła.

Bransoletka wełniano-szydełkowa. 
Trochę filcowana na mokro, z naszytą szydełkową koronką i maleńką perełką.


wtorek, 5 listopada 2013

Rękodzieło czy warto je mieć?

Mój ostatni wpis wywołał mnóstwo emocji. Dziękuję wszystkim którym się chciało napisać parę słów i  podzielić  swoimi przemyśleniami. Zapamiętałam   szczególnie kilka z nich. 

1.Prezent   ręcznie robiony to nie prezent  a co najwyżej dodatek do  prezentu kupionego.Oj chyba faktycznie niektórzy tak uważają szczególnie   rodziny  osób tworzących rękodzieło. Sama  nieraz słyszałam  "nie chcę kolejnej chusty  chcę prezent". Zresztą moja już wiekowa Mama też tak uważa. To co sama umie zrobić to może dać w każdej chwili a prezent trzeba kupić. Możemy  mieć tylko nadzieję, że   nasze rękodzieło jeśli uda nam się je sprzedać będzie takim kupionym prezentem dla innych.

2. Ręcznie zrobione rzeczy sprzedawane znajomym zawsze są za drogie nawet jeśli chcemy za nie symboliczne kwoty. Gdy proponuję takim osobom, że nauczę je  jak  takie rękodzieło zrobić  słyszę  "ja nie mam do tego cierpliwości a Ty lubisz to robić i Tobie to tak szybko idzie".  Należy więc to  rozumieć w ten sposób  " zapłacę za  włóczkę  a Ty zrób mi za darmo  w ramach przyjemności ". Czasem się zastanawiam czy w takim razie nie powinnam jeszcze dopłacać  znajomym za moje przyjemności ?

3. Lepiej kupić u "chińczyka" taniutko a jak się zepsuje to nie żal wyrzucić. Faktycznie dobrze zrobione rękodzieło  służy przez lata, nie chce się psuć, pruć, łamać. Czasem się znudzi ale  dalej jest  śliczne jak nowe i szkoda wyrzucić. Zajmuje wtedy miejsce w szafach  i może to jest powód , dla którego   chętnie kupujemy to co się psuje, pruje i drze  po  pierwszym praniu lub użyciu. Byłam dziś w jednym  z hipermarketów widziałam czapkę dla dziecka , zrobioną  z włóczki wprawdzie na maszynie ale wzorem żakardowym, z podszewką z polaru,pomponikiem, plecionym sznureczkiem do wiązania, była całkiem ładna choć elektryzowała mi  nawet włoski na ręku. Oczywiście wyprodukowana w wiadomym kraju i wiecie ile kosztowała?  4 zł. Czy  sprzedacie nową czapkę za  taką cenę?
Kiedyś mówiono, że  biednego nie stać na kupowanie byle jakich rzeczy. Mam nadzieję,że to się  nie zmieniło.

         Zastanawiałam się do mogłoby być ilustracją mojego wpisu i  myślę, że  znalazłam idealną rzecz  -mały szydełkowy woreczek . Dostałam go od mojej przyjaciółki w szkole podstawowej. Zrobiła go własnoręcznie, służył mi przez lata na różne drobiazgi, potem oddałam go mojej córce, a gdy wyjeżdżała z domu został u mnie i czeka na następne pokolenie. Nadal wygląda pięknie choć ma już 45 lat ( tłem dla woreczka jest mój pierwszy pamiętnik).  Rękodzieło  ma swoją "duszę", historię i dlatego warto je  mieć mimo wszystko a już  na pewno wart je tworzyć choćby dla siebie.


niedziela, 3 listopada 2013

Mało warte bo ręcznie robione.

Na początku lipca   zaproponowałam Wam wymianę  sweterka i kocyka dla niemowlaczka TU . Wiele razy pisałam, że  nie lubię pruć  swoich prac  wolę je oddać w dobre ręce  za przysłowiowe co łaska . Znalazła się chętna osoba a ponieważ  miały to być rzeczy dla chłopca to do kocyka doszyłam jeszcze kilka aplikacji w postaci samochodzików. Kocyk wraz ze sweterkiem  powędrował  do  nowego właściciela który miał się wkrótce urodzić. Od tego czasu  minęło  kilka miesięcy i kiedy pomyślałam ,że  nie doczekam się niczego w zamian  dostałam przesyłkę. W wielkiej kopercie przyleciały do mnie  wspaniałe rzeczy. Własnoręcznie zrobiony cudny pierścionek, zawieszka ważka,  bransoletka i laleczka. Całe mnóstwo przydasi wełenki, koronki, wstążki, tasiemki itd oraz słodycze. Asiu dziękuję  Ci za wszystko teraz  to mi nawet  trochę głupio, że miałam chwile zwątpienia.
PS.
Zajrzałam ostatnio na Allegro  i gdy zobaczyłam ceny rękodzieła to doszłam do wniosku, że  chyba jednak lepiej pruć  niż  robić.
Nowy  ręcznie wykonany komplet czapka i chusta 160 cm x80 cm   kosztuje tam 52 zł. Nawet gdy jest robiony ze zwykłego akrylu , prostym wzorem to wymaga  pracy i czasu takiego samego jakby był z jedwabiu. W trzy godziny takiego  kompletu to chyba ręcznie nikt nie zrobi a  wyceniać własną pracę na  3 zł/ godzinę to jakiś  absurd.
Nie oceniam tych osób , może sytuacja ich do tego zmusza  co nie zmienia faktu , że  nie docenia się u nas ręcznej pracy.
Aplikacje na kocyku

A tu skarby jakie otrzymałam


czwartek, 31 października 2013

Halloween na wesoło.

Halloween chyba jednak u nas się nie przyjmie , może to i dobrze bo to nie nasza tradycja. Z każdej nowości wart jednak  coś  uszczknąć. Mnie osobiście najbardziej w tym  całym  szaleństwie podobają się dynie. Ponieważ w zeszłym roku przygotowałam z tej okazji "straszne"  drobiazgi  czyli : Straszne oczy  oraz   Czarnego pająka     w tym roku jest na  wesoło.  Wydziergałam więc szydełkową dynię i uśmiechniętego  duszka i wielką pajęczynę z pająkiem.   Bardzo lubię takie robótki  , nie potrzebuję schematów, wzorów ( co wyjdzie to wyjdzie) , nie dla pieniędzy  ale dla samej  przyjemności  robienia takich rzeczy a jeśli do tego jeszcze potem komuś się one podobają  to satysfakcja jest podwójna. Jeśli chcesz zobaczyć  moje prace na żywo  zajrzyj w Szczecinie do Piwnicy Kany.


wtorek, 29 października 2013

Dobra biżuteria

Kiedy  dostałam propozycję współpracy  z Dobra biżuteria   pomyślałam sobie, że to pomyłka. Nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś zwróci uwagę na moje skromne , głównie szydełkowe,  biżuteryjne  drobiazgi. Upewniłam się, że chodzi o moja osobę  i o to co tworzę.  Poproszono mnie o krótki wywiad  co  trochę mnie  przeraziło bo trudno jest pisać o sobie.  Dziś mogę się jednak pochwalić ,  wywiad się ukazał    Biżuteria Anko:pasja przekazywana z pokolenia na pokolenie  i możecie się z niego troszeczkę o mnie dowiedzieć. Jakby ktoś  zechciał mieć  moje  prace to zapraszam  tu   Anko na Dobre.pl
Z okazji prezentacji   w nowym serwisie  powstało  kilka nowych prac. Dziś jedna z nich:  puchata  broszka.
Zrobiona z różnych włóczek moherowych techniką  widełkową która ostatnio mnie zafascynowała. Może dlatego, że właśnie przywiozłam sobie od Mamusi  widełki na których ona kiedyś robiła piękne  koronki i poduszki. Rzeczy   robione  na widełkach są wyjątkowo delikatne i leciutkie. Muszę teraz poćwiczyć aby móc pokazać coś większego zrobionego tą techniką.



sobota, 26 października 2013

Biała chusta nie tylko do ślubu.

Tym razem pochwalę się chustą robioną  nie na drutach a na szydełku. Wzór dość prosty ale myślę, że efektowny. Chusta jest duża 200x90 cm  i to bez frędzli.  W zamyśle miała okrywać ramiona  i być dodatkiem  do sukni ślubnej ale może też służyć jako zwykła chusta  do noszenia np. do  płaszcza. Jest grubsza niż chusty  robione na drutach potrzeba na nią też więcej włóczki. Zastanawiałam się czy nie będzie zbyt ażurowa ale z efektu końcowego jestem bardzo zadowolona.



czwartek, 24 października 2013

Czarny baranek.

Niedawno pokazywałam Wam szydełkowe liście dziś kolejne jesienne  dekoracje które już zdobią ( mam taką  nadzieję) Piwnicę Kany . To kasztany i  szydełkowy, czarny baranek dziergający na drutach. Baranek towarzyszy nam Czarnym Owieczkom  w czasie naszych spotkań promując jednocześnie  rękodzielnictwo. Bo na tych spotkaniach   uczymy się wzajemnie nie tylko robienia szalików ale i  szydełkowania tak modnych  koralikowych bransoletek, zaplatania  bransoletek w technice kumihimo , plecenia sznureczków na młynku dziewiarskim , robienia zabawek, biżuterii, przedmiotów użytkowych. Zapraszamy wszystkich chętnych bez względu na  posiadane umiejętności, wszystkiego cierpliwie uczymy i w dodatku to nic nie kosztuje.



poniedziałek, 21 października 2013

Piękne chwile

Zapisałam się na Candy u  Edyty z Kubkiem Kawy , do wygrania był śliczny   zapiśnik  najważniejszych dat w roku. Bardzo mi się spodobał ten pomysł bo  czasem umykają nam z pamięci  daty urodzin, imienin, rocznic i innych ważnych dni o których chcielibyśmy pamiętać.  Nie udało mi się  wygrać tego Candy  ale Edyta postanowiła przyznać jeszcze nagrody pocieszenia i znalazłam się w gronie tych szczęśliwych osób. Kiedy  przyleciała  do mnie nagroda pocieszenia byłam    niezwykle   zdumiona , bo zamiast malutkiego drobiazgu dostałam mój wymarzony zapiśnik prawie taki sam jak nagroda główna. W dodatku opatrzony piękną sentencją.  Edyto tą drogą jeszcze raz Ci serdecznie dziękuję.
Okazało się, że Edyta mieszka w pobliżu mojego miasta. Nie udało nam się narazie spotkać osobiście ale  mam nadzieję, że może kiedyś  do spotkania dojdzie i będę jej mogła osobiście podziękować.
W tajemnicy powiem Wam, że zastanawiam  się jak mam te daty zapisać aby nie zepsuć  bazgrołami tej ślicznej pracy, muszę coś wymyślić  bo  charakter pisma to ja mam nie najpiękniejszy.


sobota, 12 października 2013

Szmatkowy igielnik

Staram się walczyć z moim zbieractwem wszystkiego co mi wpadnie w ręce. Nie jest to łatwe zwłaszcza wtedy gdy okazuje się, że  można fajnie spożytkować każda szmateczkę i sznurek.  Tym razem jest to znów  rzecz zrobiona właściwie  z niczego czyli  upcykling   pozornie bezużytecznych  ścinków. Zielony igielnik powstał z kawałeczka  zielonego filcu z odzysku, mikroskopijnej resztki zółtego polaru, bawełnianej szmatki  która jest pozostałością po kapturku od bluzeczki mojego wnuczka i końcówki  uplecionego  sznurka z którego robiłam  naszyjnik  na wymiankę . Z założenia niedbale  uszyty  prosty przedmiot  nie tylko cieszący oczy ale i tez użyteczny . Mój igielnik -jesienne drzewko-  sprawdza się idealnie w czasie naszych robótkowych spotkań. 
Zbieractwo ma więc  tą zaletę, że  wszystko co sobie wymyślę  mogę zrealizować  natychmiast,   zawsze znajdę potrzebny mi kolor, szmatkę, włóczkę, koralik czy  sznurek. Nie potrzebuję czasu ani kasy na szukanie potrzebnych materiałów. Musze się przyznać, że czasem biorę się za porządki z mocnym postanowienie wyrzucenia  części rzeczy i wtedy najczęściej dopada mnie twórcza wena  tzn. myślę sobie ten sznureczek zostaje będzie z niego bransoletka, naszyjnik czy coś tam innego, z tej szmatki uszyję kosmetyczkę, zabawkę, torebkę, woreczek itp. W efekcie większość rzeczy zostaje. O minusach zbierania przydasiów pisać nie będę bo  Ci co mają to samo wiedzą o co chodzi. Tylko czy trzeba sie z tego leczyć?

A oto mój szmatkowy igielnik.






czwartek, 10 października 2013

Dla zakochanych.

Dziś mała niespodzianka na moim blogu. Obrazek  przeznaczony dla  zakochanych, biała kanwa, czarne nici, romantyczny   wzór. Pewnie  niektórzy z Was się trochę zdziwią  ale to moja praca i to  wykonana niedawno. Haftuję  już niewiele ze względu na oczy ale  lubię hafty  najlepiej  jednokolorowe lub w wielu odcieniach jednego koloru. Ten  mały obrazek  udało mi się jednak wyhaftować i nawet się spodobał młodym ludziom choć może jest trochę staromodny.


 

niedziela, 6 października 2013

Jesienne klimaty

         Dawno nie brałam udziału w wymiankach postanowiłam więc teraz to trochę nadrobić. Zapisałam się na Jesienną wymiankę   u dekupagekinii - dziękuję Ci tą droga za zorganizowanie wymianki.
         Moją para wymiankową została mARTa.  Jak zwykle  najtrudniej jest mi zdecydować się co  zrobić i w jakiej technice. Najłatwiej mi szydełkować, ale nie wszyscy lubią szydełkowe prace. Staram się więc  połączyć techniki  aby  moje prace nie były nudne i powtarzalne. Dla mARTy  przygotowałam więc jesienny naszyjnik,  zapakowałam go w szydełkową torebeczkę z liściem  i dorzuciłam   włóczkowy liść który może służyć jako podstawka pod kubek lub być po prostu liściem. Naszyjnik jest rudy upleciony na dysku Kumihimo z fajnych cieniowanych rudych sznureczków . Ma  szydełkową zawieszkę, szydełkowe  aplikacje , doszyłam też  drewniane  koraliki. Część aplikacji jest wykonana na bazie metalowej , żeby obciążyć naszyjnik bo wtedy lepiej się układa . Dorzuciłam jeszcze garść przydasi : serwetki, papier ryżowy, wstążeczki, kwiatuszki i trochę słodkości.
.

W zamian dostałam  przepiękne jesienne świeczniki  ,całą górę przydasi i słodyczy. Wszystko było pięknie opakowane w serweteczki i przewiązane sznureczkami. Niestety  paczuszkę otwierał ze mną wnuczek więc nie zdążyłam  zrobić zdjęć pięknych opakowań. Dziękuję za piękne prezenty tym razem publicznie na blogu.



sobota, 5 października 2013

Jesienne liście

Nazbierałam dziś kolorowych liści, przyniosłam gałązki jarzębiny i worek kasztanów. To efekt spaceru z wnuczkiem. Liście zasuszę ale  suszone są bardzo kruche i długo nie będą cieszyć oczu. zrobiłam więc trochę liści szydełkowych. Nie są to popularne serwetki a raczej dekoracje bo wykonane z grubych włóczek. W ramach uwalniania szafy wykorzystałam trochę resztek wełenek  bo  muszę przyznać, że chomikowanie zaczyna mi przeszkadzać. Pewnie pojawi się  u mnie więcej  drobnych prac aby  zwolnić trochę miejsca  i by móc w czystym sumieniem kupować  nowe przydasie.
Liście w założeniu mają stanowić ozdobę  siedziby Czarnej Owcy czyli Piwnicę Kany. To takie artystyczne miejsce gdzie  co środę pasą się nasze owieczki . Mam nadzieję , że liście zatrzymają  atmosferę złotej  jesieni   na deszczowy listopad.


wtorek, 1 października 2013

Kumihimo

Obiecałam w poprzednim wpisie dalszy ciąg plecionek kumihimo. Dziś więc kolejna odsłona tym razem  upleciona z większej liczby sznureczków na dysku z 32 nacięciami . Okazało się, że można znaleźć sporo instrukcji jak te sznureczki zaplatać wystarczy wpisać w wyszukiwarkę kumihimo Dyski też można kupić  za niezbyt wygórowaną cenę . Ja jednak postawiłam na  technikę " zrób to sam"  czyli wydrukowałam sobie gotową tarczę dysku kumihimo  nakleiłam na  opakowanie termoizolacyjne do  żywności  ( może też być np. tacka na której sprzedają warzywa, pieczarki itp.) Najlepiej , żeby styropian był twardy. Nacięcia zrobiłam nożyczkami i zabrałam się za wyplatanie. To naprawdę świetna zabawa , zajmująca ręce  np. przy  oglądaniu telewizji ( ja to robiłam dopingując A.Radwańską) , pomimo braku jakiegokolwiek doświadczenia w tym  temacie  udało mi się upleść  bardzo ładne wzorki . Jeśli ktoś zamierza się tylko bawić w wyplatanie to można to zrobić bez jakichkolwiek kosztów  bo do  wyplatania można użyć włóczki, muliny, kordonków, sznurków, rzemyków i tasiemek itp. przydasiów , co kto ma pod ręką. Fajne w tym jest to , że można dowolnie dobierać kolory i materiały i tworzyć sznureczki takie jakie się zamarzą.
Jak już sznurki  były gotowe pozostało mi  wymyślić   do czego je można zastosować. Pierwsza powstała  bransoletka. upleciona z  bawełnianych brązowych nici i  nabłyszczanych wiskozowych. Trochę ją jeszcze poplątałam , zszyłam, założyłam końcówki  i powstało takie oto "dzieło".
PS.
Wyplatanie z koralikami też jest super.



A tu sznureczki czekające na  wykorzystanie.




sobota, 28 września 2013

Pleciemy sznureczki

Umiem robić sznureczki na szydełku ,umiem i na drutach, nawet  makramowe już plotłam ale ostatnio odkryłam   nową technikę czyli kumihimo. Technika ta jest nowa wyłącznie dla mnie  bo tak naprawdę  to
Kumihimo – sztuka wyplatania jedwabnych taśm znana jest w Japonii od wielu wieków.
Widziałam nieraz  w sieci  tajemnicze dyski z mnóstwem , nacięć i sznureczków no i piękne już uplecione sznury. Jakoś zawsze wydawało mi się to strasznie trudne no i wymagało zakupienia dysku. Ponieważ nie wiedziałam czy  zdołam się tego nauczyć odkładałam naukę i zakup  na później. Aż raz w sieci znalazłam instrukcję  TU    która nie wymagała żadnych nakładów i była tak prosta, że  musiałam spróbować. Ku mojemu zaskoczeniu proste przekładanie jednego sznureczka  na tarczy wyciętej z tekturowego pudełka dawało w efekcie  super sznureczek. Oczywiście pokazałam to Czarnym Owcom  i już wszystkie pleciemy sznureczki świetnie się przy tym  bawiąc.Polecam tą bardzo prostą odmianę  kumihimo do nauki dla dzieci , super zabawa efekty widać natychmiast zwłaszcza jak weźmiemy grubsze  sznureczki do plecenia.

Tu plecionka kolorowa w jesiennych barwach. z  prawdziwej  wełny i wklejoną końcówką


Tu moje pierwsze  plecionki wraz z "super" dyskiem.




A tu z cieniowanej włóczki

Wszystkie zrobione na "super"  dysku w ramach nauki. Oczywiście  nauczyłam się już pleść i inne wzory zachęcona efektem ale o tym napiszę  w następnym poście bo ten i tak wyszedł mi strasznie długi. 

czwartek, 26 września 2013

Na zimne wieczory i ranki.

Zimno rano, zimno wieczorem czas wyciągnąć ciepłe chusty. A jak nie wyciągnąć to zrobić nowe. W zeszłym sezonie zrobiłam  kilka chust   (TU są do obejrzenia)   głównie wzorem Gail . Wzór piękny nadal mi się podoba ale   tym razem chciałam coś mniej ażurowego. Poszperałam w sieci i znalazłam  taki oto piękny , prosty  wzór Holden Shawlette
Włóczka to mieszanka wiskozy, akrylu i moheru. Włóczka jest w ślicznym jasno - siwym kolorze a supełki wiskozowe wyglądają jak jedwab. Zresztą  wiskozę czasem nazywają sztucznym jedwabiem.  Wyszła mi średniego rozmiaru 160 cm x 80 cm. Wykończona jest pikotkami wykonanymi na drutach. Robiłam je pierwszy raz ale to naprawdę fajne wykończenie. A chusta w moim wykonaniu wygląda tak .
PS.
Klikajcie na zdjęcia w powiększeniu lepiej widać.







poniedziałek, 23 września 2013

Jesień

Kalendarzowa jesień przywitała mnie jesienną pogodą. Za oknem szaro, wieje i zimno. Dopadła  mnie jesienna melancholia , jakoś   mało rzeczy  mnie ostatnio cieszy. Wiadomo, na smutki najlepsze są robótki więc dziergam sobie  , szyję i plotę. Zastanawiam się tylko   komu to będzie  potrzebne i wtedy odpowiadam  sobie , że najbardziej jest  to potrzebne mnie. Nie zawsze do noszenia  czy używania czasem wystarczy mi samo robienie. Tym razem jednak moja robótka znalazła  chętną na przygarnięcie. Jesienna w kolorze  broszka z mieniącego się  zielenią i brązami  materiału. Nic szczególnego bo mnóstwo z Was takie robi ale skoro zrobiłam, skoro się spodobała jednej osobie to i Wam pokażę. Materiał jest wyjątkowo ciekawy, mam go spory kawałek i już myślę do czego można go jeszcze zastosować.Szkoda, że  nie umiem robić takich zdjęć , żeby  było  widać efekt mieniącego się materiału.Kliknijcie na zdjęcie może  wtedy będzie widać ten efekt


piątek, 20 września 2013

Witrażowa biżuteria

Jakiś czas temu wygrałam Candy   u Moniki   Gdy nagrody do mnie dotarły nie mogłam wyjść z podziwu .Dostałam  cudną , oryginalną biżuterię. Kolczyki, broszka  i wisior wyglądają  jakby były  prawdziwym witrażem, prześwieca przez nie światło. Zawieszka z pawiem do prawdziwe cudo z dopieszczonymi szczególikami. Biżuteria jest bardzo piękna postanowiłam więc  w ramach podziękowania wysłać Monice maleńki drobiazg  czyli kilka   koroneczek wykonanych z  cieniowanych nici. W korespondencji Monika napisała mi, że podoba się jej cieniowana szydełkowa biżuteria. Mam nadzieję, że tych kilka drobiazgów Monika twórczo wykorzysta w swoich przepięknych pracach. Koniecznie  zajrzyjcie na jej blog , ona tworzy przepiękne rzeczy.

PS.
Chciałam być miła i pomóc wszystkim którzy chcieliby się nauczyć  szydełkowego patchworku. Jako, że jestem umysłem matematycznym starałam się być precyzyjna w rysunku i opisie. Napisałam więc  "Bloki są wykonane oczkami ścisłymi ( czasem nazywanymi półsłupkami)" . Anonimowy komentator  zwrócił mi  niezbyt sympatycznie uwagę, że   "Półsłupki to nie to samo co oczka ścisłe". Anonimie może należałoby nauczyć się czytać ze zrozumieniem. Nie napisałam, że oczka ścisłe i półsłupki to to samo . Po prostu w starszych książkach i opisach  oczko ścisłe było określane jako półsłupek. Natomiast to co obecnie  funkcjonuje jako  półsłupek było nazywane półsłupkiem nawijanym. Może należałoby  zapytać mnie  dlaczego użyłam takiego określenia  zanim zarzucisz mi brak wiedzy. To głupie ale  zabolała mnie ta  niesprawiedliwa  uwaga może dlatego, że  włożyłam trochę trudu w precyzyjny opis i rysunek.


 Oto  moja cudna nagroda

A tu malutkie drobiazgi w podziękowaniu dla Moniki


środa, 18 września 2013

Patchworkowy szydełkowy blok

Niedawno pokazywałam  na blogu torebkę wykonaną na szydełku  Patchwork. Torebka Wam się spodobała a wiele z Was prosiło mnie o  opis wykonania. Torebka jest naprawdę prosta do zrobienia. Wystarczy podstawowa znajomość szydełkowania. Całość jest  wykonana z bloków  i zszyta. Bloki są wykonane oczkami ścisłymi ( czasem nazywanymi półsłupkami). Cała filozofia to  ciekawy dobór kolorów. Trzeba tylko pamiętać, że włóczki muszą mieć podobną grubość  więc jeśli chcemy np.  użyć jednej cieńszej  bo ma fajny kolor to trzeba złożyć 2 lub 3 nitki aby  grubość się  zgadzała.  Ot cała filozofia wierzchu torebki. Kształty torebki można  dowolnie składać, układając kwadratowe bloki tak jak nam wygodnie. Zamieszczam  schemat , zaczynamy od  żółtego bloku  czyli 7 oczek łańcuszka, 7 oczek ścisłych , 7 rzędów, zmieniamy kolor i robimy 4 rzędy drugim kolorem( niebieski), teraz zmieniamy kolor na czerwony i zmieniamy kierunek robótki zgodnie ze strzałką. Robimy 11 oczek ścisłych na boku poprzednich rzędów, po zrobieniu 4 rzędów znów zmieniamy kolor i kierunek robótki ( kolor zielony) itd. Mam nadzieję, że pomogłam w zrozumieniu   jak to jest zrobione. Jeśli coś nie jest jasne pytajcie.



poniedziałek, 16 września 2013

Przedszkolak

Mój   dopiero co malutki wnuczek poszedł do przedszkola. Ja chyba bardziej to przeżywam niż on.  Zgodnie z nieocenionymi radami szyjących koleżanek  wszystkie przedszkolne rzeczy  oznakowałyśmy imieniem i nazwiskiem pieczątką  z tuszem który można prać w temp. do 90 stopni. Oszczędziło mi to trudu haftowania oznaczeń.   Żeby coś przypominało wnuczkowi  Babulkę gdy będzie  smutno uszyłam   mu   poszewkę na poduszkę w motyle.  Dostałam ten piękny materiał w jednej z wymianek, teraz  bardzo się przydał. Tak więc i wnuczek skorzystał z babcinego blogowania. Każdy przedszkolak ma swój znaczek., mój ma plażową  piłkę  więc to do poduszki  zrobiłam dużą  zawieszkę  kolorową piłkę. Zawieszek z piłką uszyłam  kilka tak więc oznaczyliśmy wszystko co się da aby dziecko bez trudu rozpoznało swoje rzeczy bo  napisu z pieczątki to on jeszcze nie przeczyta. Mam teraz więcej czasu na robótki choć brakuje mi jego radosnej codziennej obecności. Na szczęście przedszkole jest blisko więc zamierzam go często porywać.


piątek, 13 września 2013

Ślubne dodatki

Dodatki ślubne powinny być piękne i romantyczne bo  ślub to wyjątkowa jedyna w życiu chwila.  Wymaga więc pięknej, niepowtarzalnej oprawy. Sukienkę, buty trudno zostawić sobie na pamiątkę. Koronkowa podwiązka czy poduszka na obrączki   nawet po latach będzie nam przypominać  ten jedyny w życiu dzień. Robiąc  dodatki ślubne staram się aby były wyjątkowe tak jakbym robiła je  dla siebie. Nie doszywam  mnóstwa błyskotek  i falbanek bo w nich nie gustuję. Mam nadzieję, że moje prace cieszą  niejedną Młodą Pannę.
Jedną  koronkową poduszkę na obrączki  i kilka podwiązek pokazywałam  TU
Dziś kolejny wzór poduszeczki na obrączki która  cieszy już nową właścicielkę. Jest to  biała koronka z cieniutkich nici  zrobiona na szydełku  i naszyta na atłasową poduszeczkę z syntetycznym wypełnieniem.
Jak napisała mi jedna z komentujących dla pięknych rzeczy warto wyjść za mąż  drugi raz. Nie polecam drugiego męża ale  np. rocznice lub  odnowienie ślubów  też można świętować.




 

wtorek, 10 września 2013

Niespodzianka z Candy

Ogłaszając moje Złote Candy obiecałam , że oprócz  złotego szala , złotych drobiazgów i przydasi  będzie też niespodzianka. dla wygranej  osoby.  Lucy z Mazur do której uśmiechnął się los  poprosiła mnie o późniejsze wysłanie nagrody ze względu na  wakacyjny wyjazd. Dlatego też dopiero teraz pokazuję przygotowaną niespodziankę. Wszystko w Złotym Candy mieniło się złotem  tylko niespodzianka   nie jest  złota  ale żółta. To mała torebeczka  z żółtych kwadracików, ozdobiona szydełkowym kwiatkiem, wszyłam w nią żółtą podszewkę , żeby było wygodniej nią używać.

Niespodzianka z Candy


 A tu reszta nagród


czwartek, 5 września 2013

Kwiatuszkowo- wymiankowo.

Miło mi, że  patchworkowa torebka  tak Wam się spodobała. Postaram się wkrótce opisać jej wykonanie. Dziś  będzie kwiatuszkowo  aby zatrzymać lato jak najdłużej. Jakiś czas temu pokazywałam  już moje malutkie szydełkowe kwiatuszki  . Robiłam je  dla koleżanek które  tworzą karteczki i albumy  w ramach prywatnych wymianek .Pisałam o nich   TU  i TU
Kwiatki spodobały się również  J.Dark   więc wymieniłam się nimi z kolejną osobą która ma zamiar je twórczo wykorzystać. Tym razem kwiatuszki wymieniłam na bransoletkę z zawieszkami. Sami zobaczcie jaka jest śliczna.    J.Dark   dziękuję za wspaniałą wymiankę. Przepraszam, że na zdjęciu nie ma słodkości , które otrzymałam ale przesyłkę otwierałam z wnuczkiem więc cukiereczki nie doczekały się fotografii.
Gdyby ktoś chciał wymienić jakąś moją pracę na coś swojego lub przydasie  to zapraszam do kontaktu. Będzie mi miło jeśli moja praca będzie komuś służyć.

Oto moje kwiatuszki


A tu śliczna bransoletka  którą dostałam.


niedziela, 1 września 2013

Patchwork

Część  koleżanek z grupy  Szczecin szyje   tworzy  przepiękne patchworki. Niektóre to prawdziwe dzieła sztuki. Ja niestety tak nie potrafię i mimo usilnych namów  trudno mi się zdecydować na   naukę tych cudeniek.  Żeby jednak  nie było, że   nie wiem co to patchwork dziś   prezentuję torebkę zrobioną wprawdzie na szydełku ale w technice patchworku. Różne włóczki,  różne kolory,  w środku bawełniana podszewka z kieszonkami. rączki wzmocnie linką aby się nie rozciągały. Torebka jest spora  32x25 cm, ma szerokie dno - 15 cm jest więc pojemna.  Mam nadzieję, że  moje koleżanki zaliczą mi tę pracę   jako patchwork  do którego nauki usilnie mnie namawiają. Choć z drugiej strony gdy takie   wspaniałe osoby proponują pomoc to czy nie warto  się jednak szycia patchworków nauczyć? Jolu obiecuję, że  jeszcze nad tym pomyślę.