niedziela, 28 października 2012
sobota, 27 października 2012
Zapraszam na kawę.
Zrobiło się zimno , dziś zmiana czasu , dni coraz krótsze więc zapraszam na gorącą kawkę z bitą śmietanką w białej filiżance z różyczką. Smacznego.
To tylko szydełkowe dzierganki, taki ozdobny igielnik. Sympatyczny drobny prezencik. Podoba się Wam?
Mam ostatnio chęć na robienie rzeczy mało praktycznych. no cóż czapek i szalików mam pół szafy i nie chce mi się robić kolejnych. Zresztą robienie takich drobiazgów jest bardzo przyjemne. Jutro będzie ciasteczko do kawy. Zapraszam.
To tylko szydełkowe dzierganki, taki ozdobny igielnik. Sympatyczny drobny prezencik. Podoba się Wam?
czwartek, 25 października 2012
Kto lubi pająki? Zapraszam.
wtorek, 23 października 2012
Śmieszno- strasznie.
czwartek, 18 października 2012
Czekając aż chleb wyrośnie.
Od 1, 5 roku regularnie piekę w domu chleb. Nie na drożdżach ale na samodzielnie hodowanym zakwasie. Za każdym razem chleb jest inny, eksperymentuję , mieszam mąki, proporcje, zmieniam dodatki, zioła. Taki chleb jest świeży nawet po tygodniu jeśli uda mu się do tego czasu dotrwać. Pieczenie chleba nie jest trudne wymaga tylko czasu. Czekając cierpliwie aż chleb wyrośnie wydziergałam włóczkową różyczkę a właściwie różę bo na ok. 9 cm średnicy. Cieniowana włóczka z połyskującymi włoskami z domowych zapasów, szydełko, dobre chęci , trochę umiejętności i dodatek do swetra, czapki lub torebki gotowy.
Polecam i pieczenie chleba i dzierganie.
Chlebek upieczony proszę się częstować, do wyboru pszenny lub orkiszowo-żytni, smacznego.
Polecam i pieczenie chleba i dzierganie.
Chlebek upieczony proszę się częstować, do wyboru pszenny lub orkiszowo-żytni, smacznego.
wtorek, 16 października 2012
Ostatnie motyle w tym roku.
sobota, 13 października 2012
Jesienna Gail z podróży
Pamiętacie zdjęcie z z papierową różą ? Tak wyglądała zieleń na moim balkonie a teraz mam prawdziwą jesień i kolorowe liście winobluszczu. Na ich tle zrobiłam zdjęcie kolejnej chusty Gail. Wydziergana z wełny na grubych drutach, cieplutka a jak ją ciasno złożyć to zmieści się w męskich dłoniach. Wydziergałam ją w czasie podróży do rodziców. To taki mój lek na skołatane nerwy. Mimo kłopotów trzeba przecież coś robić aby nie zwariować.
Wzór, schemat i opis chusty Gail znajduje się TU. Zresztą jest tam mnóstwo fantastycznych rzeczy wiec warto tam zajrzeć.
Jakby ktoś był chętny to zapraszam do moich sklepików. Namiary po prawej stronie bloga.
Wzór, schemat i opis chusty Gail znajduje się TU. Zresztą jest tam mnóstwo fantastycznych rzeczy wiec warto tam zajrzeć.
Jakby ktoś był chętny to zapraszam do moich sklepików. Namiary po prawej stronie bloga.
czwartek, 4 października 2012
Kotek
Za oknem listopad , leje od kilku godzin. Taka pogoda ma na mnie zły wpływ , nic mi się nie chce nawet pisać na blogu. Popatrzyłam jednak ile osób mnie odwiedza codziennie i postanowiłam zwalczyć lenistwo.
W ostatnim wpisie pokazywałam Wam co przygotowałam na wymiankę czekoladową. Między innymi był tam brązowy kotek. Zrobienie kotka jest banalnie proste nawet dla początkujących dziewiarek.
Wzór na zrobienie takiego kotka można znaleźć TU. Może komuś się przyda link i pokusi się o samodzielnie zrobionego kotka. Jest łatwy w robocie ale bardzo sympatyczny w razie czego pomogę.
A może chcielibyście takiego kotka w Candy?
A tak na marginesie powiem, że denerwują mnie kursy i tutoriale zamieszczone na blogach gdzie ktoś opisuje wykonanie rożnych rzeczy jakby to były jego pomysł nie wspominając ani słowa, że wzory i opisy znalazł w sieci. Dużo buszuję po sieci , zwiedzam mnóstwo stron robótkowych niekoniecznie polskich. Ludzie na świecie tworzą prawdziwe cuda i jak potem znajduję opis wykonania ze zdjęciami na jakimś polskim blogu to tak sobie myślę : fajnie, że opis jest po polsku tylko dlaczego nie ma odnośnika do strony z której ktoś zaczerpną inspirację. Oj marudzę, marudzę niech mnie usprawiedliwi paskudna pogoda.
W ostatnim wpisie pokazywałam Wam co przygotowałam na wymiankę czekoladową. Między innymi był tam brązowy kotek. Zrobienie kotka jest banalnie proste nawet dla początkujących dziewiarek.
Wzór na zrobienie takiego kotka można znaleźć TU. Może komuś się przyda link i pokusi się o samodzielnie zrobionego kotka. Jest łatwy w robocie ale bardzo sympatyczny w razie czego pomogę.
A może chcielibyście takiego kotka w Candy?
A tak na marginesie powiem, że denerwują mnie kursy i tutoriale zamieszczone na blogach gdzie ktoś opisuje wykonanie rożnych rzeczy jakby to były jego pomysł nie wspominając ani słowa, że wzory i opisy znalazł w sieci. Dużo buszuję po sieci , zwiedzam mnóstwo stron robótkowych niekoniecznie polskich. Ludzie na świecie tworzą prawdziwe cuda i jak potem znajduję opis wykonania ze zdjęciami na jakimś polskim blogu to tak sobie myślę : fajnie, że opis jest po polsku tylko dlaczego nie ma odnośnika do strony z której ktoś zaczerpną inspirację. Oj marudzę, marudzę niech mnie usprawiedliwi paskudna pogoda.
niedziela, 30 września 2012
Czekolada
Uwielbiam czekoladę, zawsze poprawia mi humor z przyjemnością zapisałam się więc na czekoladową wymiankę zorganizowana przez Modrak.
Temat był kuszący, w paczuszce miała się znaleźć nasza ulubiona czekolada oraz rękodzieło w kolorze czekolady i jeszcze jakimś wybranym przez naszą parę wymiankową. Temat nie był więc taki całkiem prosty.
Moją parą wymiankową została Maggie, wybrała ona dla siebie czekoladę malinową lub śliwkową a kolor dodatkowy czerwony. Jak zwykle miałam mnóstwo pomysłów co przygotować i jak zwykle nie mogłam się zdecydować co będzie najbardziej odpowiednie. Zrobiłam więc wszystko co mi przyszło do głowy czyli brązową bransoletkę zapinaną na czerwone guziczki, brązowy listek - podkładkę pod kubek, szydełkową miseczkę na drobiazgi ozdobioną atlasową wstążeczką i czekoladowego kotka z kokardą. Dorzuciłam trochę przydasi, czekoladę malinową i inne słodkości. Maggie odpisała, że jest zadowolona z prezentów, mam nadzieję, że nie jest to tylko uprzejmość ale faktycznie jej się spodobały drobiazgi w przygotowanie których włożyłam sporo serca.
Ja w tej wymiance poprosiłam o czekoladę deserową a kolory dodatkowe jakie wybrałam to różowy i biały. Maggi przysłała mi śliczny notesik-przepiśnik z okładką haftowaną krzyżykami. W środku włożyła mi przepis na czekoladową babkę. Koniecznie muszę ją spróbować upiec. Oczywiście dostałam też czekoladę i inne słodkości oraz serwetki, wstążki i zapachowe świeczuszki.Niestety przesyłka od Maggi została mi dostarczona całkowicie podarta więc nie wiem czy to wszystko co mi Maggi wysłała czy nie. Pytałam o to Maggi bo Poczta Polska proponowała mi nawet złożenie reklamacji ale widocznie nie miała czasu mi odpisać więc pokazuję wszystko co do mnie dotarło.Dziękuję Modrak za organizację smakowitej wymianki i Maggi za prezenty.
Drogie koleżanki wkładajcie przesyłki choćby do zwykłego woreczka foliowego , jeśli nie używacie kopert bąbelkowych. Meggi włożyła wszystko w zwykłą kopertę, która zamokła na deszczu i się podarła w kilku miejscach. Szkoda naszej pracy i wysiłku.
Temat był kuszący, w paczuszce miała się znaleźć nasza ulubiona czekolada oraz rękodzieło w kolorze czekolady i jeszcze jakimś wybranym przez naszą parę wymiankową. Temat nie był więc taki całkiem prosty.
Moją parą wymiankową została Maggie, wybrała ona dla siebie czekoladę malinową lub śliwkową a kolor dodatkowy czerwony. Jak zwykle miałam mnóstwo pomysłów co przygotować i jak zwykle nie mogłam się zdecydować co będzie najbardziej odpowiednie. Zrobiłam więc wszystko co mi przyszło do głowy czyli brązową bransoletkę zapinaną na czerwone guziczki, brązowy listek - podkładkę pod kubek, szydełkową miseczkę na drobiazgi ozdobioną atlasową wstążeczką i czekoladowego kotka z kokardą. Dorzuciłam trochę przydasi, czekoladę malinową i inne słodkości. Maggie odpisała, że jest zadowolona z prezentów, mam nadzieję, że nie jest to tylko uprzejmość ale faktycznie jej się spodobały drobiazgi w przygotowanie których włożyłam sporo serca.
Ja w tej wymiance poprosiłam o czekoladę deserową a kolory dodatkowe jakie wybrałam to różowy i biały. Maggi przysłała mi śliczny notesik-przepiśnik z okładką haftowaną krzyżykami. W środku włożyła mi przepis na czekoladową babkę. Koniecznie muszę ją spróbować upiec. Oczywiście dostałam też czekoladę i inne słodkości oraz serwetki, wstążki i zapachowe świeczuszki.Niestety przesyłka od Maggi została mi dostarczona całkowicie podarta więc nie wiem czy to wszystko co mi Maggi wysłała czy nie. Pytałam o to Maggi bo Poczta Polska proponowała mi nawet złożenie reklamacji ale widocznie nie miała czasu mi odpisać więc pokazuję wszystko co do mnie dotarło.Dziękuję Modrak za organizację smakowitej wymianki i Maggi za prezenty.
Drogie koleżanki wkładajcie przesyłki choćby do zwykłego woreczka foliowego , jeśli nie używacie kopert bąbelkowych. Meggi włożyła wszystko w zwykłą kopertę, która zamokła na deszczu i się podarła w kilku miejscach. Szkoda naszej pracy i wysiłku.
piątek, 28 września 2012
Bielizna dla mężczyzny.
poniedziałek, 24 września 2012
Kocurek czapka dla dziecka.
Kurteczkę dla wnuczka już pokazywałam ale przecież jak jest czas na kureczki to i na czapeczki. Dzieci jak wiadomo nie przepadają za czapkami i nie inaczej jest z naszym maluchem. Kocurek jednak mu się spodobał jest więc nadzieja, że będzie go chciał nosić tak chętnie jak ubiegłorocznego tygryska.
Czapka zrobiona na drutach najprostszym wzorem jest ciepła bo z mieszanki wełny , moheru,i akrylu. Obawiam się tylko czy nie będzie "podgryzać". Wykonanie proste nawet dla początkujących dziewiarek a ozdabianie pozostawiam wyobraźni. W moim przypadku oczy i nosek są z włóczki fantazyjnej Pom-pom, jęzorek to aplikacja zrobiona na szydełku a reszta to haft.
piątek, 21 września 2012
Dziurawe swetry.
Ponieważ aktualnie szyję a na efekty trzeba trochę zaczekać postanowiłam wyciągnąć na światło dzienne stary sweterek. Zrobiłam go już dawno dla mojej córki. Zgodnie z dzisiejszym tytułem sweterek jest dziurawy, ma rękawki 3/4 i łódkowaty dekolt. Oczywiście te dziury to nie efekt zużycia sweterka ale zamierzona ozdoba zresztą zgodna z projektem córki. Muszę powiedzieć, że trochę nieswojo się czuję jak pruję prawie skończoną robótkę ale ten wzór właśnie na tym polega. Może i wy " poprujecie" sweterek?
środa, 19 września 2012
W jesiennym nastroju.
Lato się kończy, kolejny rok mija. Jakaś nostalgia mnie dopadła i tak powstał szydełkowy wisiorek z drewnianym koralikiem. Zdjęcie na suchym patyczku w sam raz pasuje do mojego nastroju.Mało mam chęci do robótek, trochę szyję i tyle. Chyba trzeba uciec do lasu na grzybki, żeby świeże powietrze wygnało posępne myśli.
poniedziałek, 17 września 2012
Kurteczka
Gdzieś na blogach widziałam , że dziewczyny przystąpiły do akcji " Uwolnij tkaniny ze swojej szafy". Wprawdzie nie przystąpiłam do zabawy ale pomyślałam sobie, że czas uwolnić z szaf i moje zapasy materiałowe. Materiałów mam mnóstwo, czasem kupionych bo akurat się trafił jakiś fajny, czasem kupiony bo był okazyjnie tani, czasem kupiony z konkretnym przeznaczeniem ale potem koncepcja się zmieniła.Mam też sporo resztek materiałów z szycia sukienek do tańca zostawionych bo a nóż się do czegoś przydadzą. Czasem zaglądam do SH a tam można trafić całe kupony nowego materiału na wagę po kilka złotych za kilogram więc jak tu się nie skusić kiedy za 3 zł można dostać 3 m nowiutkiego dżinsu. Szafy puchną a ja jakoś ostatnio niewiele szyłam. Postanowiłam jednak uszczuplić swoje zapasy i trochę poszyć.
Dzisiaj pokaże Wam właśnie skończoną sztruksową kurteczkę dla wnuczka. Sztruks szaro-niebieski został uwolniony z szafy, błękitna podszewka też. Kurteczka miała być modelem z Burdy ale w trakcie wyszło coś zupełnie innego. Doszłam do wniosku, że zmienię kieszenie, wciągnę w pasie i przy rękawach gumkę.Taka mi się wydaje bardziej funkcjonalna. Nie wiem dlaczego dla tak małych dzieci szczególnie dla chłopców sprzedaje się teraz króciutkie kurteczki , które są kopiami ubrań dla dorosłych. Nie jest to ani wygodne ani tym bardziej ciepłe. Moim zdaniem kurteczka powinna być za pupę.Ponieważ uwolniony z szafy materiał wydał mi się trochę za smutny dla dwulatka dodałam kolorowe guziczki a już po zrobieniu zdjęć doszyłam na kieszonkach guziczki w kształcie samolotu i kotka. Wnuczkowi się spodobała i już zabrał ją do swojego domku mogę więc i Wam pokazać z nadzieją, ze się spodoba.
czwartek, 13 września 2012
Miętowa Gail.
Pogoda za oknem już przypomina o jesieni , chociaż w dzień słoneczko to wieczory już bardzo zimne. Czas wrócić do ciepłych chust którymi tak miło się otulić. Zielona miętowa Gail powstała specjalnie jako dowód wdzięczności dla kogoś to pomaga mojemu dziecku które mieszka wiele kilometrów z dala ode mnie. Dla chętnych do nauki przypominam , że fajny opis tej chusty znajduje się TU.
To moja kolejna chusta Gail , bo to jednak wyjątkowo piękny wzór. Z różnych wełenek, w różnych kolorach zawsze wygląda efektownie.
Powiem Wam w tajemnicy, że mimo iż zrobiłam już chustę Gail kremowa-ecri, błękitną , białą, brązową, czarną to sama nie mam ani jednej. Co zrobię chustę z myślą o sobie to zaraz znajdzie się na nią jakiś chętny. Postanowiłam tej jesieni wydziergać jedną dla siebie ale póki co pochwalę się miętową Gail , która jest już u nowej właścicielki i mam nadzieję, że sprawiłam jej miła niespodziankę.
PS.
Maszyna naprawiona, cena naprawy do zniesienia. Okazało się, że zaszkodziło jej szycie sztruksu który strasznie pyli no i wciągnęła jakąś nitkę w silnik. Przy okazji dowiedziałam się, że takich maszyn się nie konserwuje samemu a i czyścić trzeba ostrożnie. Oczywiście przy lada trudnościach należy oddać do serwisu!!! Chyba następny sztruks uszyję na starym Łuczniku. Zawsze to bezpieczniej.
To moja kolejna chusta Gail , bo to jednak wyjątkowo piękny wzór. Z różnych wełenek, w różnych kolorach zawsze wygląda efektownie.
Powiem Wam w tajemnicy, że mimo iż zrobiłam już chustę Gail kremowa-ecri, błękitną , białą, brązową, czarną to sama nie mam ani jednej. Co zrobię chustę z myślą o sobie to zaraz znajdzie się na nią jakiś chętny. Postanowiłam tej jesieni wydziergać jedną dla siebie ale póki co pochwalę się miętową Gail , która jest już u nowej właścicielki i mam nadzieję, że sprawiłam jej miła niespodziankę.
PS.
Maszyna naprawiona, cena naprawy do zniesienia. Okazało się, że zaszkodziło jej szycie sztruksu który strasznie pyli no i wciągnęła jakąś nitkę w silnik. Przy okazji dowiedziałam się, że takich maszyn się nie konserwuje samemu a i czyścić trzeba ostrożnie. Oczywiście przy lada trudnościach należy oddać do serwisu!!! Chyba następny sztruks uszyję na starym Łuczniku. Zawsze to bezpieczniej.
wtorek, 11 września 2012
Uśmiechnięta lupa w ubranku.
Nie wiem jak Wy ale ja z wiekiem mam coraz słabszy wzrok.Wprawdzie jeszcze nawlekam igłę ale z trudem. Przy robótkach muszę się więc wspomagać okularami, szkłem powiększającym itp. W rozgardiaszu robótkowym trzeba jednak pilnować aby nie porysować szkła lupy. Uszyłam jej więc polarkowe ubranko z resztek jakie mi pozostały po szyciu bluzy. Mogłam uszyć zwykły pokrowiec ale od czego mam wyobraźnię. W ten sposób najprostszy pokrowiec zamieniłam w uśmiechniętą buźkę. Wystarczyły dwa drewniane koraliki i skrawek płótna. Nawet mąż się uśmiał jak to zobaczył. Wam też się podoba?
W nawiązaniu do wczorajszego wpisu chcę poinformować, że pan mechanik się nie zjawił więc maszyna dalej czeka na naprawę , no cóż dobrze, że udało mi się znaleźć kogoś to umie naprawiać takie cuda techniki. Muszę dalej czekać.
W nawiązaniu do wczorajszego wpisu chcę poinformować, że pan mechanik się nie zjawił więc maszyna dalej czeka na naprawę , no cóż dobrze, że udało mi się znaleźć kogoś to umie naprawiać takie cuda techniki. Muszę dalej czekać.
poniedziałek, 10 września 2012
Nieszczęście.
Przez 35 lata szyłam na ukochanym Łuczniku. Mimo, że maszyna nadal jest w pełni sprawna doszłam do wniosku, że czas coś zmienić czyli iść z postępem. Parę lat temu postanowiłam zainwestować w maszynę komputerową i zakupiłam Brothera. Kupiłam dość prostą wersję bez haftów, miliona różnych ściegów wychodząc z założenia, że im prostsza tym mniej awaryjna. I właśnie wczoraj to cudo techniki się psuło, nici zablokowały silnik jak wynika z komunikatu bo ona jest taka sprytna, że komunikuje co jej jest. Oczywiście nie ma żadnej możliwości aby odblokować silnik samemu . Jutro czeka mnie spotkanie z mechanikiem i mam tylko nadzieję, że naprawa nie będzie kosztowała tyle co nowa maszyna i tak oto stary Łucznik wrócił do łask. Muszę jednak przyznać, że przyzwyczaiłam się już do dobrego czyli nawlekacza nici, automatycznego obszywania dziurki, automatycznej regulacji i innych udogodnień.
Musicie poczekać na prezentacje nowych ubranek uszytych oczywiście dla wnuczka. Żeby jednak nie było tak zupełnie bez ilustracji to dziś zdjęcie starej klasycznej bluzeczki uszytej jeszcze na Łuczniku.
Musicie poczekać na prezentacje nowych ubranek uszytych oczywiście dla wnuczka. Żeby jednak nie było tak zupełnie bez ilustracji to dziś zdjęcie starej klasycznej bluzeczki uszytej jeszcze na Łuczniku.
Trzymajcie kciuki , żeby cena naprawy nie przyprawiła mnie o zawał.
sobota, 8 września 2012
Słodkie sny z króliczkiem.
Czytam na blogach relacje zestresowanych rodziców którzy posłali właśnie dzieci do przedszkola. Mój wnuczek ma to szczęście, że babcia czyli ja nie ma szczęścia i nie może znaleźć pracy więc zamiast do żłobka czy przedszkola (bo chyba są już takie co przyjmują dwulatków) przychodzi do babuni.Miło spędzamy czas a jak się zmęczymy to śpimy. Żeby sny były kolorowe uszyłam piżamkę z króliczkami. Mięciutka flanelka ze starych zapasów doczekała się zastosowania a aplikacja powstała z resztek płótna z szycia fartuszka z lawendową koronką na wymiankę kuchenną
Do kompletu jest jeszcze milusi, różowy miś wygrany dawno temu przez ciocię na turnieju tańca i już mamy wszystko co potrzebne aby sny były słodkie i kolorowe.
Do kompletu jest jeszcze milusi, różowy miś wygrany dawno temu przez ciocię na turnieju tańca i już mamy wszystko co potrzebne aby sny były słodkie i kolorowe.
piątek, 7 września 2012
Malutkie rozczarowanie
Pamiętacie jeszcze moje Candy
? Obiecałam zrobić dla wygranej osoby takie zwierzątko jakie będzie
się jej najbardziej podobać. Zgłosiło się sporo chętnych musiałam więc
"wybierać". Wybranka
losu chciała konika. Pomimo problemów rodzinnych zrobiłam konika tak
szybko jak mogłam, wysłałam go wraz z poidełkiem i siankiem aby nie był
spragniony i głodny w czasie podróży. Dołożyłam też karteczkę z
pozdrowieniami i adresem mojego blogu. Spieszyłam się tak bardzo, że nie
zrobiłam żadnych zdjęć. Pomyślałam sobie zobaczycie go na blogu tej do
której konik pojechał , ale się pomyliłam. Konik dojechał bo wiem to ze
strony Poczty Polskiej. Adresatka nie była uprzejma potwierdzić mi
odbioru przesyłki, od czasu przesłania mi adresu milczy. Zaglądam czasem
na jej blog ale i tam cisza o koniku, no cóż może się nie spodobał?
Minęło właśnie 1,5 tygodnia od czasu gdy przesyłka do niej dotarła więc
chyba konika już nie ujrzycie i musicie mi uwierzyć na słowo, że jednak
powstał i pojechał do nowej właścicielki
Candy to taka miła zabawa, można kogoś obdarować tak
za nic, z czystej życzliwości dla ludzi. Nie oczekiwałam niczego od
obdarowanej oprócz małego dziękuję stąd moje malutkie rozczarowanie.
Piszę o tym tylko dlatego abyście wiedzieli, że spełniłam to co obiecałam w Candy.
PS.
Jak widać w komentarzu sprawa się szybciutko wyjaśniła. Najważniejsze, że konik ma się dobrze w nowym domu.
PS.
Jak widać w komentarzu sprawa się szybciutko wyjaśniła. Najważniejsze, że konik ma się dobrze w nowym domu.
sobota, 1 września 2012
Turkusowo-zielono mi.
To już ostatnia z wymianek na które się zapisałam. Zorganizowała ją Hanka która podeszła bardzo poważnie do tematu i dobrała pary wymiankowe tak aby każda z osób zajmowała się inną techniką rękodzieła. Haniu dziękuję za włożony trud i zaangażowanie. Temat wymianki to kolor turkusowo-zielony.
Moją parą wymiankową została Monika która jak sama napisała zajmuje się biżuterią sutaszową. Długo się zastanawiałam co przygotować, co sprawiłoby przyjemność Monice. Zrobiłam kilka rzeczy i nie mogłam się zdecydować co wybrać więc wysłałam wszystkie. Monika napisała mi, że prezenty się jej spodobały więc pora pokazać je publicznie.
Przygotowałam koronkową bransoletkę szydełkową, szydełkową kosmetyczkę, puchatą , dużą ale leciutką broszkę wydzierganą na drutach, filcowy wisiorek z koralikami. Do tego trochę przydasi w podobnej kolorystyce i słodkości.
Monika przysłała mi śliczne kolczyki i to nawet 2 pary oczywiście sutasz , fajny zielony naszyjnik, przydasie i słodycze. Wszystko ślicznie i pomysłowo zapakowane. Zobaczcie sami jakie cudeńka dostałam. Moniko dziękuję za wszystkie prezenty, są piękne.
Moją parą wymiankową została Monika która jak sama napisała zajmuje się biżuterią sutaszową. Długo się zastanawiałam co przygotować, co sprawiłoby przyjemność Monice. Zrobiłam kilka rzeczy i nie mogłam się zdecydować co wybrać więc wysłałam wszystkie. Monika napisała mi, że prezenty się jej spodobały więc pora pokazać je publicznie.
Przygotowałam koronkową bransoletkę szydełkową, szydełkową kosmetyczkę, puchatą , dużą ale leciutką broszkę wydzierganą na drutach, filcowy wisiorek z koralikami. Do tego trochę przydasi w podobnej kolorystyce i słodkości.
czwartek, 30 sierpnia 2012
Różowe gatki w kwiatki.
Dawno temu kiedy moja córka była nastolatką uprosiła mnie aby zrobić jej koronkowe , szydełkowe majteczki. Wtedy były bardzo modne. Pomyślałam więc, że może zrobię podobne na sprzedaż kto wie może się komuś spodobają. To żmudna robótka z bawełnianych, cienkich nici które muszą być dobrej jakości, miękkie, odporne na częste pranie. Elementów nie można zszywać ale należy je łączyć w tracie robótki aby gatki były trwałe. Majteczki wyglądają efektownie ale to chyba bielizna raczej dla facetów do oglądania bo więcej odkrywa niż zakrywa. Tam gdzie umieściłam zdjęcia obejrzało gatki mnóstwo osób ponad 10000 w ciągu 2 dni. Oczywiście nikt nie kupił mimo, że cena ma się nijak do włożonej pracy i ceny materiału. Myślę jednak, że i Wam pokażę różowe stringi, może Was zainspiruję i wydziergacie coś podobnego dla siebie. Ja jako stateczna babcia nie noszę takiej bielizny stawiając raczej na wygodę a nie na modę ale zapewniam, że mężowie w każdym wieku będą zadowoleni jak sobie sprawicie takie koronkowe, seksowne gatki.
wtorek, 28 sierpnia 2012
Na pożegnanie lata.
Jako osoba bezrobotna mam nieustające wakacje ale inni czekają na urlop jak na zbawienie. Tak też jest z moimi dziećmi. Tak się złożyło, że córka będzie na urlopie dopiero we wrześniu. Mimo, ze mieszka daleko to wpada czasem do mamy jak po ogień i wtedy szyjemy, reperujemy, dziergamy, pieczemy co się da. Tak było i tym razem , nawet nie przypuszczacie ile rzeczy można zrobić przez 5 dni. Uszyłam bluzkę i sukienkę, zasłony, firanki, obrusy, woreczki na drobiazgi ,upiekłam chleby i babeczki. Matki tak już maja, że chcą dzieciom nieba przychylić. Nie zrobiłam, żadnych zdjęć bo nie miałam do tego głowy. Nie zdążyłam jednak zrobić wszystkiego bo z resztek materiału miała być jeszcze plażowa torba. Oczywiście torebka już gotowa poleciała w paczce ale dzięki temu choć jedną rzecz zdążyłam sfotografować aby Wam pokazać. Torba uszyta jest z drukowanej bawełny w fantastyczny wzór. Torba jest z podszewką, usztywniona, z kieszonkami wewnętrznymi, a z resztek uszyłam jeszcze kosmetyczkę z krótka rączką na drobiazki, klucze, telefon itp. ,Z tego samego materiału uszyłam plażową, długą do ziemi sukienkę. Córka odpoczywać będzie tam gdzie jest ciepło więc wszystko się przyda.
A ja mam okazję trochę się pochwalić nową robótką.
A ja mam okazję trochę się pochwalić nową robótką.
sobota, 25 sierpnia 2012
Papier i głupie pytania.
Czasem trzeba odpocząć od wełenek i zająć się czymś innym. Pokazywałam Wam już kilka moich prób recyklingu niepotrzebnych gazet. Jedne były udane jak np. papierowy kolaż lub kwiatki z gazety inne mniej jak np. koszyczek w kółeczek.
Spodobała mi się praca z papierem i możliwości jakie ona daje. Chciałam spróbować różnych technik i tak oto powstała papierowa miseczka. Tym razem to nie wiklina ale kawałki gazet uformowane na metalowej miseczce. Ponieważ są to eksperymenty a ja dalej bez pracy to staram się wykorzystać materiały które mam w domu nie inwestując zbytnio pieniędzy. W związku z tym wykorzystałam lakiero-bejcę która została mężowi po jakimś remoncie. Niestety kolor okazał się mało ciekawy więc miseczkę ozdobiłam jeszcze motywem z serwetki papierowej. Wyszło jak wyszło, trochę krzywo, trochę nierówno ale ja jestem zadowolona z efektu.
Nauczyłam się czegoś nowego , miseczkę wykorzystuję na różne drobiazgi i nie zwracam uwagi na głupie pytania po co ja to robię. Odpowiadam zawsze, że dla swojej przyjemności. Ciekawa jestem czy i Wy spotykacie się z takimi reakcjami otoczenia .Dlatego lubię pokazywać moje prace na blogu bo tu zaglądają w większości pasjonaci wszelkiego rękodzieła którzy takich pytań nie zadają. Wiedzą, że nie wszystko musi być na pokaz, dla pieniędzy itp. Czasem warto zrobić coś dla samego faktu tworzenia i radości z tego czerpanej.
Spodobała mi się praca z papierem i możliwości jakie ona daje. Chciałam spróbować różnych technik i tak oto powstała papierowa miseczka. Tym razem to nie wiklina ale kawałki gazet uformowane na metalowej miseczce. Ponieważ są to eksperymenty a ja dalej bez pracy to staram się wykorzystać materiały które mam w domu nie inwestując zbytnio pieniędzy. W związku z tym wykorzystałam lakiero-bejcę która została mężowi po jakimś remoncie. Niestety kolor okazał się mało ciekawy więc miseczkę ozdobiłam jeszcze motywem z serwetki papierowej. Wyszło jak wyszło, trochę krzywo, trochę nierówno ale ja jestem zadowolona z efektu.
Nauczyłam się czegoś nowego , miseczkę wykorzystuję na różne drobiazgi i nie zwracam uwagi na głupie pytania po co ja to robię. Odpowiadam zawsze, że dla swojej przyjemności. Ciekawa jestem czy i Wy spotykacie się z takimi reakcjami otoczenia .Dlatego lubię pokazywać moje prace na blogu bo tu zaglądają w większości pasjonaci wszelkiego rękodzieła którzy takich pytań nie zadają. Wiedzą, że nie wszystko musi być na pokaz, dla pieniędzy itp. Czasem warto zrobić coś dla samego faktu tworzenia i radości z tego czerpanej.
piątek, 24 sierpnia 2012
Wiara w ludzi czyni cuda.
Dziś wpis wyjątkowy bo dotyczy wyjątkowej osoby, jest nią Ewa z blogu w-ewkowie . Przy okazji wyników mojej zabawy ze zwierzakami zaproponowałam Wam ewentualną wymiankę TU. Przypada mi się do moich robótek każdy niepotrzebny Wam kłębek wełny lub nici , każde szydełko lub druty lub inne akcesoria które czasem macie ale nie używacie. Mogę wymienić się na dowolną pracę, mogę zrobić coś na zamówienie, możemy umówić się na coś specjalnego. Już wiecie, że szydełkuję, dziergam na drutach oraz szyję na tyle dobrze, że mogę zaproponować na wymianę moje prace.
Na moja propozycję szybciutko odpowiedziała Ewa. Zaproponowała mi zbędną jej włóczkę ale wyobraźcie sobie, że nic za nią nie chciała. Próbowałam ją przekonać , żeby choć pozwoliła mi zwrócić koszty przesyłki ale nawet tego nie chciała. Jestem jej ogromną dłużniczką, to wspaniała osoba która jest najlepszym przykładem tego, że ludzie są dobrzy i życzliwi a Ci źli to tylko wyjątki.
To jednak nie koniec historii ponieważ wczoraj dostałam od niej paczkę. Spodziewałam się kłębuszków różnych włóczek a dostałam ponad kilogram nowych wełenek. Prawdę mówią to się nawet wzruszyłam, że są jeszcze tak bezinteresowne osoby. Ewo chciałam Ci publicznie podziękować za wspaniały prezent który umacnia mnie w przekonaniu, że trzeba wierzyć w ludzi.
A na koniec sami zobaczcie, że mam za co dziękować.
środa, 22 sierpnia 2012
W marynarskim stylu.
Dzis podsumowanie kolejnej wymianki którą zorganizowała Diana. której dziękuję za trud poświęcony na organizację. Była to wymianka w marynarskim stylu. Moją parą wymiankową została Ruda S. Diana wymyśliła, że marynarski styl to paski, połączenie bieli,
czerwieni i granatu, wszelkie żeglarskie emblematy jak np. kotwica. Tym razem postanowiłam potraktować temat dość dosłownie i uszyłam lniany marynarski worek na drobiazgi z aplikacją, zawieszkę lub podkładkę w kształcie żaglówki, granatowo- czerwono- białą broszkę , koło ratunkowe na wszelki wypadek oraz szydełkowy koszyczek na orzechy bo miało być tez coś zdrowego jako przekąska. Dodałam do tego trochę przydasi w marynarskich kolorach i trochę mniej zdrowych ale jakże smacznych słodziaków .
Ruda S przysłała mi przepiękne prezenty. Cudowny naszyjnik , bransoletkę i kolczyki oraz mnóstwo innych drobiazgów. Naszyjnik i bransoletka były tak śliczne, że zostały porwane zanim zdążyłam się nimi nacieszyć. Nawet zdjęcia nie zrobiłam ale nie mogłam przecież odmówić mojej córeczce, która wpadła z krótką wizytą i zachwyciła się biżuterią. Ruda S była tak miła, że przesłała mi zdjęcia abym mogła Wam pokazać na blogu jakie śliczne rzeczy dostałam w wymiance. Jeszcze raz dziękuję Rudej S za prezenty. Dzięki takim wspaniałym osobom już dawno zapomniałam o nieudanej wymiane pachnącej różami i dalej mam ochotę na kolejne zabawy.
Ruda S przysłała mi przepiękne prezenty. Cudowny naszyjnik , bransoletkę i kolczyki oraz mnóstwo innych drobiazgów. Naszyjnik i bransoletka były tak śliczne, że zostały porwane zanim zdążyłam się nimi nacieszyć. Nawet zdjęcia nie zrobiłam ale nie mogłam przecież odmówić mojej córeczce, która wpadła z krótką wizytą i zachwyciła się biżuterią. Ruda S była tak miła, że przesłała mi zdjęcia abym mogła Wam pokazać na blogu jakie śliczne rzeczy dostałam w wymiance. Jeszcze raz dziękuję Rudej S za prezenty. Dzięki takim wspaniałym osobom już dawno zapomniałam o nieudanej wymiane pachnącej różami i dalej mam ochotę na kolejne zabawy.
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Zaległa wymianka kuchenna
Nie było mnie parę dni a już narobiłam sobie zaległości blogowych. Jedną z nich jest podsumowanie wymianki kuchenne zorganizowanej przez Bożenkę. Termin chwalenia się prezentami był do 15 sierpnia więc jestem trochę spóźniona ale wymianka była cudowna. Moją parą została Lucyna .
Prezenty dla niej przygotowałam już wcześniej tak aby nie spóźnić się z wysłaniem. A oto co wysłałam.
Bawełniany fartuszek z lawendową koronką haftowaną w różyczki.Mam nadzieję, ze jeszcze takie fartuszki są w użyciu. Szydełkowe łapki do chwytania gorących garnków, troszkę słodkości, przydasi , szydełkowych kwiatków i suszoną bazylię z mojego ogródka , którą nawet spróbowałam narysować kredkami na torebce.
Lucyna przysłała mi wielką paczkę ze wspaniałymi ślicznie zapakowanymi prezentami.
Proszę bardzo podziwiajcie tak jak ja jakie wspaniałości dostałam.
Bardzo dziękuję Lucynie za prześliczne prezenty, Bożenie za zorganizowanie wspaniałej wymianki..
Aż się chce brać udział w następnych zabawach.
Prezenty dla niej przygotowałam już wcześniej tak aby nie spóźnić się z wysłaniem. A oto co wysłałam.
Bawełniany fartuszek z lawendową koronką haftowaną w różyczki.Mam nadzieję, ze jeszcze takie fartuszki są w użyciu. Szydełkowe łapki do chwytania gorących garnków, troszkę słodkości, przydasi , szydełkowych kwiatków i suszoną bazylię z mojego ogródka , którą nawet spróbowałam narysować kredkami na torebce.
Lucyna przysłała mi wielką paczkę ze wspaniałymi ślicznie zapakowanymi prezentami.
Proszę bardzo podziwiajcie tak jak ja jakie wspaniałości dostałam.
Bardzo dziękuję Lucynie za prześliczne prezenty, Bożenie za zorganizowanie wspaniałej wymianki..
Aż się chce brać udział w następnych zabawach.
Candy ze zwierzakami.
Przepraszam, że tak późno ale udało mi się wyjechać z miasta w czasie upałów i stąd małe opóźnienie. Do zabawy ze zwierzakami zgłosiło się sporo osób. Każda z nich miała swojego faworyta nawet świnka. Losować już nie wolno więc z pomocą Pana R. " wybrałam" osobę która napisała komentarz nr 47.

Osobą tą jest skimmia której spodobał się konik. Czekam do piątku na adres do wysyłki . Pozostałym osobom dziękuję za udział w zabawie.
Jakby ktoś chciał jakieś zwierzątko lub inną moją pracę to zapraszam do kontaktu. Chętnie wymienię się na np. przydasie do robótek : włóczki, kordonki, ozdobne taśmy lub koronki itp. a może masz niepotrzebne np odziedziczone po babci szydełka , druty drewniane, laleczki dziewiarskie , kółeczka do kwiatków lub inne akcesoria do robótek które chętnie wymienię na moje prace.
Zapraszam wkrótce na nowe Candy bo upały maja się skończyć więc będę miała więcej chęci do wymyślania nowych robótek. Trzeba też zacząć projektowanie nowych czapek dla mojego coraz starszego wnusia.
Jeszcze raz dziękuję za odwiedzanie mojego bloga i wszystkie komentarze. Ponieważ liczba obserwujących przekroczyła 200 przygotuję jakąś niespodziankę dla obserwatorów.
Osobą tą jest skimmia której spodobał się konik. Czekam do piątku na adres do wysyłki . Pozostałym osobom dziękuję za udział w zabawie.
Jakby ktoś chciał jakieś zwierzątko lub inną moją pracę to zapraszam do kontaktu. Chętnie wymienię się na np. przydasie do robótek : włóczki, kordonki, ozdobne taśmy lub koronki itp. a może masz niepotrzebne np odziedziczone po babci szydełka , druty drewniane, laleczki dziewiarskie , kółeczka do kwiatków lub inne akcesoria do robótek które chętnie wymienię na moje prace.
Zapraszam wkrótce na nowe Candy bo upały maja się skończyć więc będę miała więcej chęci do wymyślania nowych robótek. Trzeba też zacząć projektowanie nowych czapek dla mojego coraz starszego wnusia.
Jeszcze raz dziękuję za odwiedzanie mojego bloga i wszystkie komentarze. Ponieważ liczba obserwujących przekroczyła 200 przygotuję jakąś niespodziankę dla obserwatorów.
niedziela, 19 sierpnia 2012
Wyniki Candy w poniedziałek.
Dziś króciutko , nie było mnie przez tydzień. Okazało się, że można żyć bez dostępu do dóbr cywilizacji takich jak telefon komórkowy i internet a nawet bez prysznica i wody bieżącej. Jutro nadrobię wszystkie zaległości. "Wybiorę" kogoś ze zgłoszonych chętnych chcących zwierzątko szydełkowe. Pochwalę się prezentami z wymianki kuchennej. Ale to wszystko jutro, bo dziś muszę odpocząć po podróży w takim upale.
piątek, 10 sierpnia 2012
Romantyczny facet i nieudany eksperyment z papierową wikliną
Drogie Pani przekonałam się na własnej skórze, że są jeszcze romantyczni faceci. Wyobraźcie sobie, że koronkową podwiązkę dla narzeczonej zamówił u mnie sympatyczny Pan i to chyba w tajemnicy przed nią czyli ma to być niespodzianka. Zdarzyło mi się pierwszy raz , że rękodzieło zamówił mężczyzna. A u Was u tych co coś sprzedają jak to jest ? Zgłaszają się Panowie?
Dzisiejszy wpis jest jednak głównie o nieudanym eksperymencie w temacie papierowej wikliny. Znalazłam TU. filmik jak zrobić koszyczek z kółeczek. Zabrałam się dzielnie do dzieła , skręciłam rurki, zwinęłam kółeczka. Połączyłam gorącym klejem z pistoletu. Koszyczek wyszedł mi całkiem zgrabny i byłam zadowolona. Postanowiłam go polakierować półmatowym białym lakierem nie dla tego, że taki mi się spodobał ale głównie dla tego, że taki znalazłam w w królestwie małżonka czyli w piwnicy. Lakierowanie szło mi szybciutko choć lakier strasznie śmierdział bo okazało się, że nie jest to lakier rozcieńczalny wodą . Jak już skończyłam malować to z przerażeniem stwierdziłam, że koszyczka nie ma. Sam się rozłożył na czynniki pierwsze, bo lakier rozpuścił klej. Polakierowałam więc każdą część osobno a potem skleiłam na nowo. Niestety nie jest już taki ładny jak poprzednio, bo resztki kleju zostały, ale trudno za naukę trzeba płacić. Pokażę Wam mój koszyczek choć nie bardzo jest się czym chwalić. A jak Wy początkujące adeptki papierowej wikliny będziecie coś plotły z papieru to pamiętajcie o moim wpisie. Doświadczone blogowiczki które plotą z papieru cudeńka pewnie o tym wiedzą. Nie zniechęciło mnie to jednak do papierowej wikliny wie niedługo będą nowe eksperymenty.
Dzisiejszy wpis jest jednak głównie o nieudanym eksperymencie w temacie papierowej wikliny. Znalazłam TU. filmik jak zrobić koszyczek z kółeczek. Zabrałam się dzielnie do dzieła , skręciłam rurki, zwinęłam kółeczka. Połączyłam gorącym klejem z pistoletu. Koszyczek wyszedł mi całkiem zgrabny i byłam zadowolona. Postanowiłam go polakierować półmatowym białym lakierem nie dla tego, że taki mi się spodobał ale głównie dla tego, że taki znalazłam w w królestwie małżonka czyli w piwnicy. Lakierowanie szło mi szybciutko choć lakier strasznie śmierdział bo okazało się, że nie jest to lakier rozcieńczalny wodą . Jak już skończyłam malować to z przerażeniem stwierdziłam, że koszyczka nie ma. Sam się rozłożył na czynniki pierwsze, bo lakier rozpuścił klej. Polakierowałam więc każdą część osobno a potem skleiłam na nowo. Niestety nie jest już taki ładny jak poprzednio, bo resztki kleju zostały, ale trudno za naukę trzeba płacić. Pokażę Wam mój koszyczek choć nie bardzo jest się czym chwalić. A jak Wy początkujące adeptki papierowej wikliny będziecie coś plotły z papieru to pamiętajcie o moim wpisie. Doświadczone blogowiczki które plotą z papieru cudeńka pewnie o tym wiedzą. Nie zniechęciło mnie to jednak do papierowej wikliny wie niedługo będą nowe eksperymenty.
wtorek, 7 sierpnia 2012
Łapki żabki.
Tytuł dzisiejszej notki to nie żart. To co chcę pokazać do są prawdziwe łapki żabki. Tylko żabka nie jest żywa a kuchenna. Taki praktyczny, użyteczny drobiazg może uchronić nasze kuchenne ściereczki przed przypaleniem przy przenoszeniu gorących garnków.
Kuchenne łapki to para żabek. Pani żabka z kokardą i szminką na ustach, Pan żabka trochę skromniejszy.
Super się bawiłam przy ich robieniu. Włóczki potrzeba niewiele, może być z recyklingu choć łapki muszą być dość grube aby nie poparzyć rąk i najlepiej przynajmniej z dużą domieszką wełny aby się nie podpaliły przypadkowo. Myślę , że i u Was wywołają one uśmiech na twarzy.
czwartek, 2 sierpnia 2012
Torebka
W ramach eksperymentów szyciowo-dzierganych uszyłam ostatnio kolejną torebkę. Tym razem jest to torebka uszyta z kremowo-beżowego płótna z bawełnianą kwiatową podszewką. Jest usztywniona klejonym sztywnikiem więc zachowuje formę. Eksperymentem jest ozdobienie torby pomarańczową serwetą wykonana na drutach i innymi pomarańczowymi elementami. Myślę, że efekt końcowy jest całkiem fajny. Pomarańczowe elementy bardzo ożywiły torebkę i podkreśliły jej indywidualny charakter. Po ostatnich wybrzydzaniach rodziny na błękitną torebkę od razu wystawiłam ją na sprzedaż na Allegro. Ciekawa jestem czy się komuś spodoba na tyle aby ją kupić? Jak nie to zrobię z niej Candy i ktoś się ucieszy (przynajmniej mam taka nadzieję)
środa, 1 sierpnia 2012
Koty
Dziś relacja z kolejnej fajnej wymianki która zorganizowała Ania z bloga I wyszło szydło z worka.
Tematem wymianki były koty. To bardzo wdzięczny temat więc z przyjemnością pracowałam nad prezentami dla mojej pary którą została Lusiaczka. Przygotowałam koty w 3 wersjach, uszytego, wyhaftowanego , wydzierganego.Powstała więc maskotka, obrazek i zawieszka. Oto one.
Ja natomiast otrzymałam śliczne kocie serduszko oraz okrągłe pudełeczko na drobiazgi ozdobione kocim wizerunkiem. Dostałam też mnóstwo przydasi i słodkości.
Bardzo dziękuję Lusiaczko za śliczne prezenty, Ani dziękuję za organizację wymianki.
Należy Wam się też informacja jak zakończyła się moja wymianka pachnąca różami z Aniołowo o której pisałam na blogu TU. Otóż po kilku moich mailach z prośbą o zwrot moich prezentów , po mailach od organizatorki , po przesłaniu mi błędnej informacji, że przesyłka została wysłana dwa tygodnie temu otrzymałam w końcu wczoraj prezenty wymiankowe ( wysłane w piątek). Mają one niewiele wspólnego z rękodziełem. Jest to chustka w róże kupiona w sklepie, skromniutka szydełkowa bransoletka, jeden kordonek i 1 saszetka kawy 3w1. Nie będę jednak wybrzydzać. Prezent to prezent ale zdania nie zmieniam i nie chciałabym spotkać tej koleżanki w żadnej kolejnej wymiance.
Tematem wymianki były koty. To bardzo wdzięczny temat więc z przyjemnością pracowałam nad prezentami dla mojej pary którą została Lusiaczka. Przygotowałam koty w 3 wersjach, uszytego, wyhaftowanego , wydzierganego.Powstała więc maskotka, obrazek i zawieszka. Oto one.
Ja natomiast otrzymałam śliczne kocie serduszko oraz okrągłe pudełeczko na drobiazgi ozdobione kocim wizerunkiem. Dostałam też mnóstwo przydasi i słodkości.
Bardzo dziękuję Lusiaczko za śliczne prezenty, Ani dziękuję za organizację wymianki.
Należy Wam się też informacja jak zakończyła się moja wymianka pachnąca różami z Aniołowo o której pisałam na blogu TU. Otóż po kilku moich mailach z prośbą o zwrot moich prezentów , po mailach od organizatorki , po przesłaniu mi błędnej informacji, że przesyłka została wysłana dwa tygodnie temu otrzymałam w końcu wczoraj prezenty wymiankowe ( wysłane w piątek). Mają one niewiele wspólnego z rękodziełem. Jest to chustka w róże kupiona w sklepie, skromniutka szydełkowa bransoletka, jeden kordonek i 1 saszetka kawy 3w1. Nie będę jednak wybrzydzać. Prezent to prezent ale zdania nie zmieniam i nie chciałabym spotkać tej koleżanki w żadnej kolejnej wymiance.
poniedziałek, 30 lipca 2012
Słoneczna broszka
Mam mnóstwo fantazyjnych włóczek.Grubsze, cieńsze, z włoskami, z pomponikami, supełkami , wstążkami itd. Leżą sobie w szufladach i czekają co też wymyślę aby je zastosować. Dziś w roli głównej pomarańczowe i zółte włóczki o fantazyjnych splotach i fakturze. Powstała z nich słoneczna broszka, albo kwiatek, albo ozdoba do włosów. Zastosowania jeszcze nie wymyśliłam
Zapraszam na moje Candy jeszcze 2 tygodnie do końca.
.
Zapraszam na moje Candy jeszcze 2 tygodnie do końca.
.
sobota, 28 lipca 2012
Chabrowy komplet z nici
Lato jednak wróciło i to z temperaturami które trudno znieść. Dziś więc pokażę Wam letni komplet szydełkowej biżuterii zrobiony dla bardzo sympatycznej osoby w jej ulubionym kolorze.Komplet składa się z bransoletki, wisiorka na sznureczku, kolczyków oraz
pierścionka z regulowanym obwodem. Zrobiłam go z nici bawełnianych merceryzowanych w chabrowym kolorze.Nowa właścicielka zdjęcia już widziała więc mogę je Wam pokazać. Mam nadzieję, że i jej i Wam komplet się spodoba.
Zapraszam do moich maleńkich sklepików, gdzie można kupić niektóre moje prace. Mogę też się wymienić głównie na przydasie do robótek lub szycia.
poniedziałek, 23 lipca 2012
Sowy
Wiecie, ze lubię wymianki jeśli tylko mogę to biorę w nich udział. Nie zniechęciła mnie nawet przykra sytuacja z wymianki pachnącej różami ( dalej nie mam prezentu ).
Zawsze uważałam, że większość blogujących to wspaniali ludzie z pasją i życzliwością dla ludzi. Zapisałam się więc na kolejną wymiankę którą zorganizowała Etoile . Dziękuje Ci za organizację tej sympatycznej wymianki.
Tematem wymianki były sowy. Moją parą wymiankowa została Hanka z Moje Anielskie skarby. Przygotowałam dla niej sowę szydełkową z puchatej , fantazyjnej włóczki oraz sowę uszytą z materiału z kieszonką na drobiazgi. Dołożyłam sowią kartkę, słodkości i kilka przydasi. Gdy otrzymałam wielką paczkę od Hanki pomyślałam sobie, że mój prezent był zbyt skromny w stosunku do tego co sama otrzymałam i mimo protestów Hanki ( jej się mój prezent podobał) wysłałam jej dodatkowo jeszcze jedną szydełkową sowę ( to ta z prawej strony u góry) oraz kolorowe motyle które Wam ostatnio pokazywałam ( ich akurat na zdjęciu brakuje)
A teraz pokażę Wam prezenty od Hanki. Drewniana deseczka i łopatka oraz buteleczka ozdobione fantastycznymi sowami w technice decoupage. Do tego sowie puchate serduszko, mnóstwo przydasi i słodkości. Wszystko było ślicznie opakowane w piękny szal , który jest tłem na drugim zdjęciu i sznureczkowe ozdoby Podziwiajcie cuda które dostałam.
Dziękuję za wspaniałą wymiankę , dzięki niej już przebolałam zawód jaki mnie spotkał w poprzedniej wymiance.
Zawsze uważałam, że większość blogujących to wspaniali ludzie z pasją i życzliwością dla ludzi. Zapisałam się więc na kolejną wymiankę którą zorganizowała Etoile . Dziękuje Ci za organizację tej sympatycznej wymianki.
Tematem wymianki były sowy. Moją parą wymiankowa została Hanka z Moje Anielskie skarby. Przygotowałam dla niej sowę szydełkową z puchatej , fantazyjnej włóczki oraz sowę uszytą z materiału z kieszonką na drobiazgi. Dołożyłam sowią kartkę, słodkości i kilka przydasi. Gdy otrzymałam wielką paczkę od Hanki pomyślałam sobie, że mój prezent był zbyt skromny w stosunku do tego co sama otrzymałam i mimo protestów Hanki ( jej się mój prezent podobał) wysłałam jej dodatkowo jeszcze jedną szydełkową sowę ( to ta z prawej strony u góry) oraz kolorowe motyle które Wam ostatnio pokazywałam ( ich akurat na zdjęciu brakuje)
A teraz pokażę Wam prezenty od Hanki. Drewniana deseczka i łopatka oraz buteleczka ozdobione fantastycznymi sowami w technice decoupage. Do tego sowie puchate serduszko, mnóstwo przydasi i słodkości. Wszystko było ślicznie opakowane w piękny szal , który jest tłem na drugim zdjęciu i sznureczkowe ozdoby Podziwiajcie cuda które dostałam.
Dziękuję za wspaniałą wymiankę , dzięki niej już przebolałam zawód jaki mnie spotkał w poprzedniej wymiance.
czwartek, 19 lipca 2012
Zapomniane kwadraty
Zrobiłam kiedyś, trochę włóczkowych kwadracików a potem o nich zapomniałam Miała być z nich poduszka, potem wymyśliłam kołderkę do wózka a skończyło się na schowaniu do szuflady . Jak je już odnalazłam to zrobiłam z nich torebkę. Torebka miała być dla kogoś w rodzinie ale pojawił się pewien problem. Jest to zjawisko znane wszystkim rękodzielnikom którzy uszczęśliwiają rodzinę swoimi pracami. Rodzina ma tyle różnych robótek, że zaczyna wybrzydzać. A to nie ten rozmiar, a to nie ten kolor, a to mamy tego już za dużo. Tak było i teraz więc postanowiłam, że tym razem oddam ją obcym i tak zapomniane kwadraty cieszą już nową właścicielkę.
Oto torebka z zapomnianych kwadratów.
Oto torebka z zapomnianych kwadratów.
sobota, 14 lipca 2012
Czerwone broszki bo dalej pada.
Ostatnio były broszki granatowe i niebieskie. Dziś recykling szmatek ,nici i wełny w kolorze czerwonym. U mnie nie pada ale leje deszcz więc energetyczny kolor się przyda na poprawę samopoczucia.
Przy okazji chciałabym z satysfakcją pokazać, że dwie moje broszki zostały ilustracją dla artykułu o trendach na lato 2012 zamieszczonego w Srebrnej Agrafce . Jedna z nich to czerwona broszka z organzy.
Jak widać na trzecim zdjęciu nie zapominam też o filcowaniu, tym razem na sucho.
Przy okazji chciałabym z satysfakcją pokazać, że dwie moje broszki zostały ilustracją dla artykułu o trendach na lato 2012 zamieszczonego w Srebrnej Agrafce . Jedna z nich to czerwona broszka z organzy.
Jak widać na trzecim zdjęciu nie zapominam też o filcowaniu, tym razem na sucho.
Subskrybuj:
Posty (Atom)